W poniedziałek rano w jednym z budynków mieszkalnych w Gandawie doszło do poważnego zatrucia tlenkiem węgla. Szesnaście osób zostało przewiezionych do szpitala, a służby przypuszczają, że przyczyną mogła być wadliwa instalacja grzewcza. Mieszkańcy skarżą się, że nie po raz pierwszy dochodzi tam do problemów technicznych, ale właściciel nieruchomości nie reaguje na ich zgłoszenia.
Interwencja służb i ewakuacja mieszkańców
Około godziny 8:00 rano służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o podejrzeniu zatrucia tlenkiem węgla w budynku przy ulicy Berouw, niedaleko Tolhuislaan. Straż pożarna, policja oraz zespoły medyczne natychmiast przybyły na miejsce. Jak poinformowała pełniąca obowiązki burmistrza Hafsa El-Bazioui, sytuacja była na tyle poważna, że na krótko wprowadzono medyczny plan interwencyjny.
Dorośli i dzieci wśród poszkodowanych
Zatruciu ulegli zarówno dorośli, jak i dzieci, które tego dnia były w domu ze względu na ferie. „Na szczęście wszyscy pozostali przytomni, choć pięć osób wymagało podania tlenu” – wyjaśnił rzecznik policji Matto Langeraert. Nikt nie znalazł się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia.
Strażacy zabezpieczyli miejsce zdarzenia, sprawdzili instalację grzewczą i zaplombowali piec. Dokładna przyczyna wycieku tlenku węgla nie została jeszcze ustalona. Około godziny 10:30 budynek został ponownie udostępniony mieszkańcom.
Zaniedbania w budynku to codzienność
Budynek, w którym doszło do zatrucia, to stara kamienica podzielona na sześć mieszkań. Większość lokatorów to bułgarskie rodziny, które od dawna zgłaszają różne usterki – od problemów z instalacją elektryczną po zalania.
„Za każdym razem właściciel budynku znajduje jakąś wymówkę” – opowiada jedna z mieszkanek, która wróciła ze szpitala. Mieszka w jednej z kawalerek razem z partnerem i dzieckiem. „Dzwonimy do niego, gdy pojawia się problem, a on zawsze mówi: ‘Zajmę się tym w tym tygodniu’. Ale nic z tego nie wynika.”
Bezradność mieszkańców wobec lekceważenia problemów
Zdaniem lokatorów właściciel interesuje się jedynie terminowym wpływem czynszu. „Płacimy co miesiąc, ale co z tego mamy? Ciągły stres i niepewność? Mój syn zaczął ferie od łez. To nie tak powinno wyglądać” – dodaje kobieta.
Inny mieszkaniec wspomina, że już w sobotę wyczuł w budynku zapach gazu i natychmiast zgłosił to właścicielowi. „Odpowiedział, że sprawdzi to później. A potem było już za późno” – mówi rozgoryczony.
Mieszkańcy mają nadzieję, że sprawa zostanie dokładnie zbadana i nie dojdzie do podobnych sytuacji w przyszłości.