Rząd federalny Belgii znalazł się pod rosnącą presją, by zająć bardziej zdecydowane stanowisko wobec konfliktu w Strefie Gazy. Podczas środowego posiedzenia ograniczonej rady ministrów przy rue de la Loi 16 wicepremier Frank Vandenbroucke z partii Vooruit wyraził frustrację wobec dotychczasowej postawy władz, stwierdzając, że jego ugrupowanie „straciło cierpliwość wobec tego, co dzieje się w Gazie”.
Spotkanie wicepremierów zostało zwołane w odpowiedzi na żądania trzech partii koalicyjnych – flamandzkich socjalistów Vooruit, chrześcijańsko-demokratycznego CD&V oraz frankofońskich Les Engagés – które domagają się ostrzejszej reakcji Belgii na działania rządu Benjamina Netanjahu. Inicjatywa ta unaocznia rosnące napięcia w koalicji dotyczące belgijskiej polityki zagranicznej wobec Bliskiego Wschodu.
Vandenbroucke podkreślił konieczność wysłania przez belgijski rząd „znacznie silniejszego sygnału” w obliczu kryzysu humanitarnego w Strefie Gazy, oficjalnie uznanej przez ONZ za obszar dotknięty głodem w wyniku izraelskiej blokady. „Ta sytuacja musi się zakończyć” – mówił, wskazując na odpowiedzialność społeczności międzynarodowej za stworzenie warunków do pokojowego współistnienia obu narodów.
Kontrowersje wokół warunkowości uznania
Stanowisko Vooruit pozostaje w sprzeczności z wypowiedziami premiera Barta De Wevera z N-VA, który dzień wcześniej oświadczył, że uznanie Palestyny byłoby „bezużyteczne, a nawet kontrproduktywne”, jeśli nie zostaną spełnione określone warunki. Vandenbroucke unikał bezpośredniego komentarza do tych słów, skupiając się na przedstawieniu perspektywy własnej partii w kontekście międzynarodowym.
Socjalista flamandzki wskazał, że stanowisko Vooruit jest zbieżne z opiniami „wielu osób na świecie, a także obywateli Izraela protestujących przeciwko skorumpowanemu rządowi skrajnej prawicy, który pragnie tylko wojny”. Argumentacja ta miała na celu pokazanie, że krytyka działań izraelskiego rządu nie oznacza sprzeciwu wobec samych obywateli Izraela.
Dynamika koalicyjna i konsekwencje polityczne
Sytuacja ujawnia głębokie różnice w belgijskiej koalicji rządzącej co do kierunku polityki bliskowschodniej. Partie centrolewicowe i chadeckie domagają się zdecydowanych kroków dyplomatycznych, podczas gdy N-VA reprezentuje ostrożniejsze podejście, podkreślając złożoność geopolityczną regionu oraz ryzyko jednostronnych działań.
Środowe obrady ograniczonej rady ministrów mogą okazać się kluczowe dla utrzymania spójności belgijskiego stanowiska w polityce zagranicznej. Wynik dyskusji będzie miał wpływ zarówno na równowagę wewnątrzkoalicyjną, jak i na rolę Belgii w europejskich działaniach dyplomatycznych wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Vandenbroucke zakończył swoje wystąpienie apelem, by Belgia dołączyła do grona państw zajmujących zdecydowane stanowisko w tej sprawie. Sugerował także możliwość koordynacji działań z innymi krajami europejskimi, które już rozważają lub podejmują podobne inicjatywy dyplomatyczne. Taki krok miałby wzmocnić międzynarodową pozycję Belgii, ograniczając ryzyko jej izolacji na arenie międzynarodowej.