Debata o tym, czy bezprecedensowe wysiłki budżetowe zostały rozłożone w sposób sprawiedliwy, przez wiele miesięcy utrzymywała belgijską scenę polityczną w napięciu. Teraz, gdy znane są szczegółowe ustalenia, pojawia się kluczowe pytanie: jak dokładnie rozdzielono obciążenia pomiędzy różne grupy społeczne i czy rzeczywiście można mówić o równowadze?
Po przekroczeniu kolejnych terminów i przejściowym kryzysie rządowym, pięć partii koalicyjnych osiągnęło porozumienie mające doprowadzić do zmniejszenia deficytu budżetowego w najbliższych latach. Spór dotyczył przede wszystkim tego, które grupy społeczne poniosą największe koszty oraz czy sanacja finansów publicznych powinna się opierać głównie na oszczędnościach, czy również na nowych podatkach. To właśnie te kwestie przez miesiące polaryzowały debatę polityczną.
Minister budżetu Vincent Van Peteghem określił porozumienie jako takie, które „sprawiedliwie rozdziela obciążenia i jednocześnie chroni nasz dobrobyt”. Podobnie minister Frank Vandenbroucke z partii Vooruit mówił w programie Terzake o „zrównoważonym kompromisie”.
Krytyka z różnych stron
Mimo to nie brakuje głosów krytyki. Lewicowa opozycja i związki zawodowe uważają, że uzgodnienia „uderzają w klasę średnią”. Organizacje pracodawców mówią natomiast o „gorzkich środkach” i „wzroście obciążeń dla przedsiębiorstw”. Krytycy podkreślają również, że rząd zbyt mało faktycznie oszczędza, a w większym stopniu zwiększa obciążenia podatkowe.
Z dokumentów budżetowych, do których dotarła redakcja VRT NWS, wynika, że dodatkowe środki rozłożono na kilka głównych kategorii. Łącznie mają one przynieść sanację na poziomie nieco ponad 8 miliardów euro, z czego – jak podkreśla rząd – około 60 procent to oszczędności, a 40 procent nowe wpływy podatkowe.
Kontrola wydatków publicznych
Największa część tych 8 miliardów euro ma pochodzić z tego, co rząd określa jako „kontrolę wydatków publicznych”. W większości nie są to jednak duże reformy strukturalne, jak te wcześniej wprowadzone w systemie emerytalnym czy na rynku pracy.
Najważniejszym elementem jest modyfikacja indeksacji wynagrodzeń. Ma ona przynieść prawie 900 milionów euro. Osoby zarabiające ponad 4 000 euro brutto lub otrzymujące powyżej 2 000 euro emerytury dwukrotnie nie dostaną pełnej indeksacji – zostanie ona ograniczona do 80 euro. Dotyczy to wielu mieszkańców Belgii: około 40 procent pracowników osiąga wynagrodzenie powyżej 4 000 euro brutto.
Modyfikacja indeksacji przyniesie korzyści przedsiębiorstwom – dzięki niższym kosztom pracy – ale też państwu. Firmy nadal będą musiały pokrywać połowę indeksacji, lecz środki te trafią nie do pracowników, a do budżetu federalnego.
Rząd zdecydował też o całkowitym zamrożeniu wynagrodzeń ministrów i parlamentarzystów na najbliższe lata. To środek symboliczny, ale ma przynieść budżetowi 2 miliony euro.
Znaczącą pozycją są oszczędności w ochronie zdrowia – tzw. zyski efektywnościowe – które mają przynieść prawie 700 milionów euro. Część z nich zostanie jednak zneutralizowana przez nowe inwestycje w opiekę zdrowotną, szacowane na 400 milionów euro.
Rząd wskazuje także na „bardziej efektywne służby publiczne, sztuczną inteligencję i reorganizację administracji”, co łącznie ma przynieść około 200 milionów euro. Obejmuje to m.in. brak indeksacji subsydiów dla przedsiębiorstw.
Osoby długotrwale chore
W Belgii ponad pół miliona osób długotrwale przebywa poza rynkiem pracy z powodu choroby. Rząd chce zwiększyć aktywizację tej grupy, co w dłuższej perspektywie może przynieść znaczne oszczędności – dzięki mniejszym wydatkom na zasiłki i większym wpływom podatkowym.
Minister Frank Vandenbroucke przygotował plan działań o wartości 1,9 miliarda euro. Najważniejszym elementem mają być ponowne kontrole osób długotrwale niezdolnych do pracy. Ostatnie analizy wykazały, że część osób uzyskała status do emerytury niesłusznie. Weryfikacje mają przynieść niemal miliard euro oszczędności.
Wyższe podatki konsumpcyjne
Dużo emocji wywołała dyskusja o stawkach VAT. Ostatecznie ustalono, że ogólna podwyżka stawek nie zostanie wprowadzona. Jednak w przypadku niektórych usług i towarów – obecnie często objętych stawką 6 procent – obowiązywać będzie nowa stawka 12 procent. Ma to dać 633 miliony euro dodatkowych wpływów.
Dotyczy to m.in. hoteli, kempingów, sportu i rekreacji, a także posiłków na wynos i napojów bezalkoholowych. Podano również konkretne przykłady: bilety na festiwale i do kin. Wyższy VAT będzie częściowo ponoszony przez konsumentów, a częściowo przez producentów.
Wzrosną także podatki od energii, przede wszystkim poprzez akcyzę. Największe wpływy – 365 milionów euro – ma przynieść wyższa opłata na gaz. Przeciętne gospodarstwo domowe zapłaci o około 75 euro więcej rocznie. Akcyza wzrośnie również na benzynę, olej napędowy i olej opałowy, przy jednoczesnym obniżeniu akcyzy na energię elektryczną.
Wyższe podatki dla najsilniejszych ramion
Podatki konsumpcyjne dotyczą wszystkich mieszkańców Belgii, ale rząd wprowadza też dodatkowe obciążenia dla najbogatszych. Choć nie powstanie pełny „podatek milionerski”, wzrośnie podatek od rachunków papierów wartościowych – z 0,15 do 0,3 procent. Środek ten ma przynieść około 460 milionów euro.
Wypłata zysków ze spółek także stanie się droższa, aby ograniczyć gwałtowny wzrost liczby spółek zarządzających. Nowy podatek bankowy ma przynieść kolejne 150 milionów euro.
Organizacje przedsiębiorców, takie jak VBO i Voka, krytykują również ograniczenia w ulgach podatkowych na badania i rozwój oraz pracę zmianową. Jednocześnie rząd planuje dodatkowe wsparcie dla firm energochłonnych.
Pozostałe środki
Rząd zapowiada również szereg innych działań, które łącznie stanowią istotną część sanacji finansów publicznych.
Wprowadzony zostanie podatek w wysokości 2 euro od paczek z pozaeuropejskich sklepów internetowych, takich jak Temu czy Shein. Ma to dać 300 milionów euro.
Wzmożona walka z oszustwami społecznymi i podatkowymi – ponad 300 nowych inspektorów – ma przynieść prawie 650 milionów euro.
Czy to rozwiąże problem deficytu?
Wszystkie te środki mają jeden cel: przywrócić stabilność finansów publicznych. Według prognoz Belgia zmierza w stronę największego deficytu budżetowego w strefie euro.
Czy sytuacja ulegnie poprawie? Ekonomista Gert Peersman przypomina, że „nie jesteśmy jeszcze na bezpiecznych wodach”. Rząd ma jednak jasny plan i liczy, że dzięki wprowadzonym środkom uda się spełnić europejskie normy dotyczące wydatków publicznych.
Premier De Wever pozostaje ostrożny. Przyznaje, że cel w postaci deficytu poniżej 3 procent nie zostanie osiągnięty w najbliższych latach. „Jest duża szansa, że nie dojdziemy do tych 3 procent” – mówi wprost.