Pracownicy zatrudnieni w systemie czeków usługowych (titres-services/dienstencheques) w Brukseli zarabiają mniej niż ich odpowiednicy w Walonii i Flandrii. Negocjacje mające na celu wyrównanie wynagrodzeń utknęły w martwym punkcie, a porozumienie zbiorowe regulujące cały sektor wciąż jest analizowane pod kątem prawnym. Aby zrównać płace brukselskich pracowników domowych z wynagrodzeniami w pozostałych regionach, Region Stołeczny Brukseli musi znaleźć 30 milionów euro. Minister zatrudnienia Bernard Clerfayt przedstawił kilka propozycji rozwiązania problemu, jednak na obecnym etapie zostały one odrzucone zarówno przez pracodawców, jak i część brukselskich negocjatorów.
Porozumienie zbiorowe z lipca pomija Brukselę
Na początku lipca związki zawodowe i pracodawcy z sektora czeków usługowych podpisały układ zbiorowy pracy przewidujący podwyżkę wynagrodzenia o 0,77 euro za godzinę. Z powodu braku funkcjonującego rządu regionalnego w czasie zawierania porozumienia, brukselscy pracownicy nie zostali nim objęci. Obecnie zatrudnieni i związki zawodowe wskazują, że doprowadziło to do zakłócenia konkurencji między regionami.
Układ podpisany przez Flandrię i Walonię przewiduje wsteczne naliczanie podwyżek od marca 2025 r. Jeśli Bruksela miałaby zastosować tę samą zasadę, potrzebne byłoby 13,5 miliona euro – wyjaśnił Bernard Clerfayt. Dodatkowo, aby pokryć koszty w 2026 r., region musiałby zabezpieczyć kolejne 16 milionów euro.
Propozycje ministra odrzucone przez strony negocjacji
Wśród propozycji przedstawionych przez ministra znalazły się podwyższenie nominalnej wartości czeków usługowych oraz uruchomienie wyjątkowego budżetu w wysokości 8 milionów euro na bieżący rok. Aby uniknąć opóźnień, Clerfayt zaproponował rozpoczęcie podwyższania wartości czeków już od listopada.
Propozycje te jednak zostały odrzucone. Pracodawcy uznali je za niewystarczające, a brukselscy negocjatorzy – świadomi złożoności problemu – wstrzymali się od zajęcia stanowiska. Rewaloryzacja sektora wymagać będzie więc albo podwyższenia ceny czeków usługowych, albo odblokowania środków z budżetu regionalnego, który już teraz jest w trudnej sytuacji finansowej.
Spór o rozliczanie dodatkowych opłat
Związki zawodowe, które w środę zorganizowały wspólną akcję protestacyjną przed Parlamentem Regionu Stołecznego Brukseli, domagają się, by federacja Federgon – reprezentująca sektor w regionie – zaakceptowała propozycje Bernarda Clerfayta. „Federgon zabija system, chcą zliberalizować rynek” – powiedział Sébastien Dupanloup z FGTB. Według niego przedsiębiorstwa z sektora walczą przede wszystkim o możliwość dowolnego nakładania dodatkowych opłat, tak jak ma to miejsce w Flandrii i Walonii.
Federgon proponuje z kolei podwyższenie wynagrodzenia godzinowego o 0,77 euro – co zrównałoby pensje z pozostałymi regionami – ale jednocześnie domaga się swobody w ustalaniu dodatkowych opłat. Obecnie w Brukseli są one ograniczone do 30 centów za przepracowaną godzinę. W Walonii niektóre firmy pobierają natomiast rodzaj miesięcznego abonamentu, niezależnie od liczby zrealizowanych godzin. Ten punkt sporu pozostaje nierozstrzygnięty, choć – jak podkreśla rzecznik Federgon – rozmowy wciąż trwają.
Wątpliwości prawne rzucają cień na całe porozumienie
Sytuację dodatkowo komplikuje analiza prawna układu zbiorowego prowadzona przez federalną Służbę Publiczną Zatrudnienia (SPF Emploi). Eksperci wskazują na dwa zasadnicze problemy: możliwość dyskryminacji Brukseli mimo zawartej w dokumencie klauzuli dotyczącej jej specyfiki oraz potencjalne naruszenie ustawy o normie płacowej z 1996 r.
Do czasu zakończenia tej analizy federalny minister zatrudnienia David Clarinval (MR) wstrzymał procedurę przekładania układu na rozporządzenie królewskie. Jeśli dokument okaże się niezgodny z prawem, cały proces negocjacji między trzema regionami może zostać podważony.
Konsekwencje dla pracowników i sektora
Trudna sytuacja uderza przede wszystkim w samych pracowników domowych w Brukseli. Różnica w wynagrodzeniach między regionami nie tylko podważa zasadę równości, ale może też prowadzić do odpływu wykwalifikowanej kadry do Flandrii i Walonii, gdzie warunki pracy i płacy są lepsze. To z kolei mogłoby jeszcze bardziej osłabić i tak już napięty rynek usług opiekuńczych w stołecznym regionie.
System czeków usługowych pełni ważną rolę w belgijskim modelu społecznym, oferując legalne zatrudnienie osobom wykonującym prace domowe i umożliwiając rodzinom dostęp do przystępnych cenowo usług. Jego destabilizacja mogłaby mieć poważne konsekwencje zarówno dla rynku pracy, jak i dla gospodarstw domowych korzystających z tych świadczeń.
Brak porozumienia pokazuje napięcie między potrzebą poprawy warunków pracy a ograniczeniami budżetowymi regionu i sprzecznymi interesami stron. Rozwiązanie wymaga nie tylko znalezienia finansowania, ale też kompromisu dotyczącego modelu rozliczania dodatkowych opłat – kluczowego elementu utrzymania stabilności całego sektora.