Rolnicy flamandzcy, szczególnie zlokalizowani w regionach Westhoek i Ypres, borykają się obecnie z bardzo smutnym zjawiskiem. Ulewne deszcze w kraju, a dokładniej w obszarach Flandrii i Pas-de-Calais od tygodnia powodują, że rolnicy nie są w stanie zebrać plonów .
„Mamy 200 litrów wody na metr kwadratowy. Dlatego nie możemy iść na pole.” – wyjaśnia zespołom VRT Philip Fleurbaey, rolnik z Ypres .
Działki rolnicze są całkowicie zatopione lub co najmniej tak podmokłe, że ziemniaki pozostają w kałużach i gniją. Szopy przeznaczone do przechowywania produkcji bulw (ich koszt szacowany jest na 100 000 euro) pozostają zatem na razie całkowicie… puste.
Straty będą ogromne, zwłaszcza dla producentów. Czas pokaże, jaki będzie tego zasięg. Rolnicy wkładając buty, spacerując po zniszczonych polach ziemniaków, twierdzą, że w przyszłości na tych zniszczonych działkach planowano zasadzić pszenicę (w celu usunięcia azotu z gleby). Niemniej jednak Philip Fleurbaey wydaje się być pesymistą. Sądzi, że pszenica nie będzie się rozwijać, co spowodowałoby zatem podwójną stratę dla rolników.
Premier Alexander De Croo odwiedził wczoraj Westhoek, aby zobaczyć i ocenić zniszczenia.