W niedzielny poranek przed dworcem Bruxelles-Midi doszło do brutalnego ataku na dwie pracownice kas biletowych SNCB/NMBS. Kobiety zostały zaatakowane tuż przed rozpoczęciem zmiany w rejonie placu Victora Horty. Napastnik uderzył je kijem lub metalowym prętem, po czym uciekł. W reakcji na zdarzenie pracownicy dworca przerwali pracę na dwie godziny, protestując przeciw powtarzającym się problemom z bezpieczeństwem.
Nagły atak bez ostrzeżenia
Maxime Van Laere z brukselskiej sekcji CSC Transcom opisuje zdarzenie jako wyjątkowo gwałtowne i całkowicie niespodziewane. Pracownice usłyszały krzyk, a chwilę później zostały uderzone – jedna w czubek głowy, druga w twarz, z taką siłą, że rozbite zostały jej okulary. Dokładne narzędzie, którego użył napastnik, nie zostało jeszcze ustalone.
Sprawca wciąż pozostaje nieznany. Według przedstawiciela związku wyglądało to na atak ze strony osoby w bardzo trudnym stanie psychicznym i życiowym, o czym świadczyć miały krzyki i brak jakiegokolwiek kontekstu sytuacyjnego.
Funkcjonariusze Securail odprowadzili obie kobiety na posterunek policji na dworcu, skąd trafiły do szpitala. Opuściły go wczesnym popołudniem. Choć nie doznały poważnych obrażeń, przeżyły silny szok – podobnie jak ich współpracownicy, którzy widzieli przebieg ataku.
Symboliczny protest pracowników
W odpowiedzi na zdarzenie personel dworca zatrzymał pracę na dwie godziny, wyrażając frustrację wobec powtarzających się napaści i – ich zdaniem – niewystarczających działań pracodawcy w zakresie bezpieczeństwa. Van Laere podkreśla, że nikt nie powinien obawiać się o swoje bezpieczeństwo w drodze do pracy, a tymczasem strach wśród pracowników kolei staje się codziennością.
Związkowiec przyznaje, że SNCB/NMBS nie rozwiąże problemów bezpieczeństwa w pojedynkę, bo te mają swoje źródło w szerszych zjawiskach społecznych, w tym kryzysie zdrowia psychicznego wokół dworca. Uważa jednak, że przewoźnik powinien wprowadzić dodatkowe środki ochrony pracowników.
Niedobory kadrowe i kontrowersyjne decyzje zarządu
CSC Transcom zwraca uwagę na problem pozostawiania pracowników samych w godzinach wieczornych. Lokalny zarząd zobowiązał ostatnio personel do pełnienia funkcji stewardingu między 20:00 a 23:00, mimo że kasy zamykają się o 20:00. W efekcie pracownicy przebywają na dworcu bez wsparcia, narażając się na niebezpieczeństwo.
Kolejnym problemem jest chroniczny niedobór funkcjonariuszy Securail na Bruxelles-Midi. Dworzec regularnie musi oddelegowywać ochroniarzy do innych lokalizacji, które zmagają się z jeszcze większymi brakami kadrowymi. Tak było również w niedzielny poranek, gdy doszło do ataku.
Związkowcy krytykują ponadto decyzje dotyczące funkcjonowania kas biletowych: zniesienie możliwości płatności gotówką po godzinie 20:00, planowane połączenie kas krajowych i międzynarodowych oraz reorganizację obowiązków na dworcu. Ich zdaniem wszystkie te działania zwiększają ryzyko dla pracowników.
CSC Transcom żąda pilnego zwołania nadzwyczajnego posiedzenia komitetu ds. ochrony i prewencji w miejscu pracy (PPT), aby ustalić konkretne kroki na rzecz poprawy bezpieczeństwa pracowników kas biletowych i całego personelu dworca.