Nieusprawiedliwione nieobecności uczniów to zjawisko, które w belgijskich szkołach coraz bardziej wymyka się spod kontroli. Problem dotyka nie tylko samych uczniów, ale też nauczycieli, którzy skarżą się na trudności w realizacji programu nauczania, oraz dyrektorów, apelujących o zdecydowane kroki wobec rodziców zaniedbujących obowiązek szkolny swoich dzieci.
Niepokojące statystyki
W jednej z podstawówek w La Louvière dyrektor Eric Berteau podkreśla, że sytuacja wymaga pilnych działań. „W poprzednim roku niektórzy uczniowie opuścili nawet 60 czy 80 dni zajęć bez usprawiedliwienia. To przerażające liczby” – mówi. Dla nauczycieli stało się normą prowadzenie lekcji przed niepełnym składem klasy. Powody nieobecności bywają różne, jednak nie brakuje przypadków, które trudno wytłumaczyć. „Rodzice wykorzystują każdą wymówkę: od bólu brzucha po awarie budzika. Czasami dzieci nie pojawiają się w szkole, bo mieliśmy problemy rodzinne albo odwiedzali lekarza rano i już nie wracali na zajęcia popołudniu” – wylicza Berteau.
Niektórzy rodzice wręcz wspierają dzieci w łamaniu obowiązku szkolnego. Jeden z nauczycieli opowiada o uczniu, który przyszedł na lekcje dopiero o 10:30, bo grał w grę wideo… z ojcem.
Brak odpowiedzialności i konsekwencji
Chociaż prawo pozwala na opuszczenie przez ucznia dziewięciu dni zajęć w ciągu roku szkolnego bez usprawiedliwienia, nauczyciele alarmują, że limit ten jest często przekraczany. Obecnie w takich przypadkach rodzice są jedynie wzywani na rozmowy, które rzadko przynoszą efekty. Zdaniem wielu pedagogów brakuje wyraźnych sankcji za nieprzestrzeganie przepisów.
Problem nieusprawiedliwionych nieobecności ma swoje konsekwencje także w szerszej perspektywie. Według danych organizacji zajmujących się edukacją, takich jak Fapéo i Liga Rodzin, liczba uczniów rezygnujących z nauki wzrosła w ostatnich latach niemal dwukrotnie – z 50 tysięcy w roku szkolnym 2020/2021 do 93 tysięcy w latach 2023/2024.
Sankcje finansowe jako rozwiązanie?
Eric Berteau uważa, że obecne środki prewencji są niewystarczające, i proponuje bardziej radykalne podejście. „Ludzie zaczynają reagować dopiero wtedy, gdy dotyka się ich finansów. Dlatego uważam, że należy wprowadzić sankcje w postaci obniżenia zasiłków rodzinnych za naruszanie obowiązku szkolnego” – sugeruje. Choć prawo przewiduje już karę grzywny w wysokości 200 euro za brak przestrzegania obowiązku edukacyjnego, dyrektor twierdzi, że w praktyce żaden rodzic nie został nią dotknięty.
Podobnego zdania są nauczyciele, którzy także apelują o bardziej stanowcze działania. „Jeśli próby prewencji zawiodły, pozostaje jedynie sięgnąć po narzędzia, które przemówią do nieodpowiedzialnych rodziców” – stwierdza jeden z pedagogów.
Kluczowe pytanie: jak zatrzymać falę nieobecności?
Propozycja wprowadzenia sankcji finansowych budzi kontrowersje, ale i zyskuje poparcie wśród części środowiska edukacyjnego. Nauczyciele i dyrektorzy podkreślają, że problem nieusprawiedliwionych nieobecności wymaga zdecydowanych działań. Czy finansowe kary wobec rodziców okażą się skuteczne? Odpowiedź na to pytanie może zadecydować o przyszłości tysięcy uczniów, dla których regularne uczęszczanie do szkoły jest kluczowe dla ich edukacji i przyszłości