Przewodniczący Mouvement Réformateur (MR), Georges-Louis Bouchez, otrzymał zaskakujące poparcie w sprawie swojego stanowiska podczas negocjacji budżetowych. Tym razem pochwały płyną ze strony Toma Van Griekena, lidera flamandzkiej skrajnej prawicy – Vlaams Belang. Ta nietypowa konfiguracja polityczna ujawnia skalę kryzysu, w jakim znalazły się rozmowy budżetowe na szczeblu federalnym.
Impas w negocjacjach budżetowych
Negocjacje w ramach rządu federalnego napotkały poważne trudności. Wielu obserwatorów obarcza odpowiedzialnością właśnie MR, którego stanowisko jest wyjątkowo nieustępliwe. Partia liberalna sprzeciwia się zarówno wprowadzeniu nowych podatków, jak i zmianom w systemie VAT. Taka twarda linia blokuje postępy w rozmowach, lecz – co zaskakujące – zdobywa poparcie z nieoczekiwanego kierunku.
Nieoczekiwane wsparcie od Vlaams Belang
W podcaście „Het Rapport van de Wetstraat”, emitowanym przez „Het Laatste Nieuws”, Tom Van Grieken otwarcie pochwalił postawę Boucheza. „Doszliśmy do punktu, w którym flamandzki pracownik, oszczędzający i przedsiębiorca jest lepiej broniony przez Georges-Louis Boucheza niż przez Barta De Wevera” – stwierdził lider Vlaams Belang.
Na tę deklarację szybko zareagowali politycy po stronie francuskojęzycznej. Socjalista Ridouane Chahid skomentował ironicznie: „czyżby podobni ciągnęli do podobnych?”, wskazując na kontrowersyjny wydźwięk tego nieformalnego sojuszu między liberalnym przewodniczącym MR a szefem partii skrajnej prawicy.
Atak czy komplement?
Van Grieken zaznaczył jednak, że nie zamierza wychwalać kariery Boucheza, lecz zgadza się z nim w jednej zasadniczej kwestii – sprzeciwie wobec nowych obciążeń fiskalnych. „Jesteśmy już najbardziej opodatkowanym społeczeństwem w Europie. To niedopuszczalne, by żądać kolejnych wyrzeczeń od Flamandów poprzez reformę VAT lub opóźnioną indeksację” – argumentował.
Stanowisko to wpisuje się w konsekwentną narrację Vlaams Belang, która od lat krytykuje nadmierne obciążenia podatkowe mieszkańców Flandrii. Partia przedstawia się jako jedyny wiarygodny obrońca interesów flamandzkich podatników.
Krytyka pod adresem premiera
Wypowiedź Van Griekena stanowiła jednocześnie wymierzony cios w Barta De Wevera, premiera i przewodniczącego N-VA. „To doprowadza do płaczu, że Bouchez lepiej broni dziś interesów flamandzkich niż De Wever” – stwierdził lider Vlaams Belang.
To szczególnie dotkliwe dla De Wevera, który przez lata kreował się na głównego rzecznika interesów Flandrii. Krytyka ze strony skrajnej prawicy, zabiegającej o podobny elektorat, podważa jego wizerunek i wzmacnia narrację o utracie politycznej wiarygodności.
Interpretacja we Flandrii
We Flandrii wypowiedź Van Griekena jest postrzegana nie jako rzeczywiste uznanie dla Boucheza, lecz raczej jako atak na De Wevera. Flamandzcy komentatorzy polityczni zwracają uwagę, że lider Vlaams Belang wykorzystuje impas budżetowy, by osłabić swojego głównego rywala na prawicy.
Vlaams Belang, pozostając poza koalicją rządową, może sobie pozwolić na ostrą retorykę, nie ponosząc odpowiedzialności za skutki kryzysu. Dzięki temu partia umacnia wizerunek konsekwentnego obrońcy flamandzkich interesów, w przeciwieństwie do N-VA, która musi poszukiwać kompromisów w ramach koalicji Arizona.
Kontekst polityczny
Trwające negocjacje uwidaczniają głębokość podziałów w rządzie federalnym. Koalicja Arizona, złożona z ugrupowań o odmiennych wizjach gospodarczych, ma trudności z wypracowaniem wspólnej strategii sanacji finansów publicznych. MR, reprezentująca twardą linię liberalną, nie godzi się na żadne podwyżki podatków, co wywołuje napięcia z partnerami koalicyjnymi.
Dla Boucheza poparcie ze strony Vlaams Belang jest paradoksalne – z jednej strony potwierdza jego skuteczność w obronie stanowiska, z drugiej jednak wiąże go symbolicznie z partią skrajnej prawicy. To ryzykowne wizerunkowo wsparcie, które może osłabić jego pozycję w dalszych rozmowach budżetowych, zwłaszcza w obliczu rosnących napięć w samej koalicji.