W czwartek przed sądem cywilnym w Brukseli rozpoczęło się postępowanie dotyczące wydarzeń z 24 stycznia 2021 roku, kiedy to podczas manifestacji przeciwko „sprawiedliwości klasowej” doszło do masowych zatrzymań. 11 osób wniosło skargę przeciwko burmistrzowi Brukseli Philippe’owi Close’owi oraz policji, oskarżając ich o arbitralne aresztowania na podstawie profilowania etnicznego, a także niewłaściwe traktowanie zatrzymanych.
Opis wydarzeń
Manifestacja, która odbyła się w centrum Brukseli, została „tolerowana” przez władze, mimo że nie miała formalnego zezwolenia z powodu obostrzeń pandemicznych. Demonstracja przebiegła w większości pokojowo, lecz pod jej koniec policja użyła taktyki tzw. „nassów” – techniki otaczania tłumu – co doprowadziło do zatrzymania 232 osób, w tym 86 nieletnich.
Oskarżyciele zarzucają władzom, że aresztowania były arbitralne, a niektóre z nich miały podłoże rasistowskie. Skarżący wskazują również na degradujące traktowanie, takie jak brak odpowiedniej liczby funkcjonariuszek podczas eskortowania zatrzymanych kobiet do toalety.
Profilowanie etniczne i technika „nassów” pod lupą
Adwokaci oskarżycieli – Selma Benkhelifa, Loïca Lambert i Robin Bronlet – argumentują, że „nassy” stanowiły bezprawną formę pozbawienia wolności. „Ta technika nie ma podstawy prawnej w belgijskim prawie i stanowi naruszenie praw człowieka” – twierdzi mecenas Bronlet.
Profilowanie etniczne miało być stosowane przez policję na podstawie komunikatu przekazanego przez funkcjonariusza przez radiostację, który instruował, by „zatrzymywać osoby o wyglądzie sugerującym, że mogą być awanturnikami, a 'dobrych ludzi’ wypuszczać”. Adwokaci podkreślają, że takie sformułowanie daje pole do subiektywnych i potencjalnie rasistowskich interpretacji.
Odpowiedź władz
Reprezentujący burmistrza mecenas Laurent Kennes odpiera zarzuty, argumentując, że burmistrz nie ponosi bezpośredniej odpowiedzialności za działania operacyjne policji. „To strefa policyjna odpowiada za podejmowane działania, a nie burmistrz” – tłumaczy.
Z kolei adwokat policji, Giorgo De Hooghe, bronił zasadności działań funkcjonariuszy, podkreślając, że termin „dobrzy ludzie” odnosił się do osób niebędących zagrożeniem, a „awanturnicy” do tych, którzy potencjalnie mogli zakłócić porządek publiczny. „Działania policji były proporcjonalne do sytuacji, biorąc pod uwagę wydarzenia, jakie miały miejsce w Brukseli tydzień wcześniej” – zaznaczył, odnosząc się do zamieszek po śmierci Ibrahima Barriego.
Kwestia praw człowieka i praworządności
Adwokaci oskarżycieli zwrócili uwagę, że manifestacja była pokojowa, a reakcja policji nieadekwatna. Mecenas Lambert argumentował: „Manifestacja trwała zaledwie 45 minut i była spokojna. Nie było realnego zagrożenia bezpieczeństwa publicznego, które uzasadniałoby takie działania.”
Ważny precedens prawny
Sprawa może mieć kluczowe znaczenie dla dalszych debat o stosowaniu technik policyjnych, zwłaszcza w kontekście ochrony praw obywatelskich. Czy „nassy” i podobne metody powinny być dopuszczalne w belgijskim prawie? Jak balansować między bezpieczeństwem publicznym a prawami człowieka?
Postępowanie ma być kontynuowane w piątek. Rozstrzygnięcie tej sprawy może ustanowić istotny precedens w zakresie odpowiedzialności władz za działania policji podczas protestów oraz ochrony praw zatrzymanych.