Baza wojskowa w Marche-en-Famenne stała się celem podejrzanej operacji z użyciem dronów. W miniony weekend – w nocy z soboty na niedzielę – oraz ponownie w nocy z wtorku na środę nad obiektem wojskowym zaobserwowano kilka bezzałogowców. Minister obrony Theo Francken potwierdził te incydenty i określił je jako „prawdziwy alarm” dla belgijskiej armii. Wydarzenie to unaocznia rosnący problem bezpieczeństwa infrastruktury krytycznej w Belgii i obnaża poważne braki w zdolnościach obronnych kraju wobec tego typu zagrożeń.
Zjawisko dronów przelatujących nad strategicznymi obiektami staje się w Belgii coraz powszechniejsze. W ostatnich miesiącach odnotowano już podobne przypadki, m.in. w wojskowym ośrodku szkoleniowym w Elsenborn. Tym razem jednak chodzi o znacznie poważniejszy incydent.
„Cztery lub pięć dronów przeleciało nad obozem wojskowym” – potwierdził minister Francken w rozmowie z portalem Sudinfo. Na platformie X poinformował również, że nowe urządzenia zostały zauważone w nocy z wtorku na środę. „Mamy do czynienia z prawdziwym alarmem dla naszej obrony. Nie chodzi o dzieciaki puszczające drony dla zabawy, lecz o cztery do pięciu maszyn zidentyfikowanych przez żołnierzy na warcie, które leciały bezpośrednio nad obozem” – podkreślił minister.
Strategiczne znaczenie bazy w Marche-en-Famenne
Obóz Roi Albert w Marche-en-Famenne to kluczowy ośrodek belgijskich sił zbrojnych. Mieści główną siedzibę Brygady Zmotoryzowanej – jednego z najważniejszych komponentów lądowych armii. Stacjonują tam również m.in. jednostki Chasseurs Ardennais oraz 4. batalion logistyczny, odpowiedzialny za wsparcie operacyjne i udział w misjach NATO za granicą.
Zgodnie z planem modernizacji belgijskiej obrony pojemność bazy ma się podwoić do 2040 roku. Jej strategiczne znaczenie sprawia, że ewentualna operacja szpiegowska przy użyciu dronów nad tym obiektem budzi szczególny niepokój.
Nowe procedury wykrywania zadziałały
Minister Francken zwrócił uwagę na pozytywny aspekt sytuacji – skuteczność nowo wprowadzonych procedur bezpieczeństwa. „To, co zasługuje na pochwałę, to fakt, że nowy system działania opracowany przez generała Vansinę zadziałał: żołnierze wykryli drony i natychmiast przekazali informację wyżej” – zaznaczył minister.
Jednocześnie podkreślił, że problemem pozostaje brak narzędzi do neutralizacji dronów. „Potrzebne są środki, które pozwolą je zestrzelić z bazy. Tymczasem obecnie nie mamy nic” – stwierdził Francken, wskazując na konieczność pilnych inwestycji w sprzęt antydronowy.
Dramatyczne braki w systemie obrony przeciwdronowej
Minister nie ukrywał, że belgijska armia jest w tym zakresie dramatycznie niedoinwestowana. „Mamy zaledwie kilka shotgunów przeciwko dronom we Florennes i Kleine-Brogel, poza tym nic – to niewiarygodne” – przyznał.
W odpowiedzi na incydent Francken zapowiedział, że będzie naciskał na rząd, by przyspieszył zakup systemów antydronowych. „Plan jest gotowy, analizuje go rada ministrów. Mam nadzieję, że środki finansowe zostaną uwolnione w przyszłym tygodniu, byśmy mogli się odpowiednio wyposażyć” – zapowiedział.
Braki w wyposażeniu belgijskiej armii są szczególnie niepokojące w kontekście rosnącej liczby podobnych incydentów w Europie. Wiele krajów NATO inwestuje obecnie w systemy wykrywania i neutralizacji dronów, uznając je za jedno z kluczowych zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego.
Śledztwo w toku
W sprawie incydentów powiadomiono policję, która wszczęła formalne dochodzenie. Równolegle sprawą zajmuje się Służba Ogólna Wywiadu i Bezpieczeństwa (SGRS), co wskazuje, że traktuje się je jako potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, a nie zwykłe naruszenie przepisów o użytkowaniu dronów.
Śledczy ustalają pochodzenie bezzałogowców, tożsamość operatorów i cel operacji. Brane są pod uwagę różne scenariusze – od działalności obcych służb wywiadowczych, przez zorganizowane grupy przestępcze, po prywatne podmioty zainteresowane infrastrukturą wojskową.
Szerszy kontekst europejski
Przypadki z Marche-en-Famenne wpisują się w szerszy europejski trend. W ostatnich latach drony coraz częściej pojawiają się nad bazami wojskowymi, elektrowniami, portami i innymi obiektami strategicznymi. Zjawisko to nasiliło się po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 roku, kiedy wzrosła świadomość zagrożeń hybrydowych w państwach NATO.
W Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii odnotowano podobne incydenty, które skłoniły rządy do wdrożenia zaawansowanych systemów monitorowania i neutralizacji dronów. Belgia – jak przyznał minister Francken – wciąż pozostaje w tyle w tym zakresie, co zwiększa ryzyko potencjalnych operacji szpiegowskich lub sabotażowych.
Rosnące napięcia międzynarodowe i szybki rozwój technologii dronowych sprawiają, że potrzeba modernizacji systemów obrony przeciwdronowej w Belgii stała się pilnym priorytetem. Pytanie, czy rząd zareaguje wystarczająco szybko, by zabezpieczyć kluczowe obiekty wojskowe przed kolejnymi incydentami.