Część brukselskich strażaków zdecydowała się kontynuować akcję protestacyjną do czwartku rano, mimo trwających obchodów Nowego Roku. Mobilizacja rozpoczęta w środę jest reakcją na chroniczny niedobór kadrowy w stołecznej straży pożarnej. Około połowa funkcjonariuszy, którzy przystąpili do strajku w środowy poranek, postanowiła podtrzymać protest po nieudanych rozmowach z sekretarz stanu ds. służby pożarniczej i ratownictwa medycznego SIAMU, Ans Persoons z partii Vooruit. Z powodu niewystarczającej obsady dyżurów w noc sylwestrową władze musiały sięgnąć po wsparcie jednostek straży pożarnej z obrzeży Brukseli oraz Czerwonego Krzyża.
Rozmowy z sekretarz stanu bez przełomu
Przedstawiciele związków zawodowych spotkali się w środę z Ans Persoons po zakończeniu manifestacji zorganizowanej za Kolumną Kongresową. Jak podkreślali, z rozmów wyszli z poczuciem, że ich mobilizacja została zauważona, jednak bez żadnych konkretnych deklaracji ze strony władz. Steven Gillesen, sekretarz związkowy strażaków w organizacji ACV Services publics, przekazał, że gabinet sekretarz stanu jasno wskazał na brak dostępnych środków finansowych oraz brak możliwości natychmiastowych działań odpowiadających postulatom pracowników.
W środę rano Ans Persoons odwiedziła centralną remizę strażacką, a po południu spotkała się z organizacjami związkowymi. Zapewniła, że nie ma planów ograniczania budżetu SIAMU, jednocześnie zaznaczając, że rząd pełniący jedynie bieżące funkcje nie jest w stanie podejmować decyzji o charakterze strukturalnym. Rozszerzenie ram kadrowych oznaczałoby dodatkowe obciążenia budżetowe, na które obecnie trudno znaleźć środki. Sekretarz stanu miała również podkreślić, że przekaz strażaków został zrozumiany, a sytuacja jest traktowana z należytą powagą.
Związki zawodowe krytykują rozwiązania tymczasowe
Związkowcy ocenili propozycje przedstawione podczas rozmów jako rozwiązania prowizoryczne, które nie usuwają podstawowych problemów kadrowych. Krytycznie odnieśli się m.in. do pomysłu przekierowania pracowników korzystających z możliwości rezygnacji z nadgodzin do zadań operacyjnych, wskazując, że nie prowadzi to do utworzenia nowych etatów. Odrzucona została również propozycja rezygnacji z obsługi przez strażaków części specjalistycznego sprzętu medycznego, uznana za działanie czysto kompensacyjne.
Organizacje związkowe podtrzymują swoje główne postulaty: przygotowanie planu kadrowego zakładającego zatrudnienie 200 dodatkowych strażaków oraz, do czasu jego realizacji, zapewnienie pełnej obsady dyżurów od 1 lutego. Według Yvesa De Vogelaere’a brukselska straż pożarna zmaga się ze strukturalnym deficytem przekraczającym 200 funkcjonariuszy. Braki kadrowe skutkują mniejszą liczbą strażaków na dyżurach, przy jednoczesnym stałym wzroście liczby interwencji. Jak podkreśla związkowiec, ogranicza to zdolności operacyjne zespołów i stanowi realne zagrożenie dla bezpieczeństwa mieszkańców Brukseli.
Co dalej z protestem?
Ans Persoons potwierdziła, że w ostatnich latach liczba interwencji znacząco wzrosła, podczas gdy poziom zatrudnienia nie został do tego dostosowany. Poinformowała, że co roku rekrutowanych i szkolonych jest 48 nowych strażaków, a także zapewniła, iż podjęto wszystkie niezbędne działania, aby zagwarantować bezpieczeństwo mieszkańców stolicy w noc sylwestrową.
Związki zawodowe zapowiedziały, że po Nowym Roku ponownie się spotkają, aby ustalić dalsze kroki i ewentualne kolejne formy protestu. Brak konkretnych postępów w negocjacjach zwiększył frustrację wśród strażaków, którzy nie wykluczają zaostrzenia działań w nadchodzących tygodniach.