Meczet Hicret na Schaerbeek padł ofiarą włamania w nocy z poniedziałku na wtorek 25 listopada. Sprawca, który według służb ma być już znany organom ścigania z podobnych przestępstw popełnionych w Niemczech i Austrii, ukradł gotówkę oraz dokumenty tożsamości należące do wiernych przygotowujących się do pielgrzymki.
Jak ustalono, włamywacz działał metodycznie. Jeszcze w niedzielę pojawił się w budynku, podając się za potencjalnego klienta poszukującego zakwaterowania. Sprawa zwraca uwagę na rosnącą liczbę kradzieży w miejscach kultu w różnych krajach Europy.
Przemyślana strategia działania
Sprawca rozpoczął realizację swojego planu już w niedzielę, kiedy po raz pierwszy odwiedził meczet. Przedstawił się jako Omer i oświadczył, że prowadzi firmę transportową, która szuka noclegu dla kierowców. Pod tym pretekstem dokładnie obejrzał pomieszczenia, w tym apartamenty oraz biura organizacji charytatywnej Hasene, działającej w tym samym budynku.
Yakup Koca, odpowiedzialny za meczet i prezes Islamskiej Federacji Belgii (BIF), opisał w rozmowie z dziennikiem La Capitale dalszy przebieg zdarzeń. Mężczyzna wrócił w poniedziałek i pozostał w budynku aż do ostatniej modlitwy. Następnie ukrył się w toalecie i przeczekał do zamknięcia obiektu.
Takie postępowanie wskazuje na dokładne przygotowanie włamania i znajomość funkcjonowania miejsca kultu, które po zakończeniu ostatniej modlitwy zazwyczaj pozostaje zamknięte do rana.
Rozmiar szkód i konsekwencje dla wiernych
Sprawca był przygotowany do sforsowania zabezpieczeń – miał przy sobie narzędzia, którymi wyważył lub uszkodził dziewięć drzwi. Ukradł pieniądze z kas meczetu oraz organizacji charytatywnej, łącznie od 600 do 700 euro. Choć kwota nie jest wysoka, dla organizacji utrzymujących się z darowizn to realna strata.
Znacznie poważniejszy jest jednak fakt kradzieży dziewięciu paszportów, które wierni zdeponowali w meczecie w związku z przygotowaniami do planowanej pielgrzymki. Utrata dokumentów komplikuję ich plany, a także wymaga przejścia czasochłonnych procedur administracyjnych. Dla wielu osób oznacza to ryzyko odwołania długo wyczekiwanego wyjazdu.
We wtorek rano wierni zastali meczet w stanie chaosu. Wyważone drzwi i zniszczenia spowodowane przez włamywacza sprawiły, że konieczne były pilne prace porządkowe, aby obiekt mógł ponownie funkcjonować.
Reakcja przedstawicieli społeczności
Yakup Koca nie krył oburzenia charakterem przestępstwa. „To tak, jakby ktoś okradł Boga. Jak można okraść meczet, kościół czy synagogę? Myślę, że ta osoba jest zagubiona” – powiedział w rozmowie z La Capitale.
Wypowiedź ta odzwierciedla nie tylko emocjonalny wymiar straty, ale także głębsze poczucie naruszenia miejsca kultu, które dla wiernych ma szczególne znaczenie. Włamanie do obiektu religijnego postrzegane jest jako podwójne naruszenie – prawa oraz norm moralnych.
Znany sprawca z międzynarodowym rodowodem przestępczym
Całe zdarzenie zostało zarejestrowane przez system monitoringu wizyjnego. Analiza nagrań pozwoliła na szybką identyfikację sprawcy. Jak donoszą media, mężczyzna ma na koncie podobne włamania dokonane w miejscach kultu w Niemczech i Austrii.
Profil działania wskazuje na przestępcę przemieszczającego się po Europie i celowo wybierającego obiekty religijne, które mogą być słabiej zabezpieczone niż budynki komercyjne. Międzynarodowy charakter jego działalności utrudnia pracę śledczych, ale jednocześnie zwiększa szanse na zatrzymanie dzięki współpracy policji z różnych krajów.
Służby prowadzą obecnie śledztwo, opierając się na nagraniach oraz relacjach świadków, którzy mieli kontakt ze sprawcą w dniach poprzedzających włamanie.