Formator rządu regionalnego Brukseli, David Leisterh (MR), miał w piątek ogłosić swoją niezdolność do rozpoczęcia negocjacji w sprawie utworzenia nowej administracji. Brak pełnoprawnego rządu stanowi coraz większe zagrożenie dla stabilności finansowej Regionu Stołecznego Brukseli.
Minister budżetu Sven Gatz (Open VLD) już na początku tygodnia ostrzegał przed katastrofalnym stanem finansów Brukseli, porównując sytuację do Titanica. Jak zaznaczył, w przeciwieństwie do słynnego statku, władze regionalne mają pełną świadomość nadciągającej katastrofy, ale nie podejmują działań zapobiegawczych.
Choć sam Gatz przyznał się w marcu ubiegłego roku do bycia „nieskutecznym ministrem budżetu”, wielu ekonomistów i ekspertów potwierdza, że sytuacja finansowa regionu jest wyjątkowo trudna i wymaga natychmiastowych reform. Tymczasem rząd Brukseli pod kierownictwem Rudi’ego Vervoorta (PS), zarządzający regionem w trybie spraw bieżących, coraz bardziej przypomina dryfującą tratwę.
Polityczny impas i brak nowego rządu
Mimo że od wyborów minęło osiem miesięcy, wciąż nie udało się powołać nowego rządu. Negocjacje ugrzęzły w martwym punkcie, a partie polityczne zamiast na konkretach, skupiają się na wzajemnych sporach dotyczących przyszłego składu koalicji.
Partia Socjalistyczna (PS) odmawia rozmów z N-VA, domagając się włączenia do rządu CD&V. Liberałowie kategorycznie odrzucają taki scenariusz, argumentując, że niderlandzkojęzyczne partie już w listopadzie osiągnęły porozumienie, tworząc większość złożoną z Groen, Vooruit, Open VLD i N-VA. Ani Groen, ani Vooruit nie wyrażają chęci zmiany tego układu.
David Leisterh kończy w piątek dwutygodniowe konsultacje, które określił jako „ostatnią szansę” na przełamanie impasu. Podczas zapowiedzianej na godzinę 17:00 konferencji prasowej ma ogłosić, że nie jest w stanie rozpocząć negocjacji. Bruksela znajdzie się tym samym w politycznej próżni.
Niepewna przyszłość Brukseli – nawet do 2029 roku
Sytuacja polityczna Brukseli staje się coraz bardziej nieprzewidywalna. Rozważane są nawet najbardziej skrajne scenariusze, w tym możliwość, że Region Stołeczny pozostanie bez pełnoprawnego rządu aż do 2029 roku. Obowiązujące przepisy nie przewidują wcześniejszych wyborów regionalnych, co oznacza, że mieszkańcy Brukseli nie będą mieli możliwości przyspieszenia rozwiązania kryzysu.
Główną przeszkodą w negocjacjach pozostaje dramatyczny stan finansów regionu. Według szacunków gabinetu Svena Gatza, w 2024 roku deficyt Brukseli wyniesie około 1,4 miliarda euro przy rocznym budżecie na poziomie 7,8 miliarda. Prognozy na 2025 rok przewidują dalszy wzrost zadłużenia.
Rosnące koszty zadłużenia i obawy o przyszłość finansową
Eksperci przewidują, że w czerwcu agencja ratingowa Standard & Poor’s ponownie obniży ocenę kredytową Brukseli. W marcu 2024 roku Bruksela straciła już notę AA-, spadając do poziomu A+. Jeśli sytuacja się nie poprawi, przyszłe pożyczki będą kosztować region coraz więcej.
Koszt obsługi długu Brukseli rośnie od lat. W 2015 roku wynosił 96 milionów euro rocznie, w 2024 roku ma osiągnąć 372 miliony, a w 2029 roku może sięgnąć 649 milionów. Sven Gatz ostrzega, że bez pełnoprawnego rządu Bruksela znajdzie się w sytuacji podobnej do tej, w jakiej jest obecnie Walonia, gdzie wysokie zadłużenie ogranicza możliwości finansowe regionu.
Banki również zaczynają reagować na kryzys. W czwartek bank Belfius zmniejszył linię kredytową dla Brukseli z 500 do 200 milionów euro, co jest pierwszym sygnałem, że instytucje finansowe tracą zaufanie do stabilności regionu.
Przyczyny kryzysu – jak Bruksela straciła kontrolę nad finansami?
Problemy finansowe Brukseli mają swoje źródło w decyzjach podjętych jeszcze w 2017 roku. Wówczas region otrzymał dodatkowe 500 milionów euro w ramach szóstej reformy państwa, co skłoniło władze do zwiększenia wydatków. Jednak tempo wzrostu dochodów budżetowych nie nadążyło za rosnącymi zobowiązaniami.
Były minister finansów Guy Vanhengel (Open VLD) tłumaczy, że w tamtym okresie konieczne było przeprowadzenie pilnych inwestycji, takich jak remonty tuneli w fatalnym stanie czy utworzenie nowej administracji ds. bezpieczeństwa safe.brussels. Część tych wydatków miała mieć charakter jednorazowy, jednak w praktyce wiele z nich stało się stałym obciążeniem budżetowym.
Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej, gdy w 2023 roku Sven Gatz próbował narzucić 5-procentowe cięcia budżetowe w każdej instytucji publicznej, lecz spotkał się z oporem wszystkich partii koalicyjnych. Zieloni (Ecolo-Groen) bronili inwestycji w transport publiczny, a socjaliści (PS) nie chcieli rezygnować ze wsparcia dla budownictwa społecznego.
Brak nadzoru i chaotyczne zarządzanie finansami
Bruksela od lat zmaga się z poważnymi problemami w zarządzaniu finansami. W listopadzie 2023 roku Trybunał Obrachunkowy po raz trzeci odmówił wydania opinii na temat regionalnego budżetu, uznając, że nie otrzymał wystarczających danych. W grudniu natomiast, z powodu braku uchwalonego budżetu, region zmuszony był funkcjonować w oparciu o prowizoryczne miesięczne finansowanie.
Eksperci wskazują na brak długoterminowej wizji finansowej i brak odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Przykładem chaosu było nagłe wycofanie w listopadzie 2023 roku premii świątecznej dla urzędników w wysokości 40 euro. Jeszcze większe kontrowersje wzbudził plan organizacji „Dnia Rodziny” dla pracowników urzędu skarbowego w Disneylandzie pod Paryżem, który miał kosztować 100 tysięcy euro i został anulowany dopiero po negatywnej opinii Inspekcji Finansowej.
Pomimo poważnych problemów finansowych i braku stabilnego rządu, nie widać szybkiego rozwiązania kryzysu politycznego. Piątkowa konferencja prasowa MR raczej zaostrzy napięcia z PS, Ecolo i Défi, które są kluczowe dla utworzenia nowej koalicji. Już w czwartek lider MR, Georges-Louis Bouchez, ostrzegał przed możliwością nałożenia nadzoru nad Brukselą, co dodatkowo podgrzewa atmosferę polityczną.
Bruksela stoi przed bezprecedensowym kryzysem, a kolejne miesiące pokażą, czy region zdoła uniknąć dalszej destabilizacji finansowej i politycznej.