Lunch Garden, przez dekady symbol belgijskiej kultury gastronomicznej, stoi przed widmem upadłości. Sieć restauracji, która oferowała proste, niedrogie posiłki dla rodzin i seniorów, w nadchodzących dniach ma złożyć wniosek o ogłoszenie bankructwa. Co sprawiło, że popularna niegdyś marka znalazła się w tak trudnej sytuacji?
Od sukcesu po kryzys
Historia Lunch Garden sięga lat 60., kiedy powstały pierwsze stołówki przy sklepach Grand Bazar – poprzednika GB i późniejszego Carrefour. Restauracje oferowały smaczne, proste jedzenie w przystępnych cenach, co przez lata było fundamentem ich sukcesu. Nawet w 2019 roku sieć generowała 156 milionów euro przychodu.
Jednak pandemia COVID-19 okazała się dla Lunch Garden ciosem, z którego firma już się nie podniosła. Długotrwałe zamknięcie restauracji i zmieniające się nawyki konsumentów doprowadziły do gwałtownego spadku popularności. Jak zauważają eksperci, problemy marki zaczęły się jednak dużo wcześniej.
Brak dostosowania do nowych czasów
„Lunch Garden przez lata pozostawał symbolem przystępnej kuchni, ale nie nadążał za zmieniającymi się preferencjami klientów” – komentuje Jorg Snoeck z Retaildetail. Sieć trzymała się klasycznych dań, takich jak vol-au-vent czy pulpety w sosie pomidorowym, które przyciągały głównie starszych klientów. Tymczasem demografia Belgii zmienia się – w miastach większość mieszkańców ma różnorodne pochodzenie kulturowe i kulinarne, co znacząco wpływa na ich wybory gastronomiczne.
Jednym z kluczowych problemów była również niezdolność Lunch Garden do dostosowania się do trendu zdrowego odżywiania. Podczas gdy konkurencyjne marki, takie jak Foodmaker, wprowadzały dania odpowiadające na potrzeby młodszych klientów, Lunch Garden pozostał przy nostalgicznych potrawach. „Zamiast szukać nowych pomysłów, zarząd postanowił trzymać się tradycji, co zadziałało jak hamulec rozwoju” – dodaje Snoeck.
Stracona szansa na modernizację
Annick Van Overstraeten, była dyrektor generalna Lunch Garden, próbowała wprowadzić plan modernizacji, który zakładał odświeżenie menu i skierowanie oferty do młodszego pokolenia. Jednak zarząd firmy odrzucił ten pomysł, skupiając się na dotychczasowej bazie klientów – starszych osobach, które powoli odchodzą.
Wielokrotne zmiany właścicieli i zarządów również nie sprzyjały stabilności. Po kilku latach opisanych przez branżową prasę jako „męczarnia Lunch Garden”, marka trafiła do holenderskiej grupy Freshstream. Ostatecznie jednak kontrolę nad nią przejęli wierzyciele.
Co dalej?
Według doniesień, część lokalizacji Lunch Garden może zostać przejęta przez CIM Capital, fundusz specjalizujący się w restrukturyzacji firm. Oznacza to zamknięcie części restauracji i redukcję miejsc pracy. „Lunch Garden miał potencjał – doskonałe lokalizacje i infrastrukturę – ale brak elastyczności doprowadził do tego, że przegapił moment na zmiany” – podkreśla Snoeck.
Nostalgia i nowa rzeczywistość
Dla wielu Belgów Lunch Garden pozostaje wspomnieniem z dzieciństwa. „Jako dziecko jadłem tam gratinowane cykorie, które kojarzą mi się z ciepłem rodzinnych posiłków” – wspomina telewizyjny kucharz Wim Ballieu. „Lunch Garden miał szansę na modernizację, ale stawianie na nostalgię nie wystarczyło”.
Upadek tej sieci to nie tylko koniec pewnej epoki w belgijskiej gastronomii, ale również lekcja dla innych firm: brak dostosowania się do zmieniających się potrzeb rynku może okazać się zgubny nawet dla najbardziej rozpoznawalnych marek.