W czwartek 14 listopada Parlament Europejski przekroczył ważną granicę polityczną. Po raz pierwszy kluczowe ustawodawstwo zostało przyjęte większością łączącą prawicę i skrajną prawicę, z pominięciem tradycyjnej koalicji proeuropejskiej. Pakiet osłabiający wybrane zobowiązania Zielonego Ładu nie uzyskał poparcia partii głównego nurtu, lecz przeszedł dzięki wspólnemu głosowaniu Europejskiej Partii Ludowej (EPP) i ugrupowań skrajnej prawicy. To bezprecedensowa konfiguracja w Parlamencie Europejskim, mogąca wyznaczyć kierunek kolejnych głosowań i budząca obawy o przyszłość projektu europejskiego oraz dalszy kształt polityki klimatycznej UE.
Kontekst polityczny – zapowiedzi, które się spełniły
Przed wyborami europejskimi w 2024 roku sondaże wskazywały na wzrost poparcia dla skrajnej prawicy w wielu państwach Unii. Kandydaci tych ugrupowań zapowiadali blokowanie porozumień europejskich, w tym paktu migracyjnego i Zielonego Ładu.
W obecnej kadencji Parlament rzeczywiście liczy więcej europosłów skrajnej prawicy. Są oni lepiej zorganizowani, bardziej aktywni w komisjach i na sesjach plenarnych, a także skuteczniej skoordynowani – zwłaszcza w ramach nowej grupy „Patrioci dla Europy”, powołanej z inicjatywy Viktora Orbána. Ich wpływ uwidocznił się szczególnie podczas głosowania nad pakietem ustaw określanym jako „Omnibus 1”.
Treść kontrowersyjnego pakietu legislacyjnego
„Omnibus 1” to zestaw przepisów mających zwiększyć konkurencyjność przedsiębiorstw, głównie poprzez uproszczenie regulacji europejskich. Oznacza to jednak jednocześnie wycofanie części niedawno przyjętych norm, w tym osłabienie obowiązków należytej staranności społecznej i środowiskowej nakładanych na duże firmy.
W październiku pakiet został odrzucony, brakowało bowiem głosów tradycyjnej większości – socjaldemokratów, liberałów, ekologów i części chadeków z EPP. W listopadowym głosowaniu EPP zwróciła się więc ku skrajnej prawicy i to właśnie ta konstelacja przeważyła.
Wynik głosowania: 382 głosy za, 249 przeciw. Po raz pierwszy kluczowe ustawodawstwo unijne przyjęto większością łączącą prawicę i skrajną prawicę, co stanowi istotną cezurę w historii funkcjonowania instytucji.
Reakcje – koniec politycznego kordonu sanitarnego
W partiach głównego nurtu decyzja EPP wywołała zdecydowane reakcje. Europosłowie mówią o „przełamaniu kordonu sanitarnego”, osłabieniu Zielonego Ładu, a także o niebezpiecznym precedensie dla przyszłych koalicji parlamentarnych.
René Repasi z grupy socjaldemokratów ocenił, że konserwatyści „przekreślili zaporę” i przekształcili ją w nową większość opartą na poparciu sił skrajnych.
Choć europejski cordon sanitaire nigdy nie był tak sformalizowany jak w Belgii, duże partie tradycyjnie współpracowały, by ograniczać wpływ skrajnej prawicy – trzymając ją z dala zarówno od kluczowych stanowisk, jak i od większości decyzyjnych. Ten niepisany układ wyraźnie stracił znaczenie.
Triumf skrajnej prawicy – sygnał na przyszłość
Skrajna prawica ogłosiła wynik głosowania swoim sukcesem i dowodem na rosnącą kontrolę nad kierunkiem prac Parlamentu Europejskiego. Pascale Piera z francuskiego Zjednoczenia Narodowego nazwała dzień „historycznym”, twierdząc, że „pragmatyczna większość jest teraz możliwa”.
Jordan Bardella dodał: „To dopiero początek”, zapowiadając dalsze przełomy.
Stanowisko EPP – pragmatyzm czy groźny precedens?
EPP odpiera zarzuty, przedstawiając swoje działania jako czysto praktyczne. Jörgen Warborn, sprawozdawca EPP, podkreślił, że próbowano najpierw osiągnąć porozumienie z tradycyjną większością, lecz gdy to się nie udało, należało „znaleźć inną większość”.
Zdaniem EPP decyzja wynikała z potrzeby „ułatwienia działalności przedsiębiorstw”, a nie z intencji przesunięcia osi politycznej Parlamentu.
Perspektywa analityczna – symboliczny punkt zwrotny
Éric Maurice z European Policy Center ocenia, że głosowanie jest „symbolicznym punktem zwrotnym”, lecz nie oznacza radykalnej zmiany w stronę stałej większości prawicowo–skrajnie prawicowej. Tego samego dnia inne głosowanie – dotyczące celów klimatycznych UE na 2040 rok – przyjęto klasyczną większością proeuropejską.
Zdaniem eksperta Parlament odzwierciedla szersze procesy polityczne w państwach UE: odwrót od ambitnych polityk klimatycznych, wzrost nacjonalistycznej prawicy, osłabienie centrystów i zwiększoną fragmentację sceny politycznej.
EPP jako kluczowy aktor – strategia podwójnej gry
EPP w obecnej kadencji znajduje się w pozycji umożliwiającej zmianę kierunku sojuszy w zależności od tematu. Maurice przewiduje, że podobne sytuacje mogą powtarzać się częściej.
EPP wywiera tym samym presję na swoich tradycyjnych partnerów, sygnalizując, że jeśli ci nie będą skłonni do kompromisu, istnieje gotowa alternatywa po prawej stronie sceny politycznej. Z kolei socjaldemokraci, liberałowie i ekolodzy mogą odpowiedzieć własnymi narzędziami nacisku, takimi jak groźba wotum nieufności wobec Komisji Europejskiej.
Mechanizmy równowagi i możliwe scenariusze
Analitycy zauważają, że prawdziwy przełom nastąpiłby wtedy, gdyby inicjatywy skrajnej prawicy zaczęły zdobywać poparcie EPP, a nie odwrotnie. Taki scenariusz oznaczałby głęboki zwrot polityczny w Europie. Na razie jednak obserwowane są jedynie „punktowe” większości tematyczne.
Implikacje dla przyszłości polityki europejskiej
Pakiet „Omnibus 1” to uderzenie w Zielony Ład i jednocześnie cios dla dotychczasowej proeuropejskiej równowagi politycznej. Kolejne pakiety „Omnibus”, które obejmą m.in. transport, cyfryzację, środowisko, energię i bezpieczeństwo żywnościowe, będą testem dla stabilności europejskiej większości demokratycznej.
Zmiana układu sił w Parlamencie Europejskim jest faktem. Skrajna prawica nie tylko zwiększyła liczebność, lecz także nauczyła się sprawnie wykorzystywać procedury i budować doraźne koalicje.
Kluczowe pytanie brzmi, czy czwartkowe głosowanie pozostanie incydentem związanym z konkretną debatą gospodarczą, czy stanie się wzorcem przyszłej współpracy między prawicą a skrajną prawicą. Szczególnie niepokojące dla obrońców demokratycznych wartości byłoby rozszerzenie takiego sojuszu na obszary dotyczące praworządności, migracji czy kwestii ustrojowych.
Fragmentacja polityczna Parlamentu Europejskiego wpisuje się w szersze trendy widoczne w państwach członkowskich. W tym kontekście kwestią czasu wydaje się pojawienie kolejnych głosowań, w których większość powstanie poza tradycyjnymi koalicjami proeuropejskimi.