Gmina Anderlecht postanowiła zakończyć praktykę transmitowania na żywo obrad rady gminy. Od stycznia 2026 roku mieszkańcy nie będą już mogli śledzić debat na kanale YouTube. Informację potwierdził dziennik La Dernière Heure, a decyzję wyjaśniła szefen Bieke Comer (Vooruit).
Decyzja ta wywołała kontrowersje wśród mieszkańców, którzy obawiają się ograniczenia dostępu do informacji o lokalnym życiu politycznym. Władze gminy tłumaczą jednak, że chodzi o konieczność oszczędności i zapewniają, że wszystkie wymogi dotyczące przejrzystości zostaną zachowane.
Rosnące koszty głównym powodem decyzji
„W ramach planu oszczędności zdecydowaliśmy się ograniczyć środki operacyjne” – wyjaśnia Comer, odpowiedzialna za finanse i modernizację administracji.
Dotychczasowa umowa kosztowała gminę około 45 000 euro rocznie, a według szacunków nowy kontrakt miałby kosztować już 60 000 euro. „To nie jest tak, że wystarczy ustawić kamerę i włączyć nagrywanie. Kiedy ktoś powie coś osobistego, przewodniczący musi interweniować, a te fragmenty trzeba później wyciąć z nagrania” – tłumaczy Comer.
Jak dodaje, transmisje na żywo nie cieszyły się dużym zainteresowaniem. „W czasie rzeczywistym oglądało je bardzo niewiele osób” – mówi przedstawicielka gminy.
Spór o faktyczną liczbę odbiorców
Argument ten budzi jednak wątpliwości. Filmy z obrad rady gminy osiągały średnio około 2 000 wyświetleń, co jak na długie i często techniczne debaty stanowi zauważalną liczbę.
Comer podkreśla jednak, że oszczędności muszą objąć również sferę polityczną. „Spełniamy wszystkie ustawowe obowiązki: protokoły z posiedzeń są dostępne, a każdy, kto chce, może uczestniczyć w obradach osobiście” – zaznacza.
Możliwa alternatywa w postaci nagrań audio
Od stycznia 2026 roku wideo z obrad nie będą już publikowane, ale gmina rozważa możliwość nagrywania dźwięku. „Każdy i tak mówi do mikrofonu, więc sprawdzimy, czy da się to wykorzystać do nagrań audio” – informuje Comer.
Taki wariant mógłby stanowić kompromis między kosztowną produkcją wideo a całkowitym brakiem dokumentacji. Pytanie jednak, czy wersja audio zapewni równie łatwy dostęp do informacji dla mieszkańców.
Petycja w obronie transparentności
Komitet „Vigilance Cureghem” zainicjował petycję, w której domaga się utrzymania transmisji na żywo. Inicjatorzy podkreślają, że relacje online są „niezbędne dla demokratycznej przejrzystości”.
„Wielu mieszkańców – osoby starsze, rodzice, ludzie pracujący wieczorami lub ci, którzy z różnych powodów nie mogą się przemieszczać – nie ma możliwości uczestniczenia w posiedzeniach. Dla nich transmisje stanowią jedyne realne źródło informacji o lokalnej polityce” – czytamy w petycji.
Argument ten zwraca uwagę na aspekt równego dostępu do życia publicznego w czasach, gdy coraz więcej działań przenosi się do przestrzeni cyfrowej.
Między transparentnością a cięciami budżetowymi
Decyzja władz Anderlechtu odzwierciedla szerszy problem, z którym mierzą się belgijskie samorządy – konieczność równoważenia budżetów przy jednoczesnym zachowaniu wysokich standardów obsługi mieszkańców.
Z jednej strony 45 000–60 000 euro to znacząca kwota, którą można przeznaczyć na inne potrzeby gminy. Z drugiej – rezygnacja z publicznych transmisji może być odebrana jako ograniczenie przejrzystości i krok wstecz wobec standardów cyfrowej administracji.
Otwarte pozostaje pytanie, czy decyzja poprzedzona była konsultacjami społecznymi i czy rozważano inne, tańsze rozwiązania – na przykład współpracę z lokalnymi mediami obywatelskimi lub nagrania realizowane przez wolontariuszy. Ostateczny kierunek zmian może zależeć od wyniku petycji oraz reakcji radnych i mieszkańców.