W niedzielę, 12 listopada prawie 600 osób wzięło udział w marszu protestacyjnym w Zaventem przeciwko rozbudowie krajowego lotniska zlokalizowanego na terenie flamandzkiej gminy, rzut beretem od Brukseli.
Przedstawiciele stowarzyszeń mieszkańców i organizacji ekologicznych zebrali się na stacji Zaventem, po czym pieszo przeszli przez wieś i spokojnie udali się w stronę lotniska. Po drodze obecni skandowali hasła takie jak: “nigdy więcej lotów, nie ma mowy ”, “niebo ma granice” oraz „nocne loty kradną nam noce”. Zaraz po zjawieniu się na lotnisku demonstranci zaśpiewali przerobioną wersję piosenki “Stille Nacht” po francusku i niderlandzku.
Głównym problemem są loty nocne. Protestujący wzywali do wprowadzenia ograniczeń hałasu i częstotliwości przelotów dla wszystkich lokalnych mieszkańców. Podjęto także próby przekonania do wprowadzenia na niebie strefy niskiej emisji, tak aby mogły tam lądować wyłącznie samoloty o niskiej emisji CO2 oraz te najcichsze.
Organizatorami marszu było środowisko Bond Beter Leef zrzeszające 22 stowarzyszenia reprezentujące mieszkańców Flandrii, północy i południa Brukseli. Celem marszu było podniesienie świadomości społecznej: w lipcu 2024 r. należy odnowić pozwolenie środowiskowe zarządzającego lotniskiem, a za kilka tygodni musi rozpocząć się publiczne dochodzenie. Lotnisko pragnie uzyskać, poprzez nowe zezwolenie, zgodę na dalszy rozwój, czemu sprzeciwiają się od lat walczący z uciążliwościami lokalni mieszkańcy.
Przedstawiciel Bond Beter Leefmilieu – flamandzkiego odpowiednika Inter Environnement – Jasper Wouters podkreślił, że chęć dalszego rozwoju portu lotniczego w Brukseli skutkowałaby, w przypadku zielonego światła, wzrostem przewozów towarowych i liczby pasażerów, ale także znaczny wzrost emisji tlenków azotu i większą liczbę ciężarówek na drogach.
Protestujący otwarcie grozili wystąpieniem do sądu, jeśli zezwolenie zostanie wydane.