Dane z Federacji Walonia-Bruksela pokazują rosnący odsetek nauczycieli opłacanych przez system edukacyjny, którzy nie prowadzą bezpośrednio lekcji z uczniami. Zjawisko to rodzi pytania o efektywność wydatkowania środków publicznych i organizację szkolnictwa.
Wzrost nieobecności w liczbach
Między rokiem szkolnym 2017/2018 a 2023/2024 udział nauczycieli w przeliczeniu na pełne etaty, którzy otrzymywali wynagrodzenie bez prowadzenia zajęć, wzrósł z 6,3 do 9 procent w szkolnictwie obowiązkowym. W roku 2023/2024 Federacja Walonia-Bruksela wypłacała pensje 77 319 nauczycielom rzeczywiście obecnym w szkołach oraz 7 655 pozostającym „poza klasą”.
Kategoria ta obejmuje różne sytuacje: delegacje do innych instytucji, urlopy przedemerytalne i macierzyńskie, zwolnienia z powodu utraty godzin lekcyjnych, długotrwałe choroby czy zmniejszone obciążenie z przyczyn medycznych.
Przyczyny wzrostu nieobecności
Największą grupę stanowią nauczyciele korzystający z urlopów przedemerytalnych – niemal jedna trzecia nieobecnych. Nauczyciel mianowany, w wieku 58 lat i z co najmniej 20-letnim stażem, może skorzystać z takiej opcji lub zmniejszyć wymiar etatu.
Na drugim miejscu są osoby na długoterminowych zwolnieniach chorobowych (28,2 proc.). Każdy nauczyciel ma roczny limit 15 dni chorobowych, kumulowany do 182 dni. Po jego przekroczeniu pensja spada do 80 proc. wynagrodzenia brutto.
Paradoks reform emerytalnych
Reforma urlopów przedemerytalnych z 2011 roku i federalna reforma emerytalna z 2015 roku miały ograniczyć wcześniejsze odejścia z zawodu. Przyniosło to efekt – między 2012 a 2019 rokiem liczba takich urlopów spadła o 33,9 proc.
Eksperci wskazują jednak na skutki uboczne. Związki zawodowe zauważają, że wydłużenie wieku pracy generuje koszty, bo starsi pracownicy częściej chorują i wymagają zastępstw. Socjologowie dodają, że ograniczenie wcześniejszych emerytur sprzyja wzrostowi długoterminowych zwolnień lekarskich – nauczyciele wybierają tę ścieżkę, gdy brakuje im sił do dalszej pracy.
Delegacje i rozwój kariery
Trzecią istotną kategorią są delegacje służbowe. Między rokiem szkolnym 2017/2018 a 2024/2025 ich liczba wzrosła o 37 proc., m.in. z powodu wdrażania reformy edukacyjnej i tworzenia nowych stanowisk koordynacyjnych.
Przedstawiciele instytucji podkreślają, że większość delegowanych nauczycieli wciąż pracuje w systemie edukacji – np. w stowarzyszeniach rodziców, federacjach organów prowadzących czy szkołach europejskich. Funkcje te uznawane są za niezbędne dla funkcjonowania oświaty.
Wpływ na budżet i organizację szkół
Koszty związane z długoterminowymi zwolnieniami w szkolnictwie obowiązkowym wzrosły z 29,5 mln euro dziesięć lat temu do 98,6 mln euro w 2024 roku. Obejmują one zarówno wypłaty wynagrodzeń, jak i finansowanie zastępstw.
Instytucje oświatowe zwracają uwagę na rosnącą lukę między skalą absencji a możliwościami zapewnienia odpowiednich zastępstw – co dodatkowo uwidacznia niedobór kadry nauczycielskiej.
Propozycje systemowych rozwiązań
Eksperci wskazują na potrzebę przeglądu statutu nauczycielskiego. Obecny system chroni starszych pracowników, ale może utrudniać wejście do zawodu młodym pedagogom.
Alternatywą mogłoby być lepsze wykorzystanie doświadczenia senioralnej kadry poprzez przekształcenie ich ról – np. w mentorów dla początkujących nauczycieli czy opiekunów praktyk. Takie rozwiązania pozwoliłyby utrzymać wartościowe kompetencje w systemie, a jednocześnie ograniczyć obciążenie związane z prowadzeniem zajęć.
System edukacyjny staje więc przed wyzwaniem znalezienia równowagi między ochroną praw pracowników z długoletnim stażem a efektywnym wykorzystaniem środków publicznych i zapewnieniem ciągłości nauczania.