Belgia nie wypracowała jeszcze oficjalnego stanowiska wobec kontrowersyjnego projektu unijnego, który ma na celu zwalczanie rozpowszechniania materiałów przedstawiających przemoc seksualną wobec małoletnich w internecie – znanego jako „Chat Control”. Minister spraw wewnętrznych Bernard Quintin (MR) poinformował o tym w środę podczas posiedzenia komisji Izby Reprezentantów, tuż przed wieczornym spotkaniem ambasadorów państw członkowskich Unii Europejskiej poświęconym temu zagadnieniu.
Brak jednoznacznej pozycji Belgii w tej sprawie – dotyczącej równowagi między ochroną prywatności obywateli a walką z przestępczością wobec dzieci – budzi pytania o gotowość kraju do udziału w europejskiej debacie, która dzieli zarówno opinię publiczną, jak i środowiska eksperckie. Od miesięcy projekt wywołuje intensywną dyskusję między zwolennikami zwiększenia bezpieczeństwa dzieci w sieci a obrońcami praw cyfrowych, ostrzegającymi przed ryzykiem masowej inwigilacji.
Skala problemu – miliony materiałów dokumentujących przemoc
Projekt rozporządzenia dotyczącego wykrywania materiałów przedstawiających nadużycia seksualne wobec dzieci (CSAM – child sexual abuse material) ma przeciwdziałać zjawisku o globalnej skali. Według danych z 2021 roku, na całym świecie zgłoszono ponad 85 milionów zdjęć i filmów dokumentujących przemoc wobec małoletnich. Liczba ta ukazuje dramatyczny rozmiar problemu i tłumaczy, dlaczego Komisja Europejska zaproponowała projekt już w 2022 roku.
Materiały te stanowią nie tylko dowód przestępstw, lecz także narzędzie dalszej wiktymizacji ofiar, których wizerunki są wielokrotnie udostępniane i oglądane przez sprawców. Każde kolejne rozpowszechnienie takiego materiału oznacza dla ofiary powtórną traumę, dlatego potrzebne są działania na poziomie międzynarodowym, wykraczające poza możliwości pojedynczych państw.
Wyjaśnienia ministra Quintina – jak miałby działać system
Wobec licznych nieporozumień narosłych wokół projektu minister Quintin wyjaśnił, na czym miałyby polegać proponowane rozwiązania. Obecny tekst rozporządzenia jest promowany przez duńską prezydencję Rady Unii Europejskiej.
Zgodnie z projektem, komunikatory takie jak Signal, Telegram czy WhatsApp byłyby zobowiązane do analizy ryzyka rozpowszechniania nielegalnych treści. W przypadku stwierdzenia wysokiego poziomu zagrożenia, platformy musiałyby wdrożyć środki zapobiegawcze przeciwko udostępnianiu materiałów przedstawiających przemoc seksualną wobec dzieci.
Jeśli te działania uznano by za niewystarczające, organ sądowy mógłby wydać tzw. „nakaz wykrywania”. Zobowiązywałby on dostawcę usługi do moderacji przesyłanych treści w momencie ich wysyłki – poprzez porównanie cyfrowych odcisków przesyłanych obrazów i filmów z bazą znanych materiałów CSAM, zanim wiadomości zostaną zaszyfrowane.
„Taką moderację należy rozumieć jak detektor metali – porównuje cyfrowy odcisk obrazu z bazą danych, ale nie analizuje jego treści” – wyjaśnił minister, podkreślając, że tekstowe rozmowy nie byłyby objęte kontrolą.
Technologia „hashingu” – między detekcją a prywatnością
Proponowany system opiera się na technologii „hashingu”, czyli tworzenia cyfrowych odcisków plików. Każdy obraz czy film ma unikalny hash – ciąg znaków będący matematycznym odwzorowaniem zawartości pliku. Nawet minimalna zmiana w pliku powoduje całkowitą zmianę jego hashu.
Bazy danych hashów znanych materiałów CSAM są utrzymywane m.in. przez organizacje Internet Watch Foundation oraz National Center for Missing and Exploited Children. System Chat Control miałby porównywać hashe przesyłanych plików z tymi bazami, bez otwierania plików i analizowania ich treści.
Zwolennicy rozwiązania wskazują, że stanowi ono kompromis między ochroną prywatności a skutecznością w walce z przestępczością. Krytycy jednak ostrzegają, że technologia ta niesie ryzyko błędów, nadużyć oraz otwarcia furtki do szerszej kontroli komunikacji.
Obawy przed masową inwigilacją
Podczas posiedzenia komisji posłowie z różnych ugrupowań wyrażali obawy, że system mógłby doprowadzić do „masowej inwigilacji” prywatnych rozmów. Minister Quintin podkreślił konieczność znalezienia równowagi między ochroną prywatności a zwalczaniem przestępstw seksualnych wobec dzieci.
To, że obawy te formułują przedstawiciele całego spektrum politycznego – od prawej po lewą stronę sceny – pokazuje, jak trudny i delikatny jest to temat. Ochrona dzieci jest powszechnie uznawanym priorytetem, jednak prywatność komunikacji elektronicznej również stanowi jedno z podstawowych praw obywatelskich w Europie.
Eksperci ds. cyberbezpieczeństwa i organizacje broniące praw cyfrowych ostrzegają, że skanowanie treści przed zaszyfrowaniem podważa samą ideę szyfrowania end-to-end – podstawy bezpiecznej komunikacji online. Ponadto infrastruktura techniczna stworzona do wykrywania jednego typu treści może w przyszłości zostać wykorzystana do monitorowania innych kategorii, tworząc niebezpieczny precedens.
Kontekst międzynarodowy – podobne spory na świecie
Dyskusja o Chat Control wpisuje się w szerszy kontekst globalny. W Zjednoczonym Królestwie toczy się podobna debata w ramach Online Safety Act, w Australii wprowadzono własne przepisy dotyczące moderacji treści, a w USA od lat trwa spór o tzw. „tylne drzwi” do zaszyfrowanych komunikatorów.
W 2021 roku Apple ogłosiło, a następnie wycofało się z planów skanowania zdjęć w iCloud w poszukiwaniu materiałów CSAM – po fali krytyki ze strony ekspertów, organizacji praw człowieka i własnych pracowników. Przypadek ten pokazał, jak łatwo dobre intencje mogą doprowadzić do rozwiązań podważających zaufanie do technologii.
Wyzwania techniczne i prawne
Systemy oparte na hashingu niosą ze sobą ryzyko błędnych wskazań – niewinne materiały mogą zostać błędnie oznaczone jako nielegalne. Z drugiej strony, sprawcy mogą łatwo obejść system, dokonując drobnych modyfikacji w plikach.
Z technicznego punktu widzenia, wdrożenie takiego systemu wymagałoby przebudowy komunikatorów gwarantujących szyfrowanie end-to-end, takich jak Signal czy WhatsApp. To z kolei podważyłoby ich wiarygodność i podstawowe założenie – że nikt, nawet dostawca usługi, nie ma dostępu do treści rozmów.
Z punktu widzenia prawa, projekt musi pozostawać zgodny z Ogólnym Rozporządzeniem o Ochronie Danych (RODO) i Kartą Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Europejski Inspektor Ochrony Danych już wcześniej wyrażał poważne wątpliwości co do zgodności podobnych propozycji z prawem unijnym.
Belgia – nieobecna w kluczowym momencie
Fakt, że Belgia nie ma sprecyzowanego stanowiska w tej kwestii, podczas gdy inne państwa aktywnie uczestniczą w negocjacjach, może osłabić jej wpływ na ostateczny kształt regulacji. Wieczorne spotkanie ambasadorów UE, o którym wspomniał minister Quintin, stanowiło ważny etap w procesie uzgodnień.
Brak stanowiska może wynikać z podziału opinii w samym kraju – zarówno w społeczeństwie, jak i wśród polityków. Organizacje zajmujące się ochroną dzieci apelują o zdecydowane działania, natomiast eksperci ds. prywatności i cyberbezpieczeństwa ostrzegają przed naruszeniem podstawowych praw obywatelskich.
Perspektywy i dalsze kroki
Negocjacje nad projektem Chat Control potrwają prawdopodobnie jeszcze kilka miesięcy. Ostateczny kształt regulacji musi zostać zatwierdzony przez Radę Unii Europejskiej i Parlament Europejski, gdzie spodziewany jest silny opór części posłów.
Dla Belgii kluczowe będzie szybkie opracowanie spójnego stanowiska, które uwzględni zarówno konieczność ochrony dzieci, jak i prawo do prywatności. Powinno ono powstać w oparciu o konsultacje z ekspertami technicznymi, organizacjami społecznymi i instytucjami ochrony danych.
Ostateczna decyzja w sprawie Chat Control zadecyduje nie tylko o przyszłości walki z przestępczością wobec dzieci w sieci, ale także o kierunku, w jakim podąży europejska polityka prywatności cyfrowej. Znalezienie równowagi między bezpieczeństwem a wolnością w erze cyfrowej pozostaje jednym z największych wyzwań dla decydentów w Unii Europejskiej.