Kolejna strzelanina w stolicy Belgii, tym razem na granicy dzielnic Saint-Gilles i miasta Brukseli, zakończyła się czterema osobami rannymi, w tym dwiema w stanie krytycznym. Dramatyczne wydarzenie, do którego doszło we wtorek tuż przed północą na boulevard du Midi, skłoniło burmistrza Saint-Gilles Jeana Spinette’a do wystosowania pilnego apelu o wsparcie i redystrybucję sił policyjnych w kraju. Socjalistyczny włodarz gminy wzywa do odciążenia lokalnej policji i mobilizacji zasobów z regionów o spokojniejszej sytuacji.
W stolicy, która coraz częściej staje się areną brutalnych porachunków między gangami narkotykowymi, ostatnia strzelanina szokuje zarówno skalą przemocy, jak i miejscem zdarzenia. Zdarzenie wpisuje się w rosnącą falę przestępczości, która destabilizuje życie w wielu dzielnicach Brukseli i coraz częściej zagraża bezpieczeństwu mieszkańców – także dzieci.
Strzały na boulevard du Midi – cztery osoby ranne
Do zdarzenia doszło tuż przed północą, na granicy między Saint-Gilles a centrum Brukseli. Cztery osoby zostały postrzelone, z czego dwie walczą o życie w szpitalu.
Na miejscu pojawiły się dwa zespoły ratownictwa medycznego SMUR i trzy karetki pogotowia. Według świadków, napastnicy otworzyli ogień w kierunku grupy znajdującej się na ścieżce rowerowej.
Rzeczniczka strefy policji Bruxelles-Capitale-Ixelles potwierdziła, że w związku ze śledztwem zatrzymano czterech podejrzanych. Prokuratura nie udziela na razie komentarzy, co może wskazywać na wczesny etap postępowania i konieczność zachowania poufności.
„Nie możemy czekać, aż zginie dziecko” – dramatyczny apel burmistrza
Zaledwie kilka godzin przed tym zdarzeniem Jean Spinette opublikował list otwarty skierowany do prokuratora królewskiego Brukseli, komendanta strefy Bruxelles-Midi oraz ministra spraw wewnętrznych Bernarda Quintina.
W emocjonalnym apelu burmistrz napisał:
„Nie mogę zrozumieć, że w całej Belgii nie znajdą się dwa patrole policyjne, które mogłyby wesprzeć naszą gminę. Jak mam wytłumaczyć rodzicom, że ich dzieci w żłobku przy square Jacques Frank lub w szkole przy place Bethléem znalazły się w zasięgu wojny gangów?”
List powstał po spotkaniu z personelem szkoły podstawowej Les Quatre Saisons przy place Bethléem, która w ubiegłym tygodniu została trafiona kulami podczas strzelaniny. Jedna z nich utkwiła w oknie sekretariatu, a inna – w szybie sali lekcyjnej.
Dla burmistrza był to punkt zwrotny: „To już nie są porachunki przestępców. To sytuacja, w której życie dzieci jest realnie zagrożone” – powiedział Spinette po wizycie w szkole.
Policja „rozrywana” między obowiązkami
W rozmowie z „Le Soir” burmistrz wyjaśnił, że problemem jest tzw. system „zastawionych zdolności” (capacité hypothéquée) – mechanizm solidarności, w ramach którego policjanci z jednej strefy mogą być delegowani do pomocy w innych regionach. W praktyce oznacza to, że funkcjonariusze ze strefy Bruxelles-Midi, mimo narastającej przemocy, są oddelegowywani m.in. do zabezpieczania meczów piłkarskich i dużych imprez w Walonii.
„A potem proszę o więcej patroli w Saint-Gilles, a słyszę, że policjanci są zajęci w Libramont. To absurd” – podkreśla Spinette.
Propozycja: zwolnić strefę Midi z misji zewnętrznych
Burmistrz wzywa rząd do prostego rozwiązania – czasowego zwolnienia funkcjonariuszy z jego strefy z obowiązku uczestniczenia w takich misjach.
„To kwestia jednego dekretu królewskiego” – zaznacza.
Jego zdaniem, jeśli gmina zmaga się z przemocą o charakterze wojny gangów, logiczne jest, by wszystkie jej siły policyjne pozostały na miejscu i skupiły się na ochronie mieszkańców, a nie na zabezpieczaniu wydarzeń w spokojniejszych regionach kraju.
Apel o solidarność między gminami
Spinette wzywa także inne strefy policji do solidarności:
„Wiem, że są miejsca, gdzie sytuacja jest spokojniejsza – choćby w Lasne. Tamtejsi policjanci mogliby nam pomóc.”
Jego apel podnosi jednak kontrowersyjne pytanie: czy bogatsze i spokojniejsze gminy, które finansują własne służby porządkowe, zechcą wysłać swoich funkcjonariuszy do patrolowania dzielnic dotkniętych przestępczością? Czy solidarność narodowa przeważy nad lokalnymi interesami?
Bruksela na wzór Marsylii i Antwerpii?
Przemoc związana z handlem narkotykami nasila się w całej Europie. Antwerpia, Marsylia czy Rotterdam od lat zmagają się z podobnymi zjawiskami: zamachami bombowymi, strzelaninami i rosnącą brutalnością gangów. Bruksela, choć nie jest głównym punktem przerzutowym narkotyków, staje się kluczowym ośrodkiem ich dystrybucji.
Dzielnice takie jak Cureghem, części Molenbeek czy Schaerbeek już teraz przypominają terytoria sporów gangów. Coraz częściej ofiarami są przypadkowi przechodnie, a lokalni mieszkańcy żyją w nieustannym lęku.
Między wysiłkiem a bezsilnością instytucji
Burmistrz podkreśla, że nie kwestionuje zaangażowania policji, prokuratury ani ministerstwa. Docenia m.in. działania inspirowane tzw. „metodą marsylską”, stosowaną w walce z przestępczością zorganizowaną.
Jednak – jak przyznaje – „skala problemu przerosła dostępne zasoby”. Handel narkotykami generuje ogromne zyski, umożliwiając gangom szybkie odtwarzanie struktur i rekrutację nowych członków.
„Nie wystarczy rozbić jednej siatki – na jej miejsce pojawiają się dwie nowe” – podkreślają lokalne władze.
Mieszkańcy między strachem a rezygnacją
W Saint-Gilles coraz więcej mieszkańców mówi o „życiu w stanie permanentnego napięcia”. Rodzice nie pozwalają dzieciom bawić się na ulicy, szkoły ćwiczą procedury „schowania się pod ławkę” w razie strzałów, a nauczyciele mówią o rosnącym lęku wśród uczniów.
Ci, których nie stać na przeprowadzkę, uczą się funkcjonować w nowej rzeczywistości, w której dźwięki syren i odgłosy wystrzałów stały się częścią codzienności.
Długa droga do rozwiązania
Apel burmistrza Spinette to desperacka próba zwrócenia uwagi na dramat jego dzielnicy. Jednak samo przesunięcie zasobów policyjnych nie wystarczy. Eksperci zwracają uwagę na konieczność inwestycji w edukację, profilaktykę społeczną, programy dla młodzieży i współpracę międzynarodową w zwalczaniu siatek przestępczych.
Minister spraw wewnętrznych Bernard Quintin zapowiedział, że „apel burmistrza zostanie poważnie przeanalizowany”. Czy jednak rząd federalny zdecyduje się na realne wzmocnienie najbardziej narażonych dzielnic – pozostaje otwarte.
Najbliższe tygodnie pokażą, czy dramatyczny głos z Saint-Gilles stanie się impulsem do zmian w belgijskiej polityce bezpieczeństwa, czy też pozostanie kolejnym krzykiem w miejskim zgiełku, który cichnie po kilku dniach.