Marie Lecocq, współprzewodnicząca partii Ecolo, zaliczyła podczas debaty telewizyjnej RTBF pomyłkę, która wywołała gorącą dyskusję o oderwaniu klasy politycznej od codziennej rzeczywistości ekonomicznej mieszkańców Belgii. Podając medianę wynagrodzeń brutto w wysokości 6 500 euro miesięcznie, polityczka pomyliła się niemal dwukrotnie, co stało się symbolem szerszego problemu komunikacyjnego między rządzącymi a obywatelami.
Do sytuacji doszło podczas „Debaty Przewodniczących Partii” zorganizowanej przez frankofońską telewizję publiczną RTBF. Liderzy głównych ugrupowań politycznych prezentowali swoje stanowiska w sprawach społecznych i gospodarczych, a jednym z zadań było wskazanie mediany wynagrodzeń w Belgii – wskaźnika, który lepiej niż średnia odzwierciedla realny poziom dochodów, ponieważ eliminuje wpływ skrajnie wysokich lub niskich płac.
Drastyczna pomyłka w podstawowych danych ekonomicznych
Większość liderów politycznych podała wartości zbliżone do rzeczywistości: Raoul Hedebouw z PTB wskazał 4 200 euro, Paul Magnette z PS – 3 950 euro, Yvan Verougstraete z Les Engagés – 4 000 euro, a Georges-Louis Bouchez (MR) – 3 800 euro. Tymczasem Marie Lecocq zapisała na tabliczce kwotę 6 500 euro – niemal dwukrotność mediany wynagrodzeń w Walonii i o blisko 3 000 euro więcej od krajowej mediany brutto, wynoszącej 3 728 euro miesięcznie.
W praktyce oznacza to, że współprzewodnicząca Ecolo przeszacowała rzeczywistą wartość o około 75 procent. W kontekście Walonii, gdzie wynagrodzenia są niższe od średniej krajowej, różnica ta jest jeszcze bardziej uderzająca.
Nie była to zresztą jedyna pomyłka polityczki w programie. W tej samej debacie Lecocq trzykrotnie zaniżyła koszt roku nauki w szkole średniej, a wcześniej pomyliła 13 milionów z 13 miliardami euro przy omawianiu budżetu Federacji Walonii-Brukseli. Choć takie lapsusy zdarzają się w stresujących sytuacjach telewizyjnych, ich skumulowany efekt odbił się szerokim echem.
Echo europejskich wpadek
Wpadka przypomniała słynne faux pas francuskiego polityka Jeana-François Copé, który przed laty twierdził, że rogalik czekoladowy kosztuje 15 centów – podczas gdy w rzeczywistości cena była kilkukrotnie wyższa. Tamto zdarzenie stało się symbolem oderwania elit od realiów życia codziennego. Podobny wydźwięk ma sytuacja Lecocq, którą wielu komentatorów postrzega jako kolejny dowód na rosnącą przepaść między politykami a zwykłymi obywatelami.
Dla krytyków to nie jedynie telewizyjna wpadka, lecz sygnał głębszego problemu – braku świadomości ekonomicznej wśród osób sprawujących lub aspirujących do władzy. W przypadku Ecolo, które po wyborczej porażce zapowiadało „ponowne połączenie z rzeczywistością ludzi”, pomyłka nabiera jeszcze większego znaczenia.
Obietnice „reconnexion” po wyborczej porażce
Po przegranych wyborach w 2024 roku partia Zielonych rozpoczęła wewnętrzną refleksję nad przyczynami spadku poparcia. Współprzewodniczący Ecolo, Samuel Cogolati, przyznał w styczniu 2025 roku: „Zawiedliśmy. Myśleliśmy, że ludzie są gotowi podejmować coraz więcej wysiłków, by produkować mniej odpadów, jeść lokalnie i zdrowiej. Problem w tym, że często mają wrażenie, że jesteśmy całkowicie oderwani od ich codziennego życia”.
Partia deklarowała wówczas większe skupienie na realnych problemach obywateli. „Rzeczywistość ludzi to także koniec miesiąca, rachunki, koszyk zakupowy” – podkreślano w analizie po wyborach. Zieloni zapowiadali, że chcą ponownie zbliżyć się do wyborców poprzez większe zrozumienie ich sytuacji finansowej.
Test na wiarygodność niezdany
Środowa debata w RTBF miała być dla Marie Lecocq – która zastąpiła na stanowisku współprzewodniczącej Rajae Maouane – okazją do pokazania bardziej przyziemnego, wiarygodnego oblicza partii. Zamiast tego, jej pomyłka w podstawowych danych ekonomicznych ponownie ożywiła wizerunek Ecolo jako ugrupowania oderwanego od rzeczywistości.
Redaktor naczelny dziennika La DH, Alexis Carantonis, skomentował sytuację z przekąsem: „Jeśli chodzi o zakorzenienie w rzeczywistości, jeszcze trochę pracy przed nami. Zwłaszcza gdy ta sama Marie Lecocq zaniża koszt roku nauki w szkole średniej trzykrotnie, i to w tej samej sekwencji programu”.
Szerszy kontekst społeczno-polityczny
Cała sytuacja wpisuje się w szerszą debatę o tym, jak dobrze belgijscy politycy rozumieją codzienne realia swoich wyborców. W czasach rosnących kosztów życia, inflacji i niepewności ekonomicznej, podstawowa wiedza o poziomie wynagrodzeń staje się nie tylko kwestią wizerunkową, ale i wiarygodności w oczach opinii publicznej.
Ecolo, które od miesięcy zapowiada „reconnexion” z obywatelami, otrzymało od rzeczywistości bolesne przypomnienie, że autentyczne zrozumienie problemów ludzi wymaga czegoś więcej niż retoryki. Jak ironicznie zauważył jeden z komentatorów, „to połączenie z obywatelami wciąż nie jest szerokopasmowe”.
Eksperci ds. komunikacji politycznej podkreślają, że w dobie mediów społecznościowych jedna taka wpadka może stać się symbolem utraty kontaktu z wyborcami. Dla partii próbującej odbudować zaufanie po wyborczej porażce to poważne ostrzeżenie, jak łatwo jedna liczba może podważyć cały przekaz o „bliższym człowieku” wizerunku ugrupowania.