Między umiarkowanym optymizmem federacji a rosnącymi obawami związków zawodowych toczy się debata na temat planowanych oszczędności w systemie edukacji. Choć już mówi się o możliwych protestach, przyszłość sektora zależy od wyników negocjacji budżetowych.
Na prośbę Elisabeth Degryse (Les Engagés), przewodniczący Federacji Walonia-Bruksela, jedenastu ekspertów przygotowało 41-stronicowy raport z propozycjami ograniczenia wydatków i uniknięcia „poważnego zagrożenia” dla wspólnoty. Autorzy wzywają do „przyspieszenia” tempa reform, a w centrum uwagi znalazła się edukacja, która pochłania aż 54 proc. budżetu Federacji.
Wśród sugerowanych działań znalazły się m.in. zwiększenie liczby godzin pracy nauczycieli (nieco więcej dla nauczycieli wychowania fizycznego), ograniczenie przywilejów związanych z nominacją (bez zastąpienia jej umową bezterminową), redukcja liczby kierunków specjalizacyjnych oraz inne środki oszczędnościowe.
Gniew związków zawodowych
Reakcja związków była natychmiastowa. „Po raz kolejny edukacja staje się zmienną korygującą” – ubolewa Roland Lahaye, sekretarz generalny CSC Enseignement. „Rozumiem, że można zasięgać opinii ekonomistów, ale ekonomista to nie pedagog. Jeśli 'eksperci’ skupiają się wyłącznie na godzinach w klasie, to prowokacja. Zawód nauczyciela na tym się nie kończy”.
Lahaye domaga się oceny faktycznego obciążenia pracą nauczycieli, jak przewidywała deklaracja polityki wspólnotowej. „We Flandrii zrobiono to i wyszło, że nauczyciel pracuje średnio 45 godzin tygodniowo – więcej niż w wielu innych sektorach” – podkreśla.
Wyczerpanie kadry pedagogicznej
Eksperci proponują także rewizję przywilejów związanych ze statusem mianowania, w tym ograniczenie delegacji pedagogicznych czy zniesienie systemów wcześniejszych emerytur. „Czy ktoś pyta, dlaczego pracownicy korzystają z DPPR (dostępność poprzedzająca emeryturę)?” – mówi przedstawiciel CSC. „Po prostu nie mają już siły. Trzeba zastanowić się, jak zapewnić im dobre warunki do końca kariery, inaczej liczba długich zwolnień lekarskich będzie rosła”.
Luc Toussaint, przewodniczący GGSP-Enseignement (związek socjalistyczny), również ostrzega przed konsekwencjami. Oba główne związki sygnalizują gotowość do akcji protestacyjnych. „To pracownicy zdecydują o formie reakcji. My przedstawimy im możliwości, ale brak reakcji nie wchodzi w grę” – podkreśla Toussaint.
Konstruktywne podejście organizatorów katolickich
Inaczej podchodzą do sprawy federacje prowadzące szkoły. W Segec (Sekretariat Generalny Szkolnictwa Katolickiego) Alexandre Lodez ocenia: „To dobry pomysł, by zewnętrzni eksperci obiektywnie przeanalizowali sytuację i poruszyli tematy tabu. Nie zamykamy oczu na problem”.
Segec popiera część wniosków, m.in. utrzymanie systemu nominacji z ewentualną korektą statusu w niektórych punktach czy ograniczeniem zwolnień lekarskich. Proponuje także upowszechnienie umów na czas określony dla młodych nauczycieli na początku kariery.
Ostrożność w sektorze oficjalnym
Sébastien Schetgen, przewodniczący CPEONS (federacja oficjalnego szkolnictwa średniego subsydiowanego), studzi emocje: „To tylko raport ekspertów, żadna decyzja jeszcze nie zapadła. Rozumiemy konieczność oszczędności, ale zmiana równowagi systemu może wywołać nieprzewidziane skutki”.
Także sieć oficjalna Wallonie-Bruxelles Enseignement wyraża obawy. „Raport pogłębi niepokój w szkołach, a ten i tak jest już duży, niezależnie od poziomu nauczania” – wskazują przedstawiciele.
Perspektywy i następne kroki
Minister Degryse przedstawia raport jako narzędzie „obiektywizacji sytuacji”. „Miał stanowić punkt wyjścia do dyskusji budżetowych i uświadomić opinii publicznej skalę kryzysu finansowego Federacji” – wyjaśnia.
W oparciu o raport i prace grup roboczych rząd ma w nadchodzących tygodniach podjąć decyzje dotyczące kierunku reform. Debata pokazuje, jak trudne wyzwania stoją przed edukacją w Belgii francuskojęzycznej, gdzie oszczędności budżetowe ścierają się z troską o jakość kształcenia i warunki pracy nauczycieli.