Przed sądem przysięgłych w Antwerpii rozpoczął się proces 47-letniego mężczyzny oskarżonego o wyjątkowo brutalne przestępstwa, do których doszło w czerwcu 2022 roku w domu jego byłej partnerki w Merksplas. W wyniku ataku z użyciem miecza samurajskiego zginął 19-letni syn kobiety, a jej córka i nowy partner odnieśli ciężkie obrażenia. Sprawa budzi ogromne poruszenie także z powodu faktu, że zaledwie trzy tygodnie przed tragedią policja interweniowała wobec oskarżonego po zgłoszeniu gróźb i przemocy – mimo to mężczyzna pozostał na wolności.
Krwawa jatka o świcie
Wczesnym rankiem 25 czerwca 2022 roku, o 5:43, służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o dramatycznej sytuacji w domu w Merksplas. Były partner mieszkającej tam kobiety wtargnął do budynku i zaatakował ją, jej dzieci oraz nowego partnera. To właśnie partnerowi kobiety udało się jako pierwszemu zawiadomić policję; chwilę później drugie wezwanie przyszło od córki ofiary.
Dwanaście minut później funkcjonariusze zastali wewnątrz scenę przypominającą horror. Już z ulicy widzieli ślady krwi na zasłonach pierwszego piętra. Dwudziestotrzyletnia córka zdołała uciec z domu i ciężko ranna dotarła do ogrodu sąsiadów. Miała rozległe rany twarzy, szyi, ramienia i dłoni – tego samego dnia trafiła na stół operacyjny.
Nowy partner kobiety ukrył się w jednym z pomieszczeń po tym, jak również został zaatakowany mieczem. Doznał urazu czaszki i rany ciętej ramienia. Najtragiczniejsze odkrycie nastąpiło po wejściu na pierwsze piętro, gdzie policjanci znaleźli ciało 19-letniego Jarne’a, który zmarł w wyniku licznych ran kłutych i ciętych głowy, twarzy, klatki piersiowej, barku, pleców i dłoni.
Godziny negocjacji
W tym czasie sprawca przetrzymywał matkę dzieci jako zakładniczkę na poddaszu. Kobieta nie wiedziała jeszcze, że jej córka walczy o życie, a syn nie żyje. Dopiero po wielu godzinach rozmów telefonicznych z byłą żoną, córką i ojcem napastnik zdecydował się zejść na dół. Przykuł się jednak łańcuchem do byłej partnerki, która doznała lżejszych obrażeń.
Policja interweniowała trzy tygodnie wcześniej
Relacja poprzedzających wydarzeń pokazuje narastającą spiralę przemocy. Para poznała się w Publicznym Centrum Opieki Psychiatrycznej w Geel i była w związku przez około dwa i pół roku. Pod koniec maja 2022 roku kobieta zdecydowała się na rozstanie, jednak 30 maja odwiedziła byłego partnera, który poprosił o rozmowę. Wizyta zakończyła się dramatycznie.
Według jej zeznań mężczyzna groził, że zabije jej matkę, dzieci i nowego partnera, a groźby podkreślił wyjęciem kuszy. Próbował ją ogłuszyć amoniakiem, zmusił do napisania listu pożegnalnego oraz rozmów telefonicznych z rodziną. Tego wieczoru, jak twierdzi kobieta, została dwukrotnie zgwałcona. Mężczyzna odebrał jej telefon i uniemożliwił opuszczenie mieszkania. Następnego dnia pojechał z nią do jej domu – tam syn wezwał policję.
Oskarżony zaprzeczył wszystkim zarzutom, jednak policja znalazła w jego mieszkaniu kuszę, butelkę amoniaku i listy pożegnalne. Mimo tych ustaleń został wówczas zwolniony pod rygorem środków zapobiegawczych, w tym zakazu kontaktu z byłą partnerką. Miesiąc później doszło do tragedii. Jak podkreśla mecenas Kris Luyckx, reprezentujący nowego partnera kobiety, będzie to jeden z kluczowych wątków procesu: „Jak można było w tamtych okolicznościach podjąć decyzję o zwolnieniu?”.
Oskarżony: „Poszło nie tak”
Sam oskarżony utrzymuje, że sytuacja „wymknęła się spod kontroli”. Według jego relacji chciał jedynie zastraszyć nowego partnera byłej partnerki, związać go i „przesłuchać”, a następnie odebrać sobie życie. Twierdzi, że potajemnie włamał się do domu, przez pewien czas siedział w fotelu, a później ukrył się w kabinie prysznicowej, zanim zaatakował. Gdy został zapytany o to, w jaki sposób doszło do morderstwa Jarne’a i usiłowania zabójstwa pozostałych osób, nie potrafił udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
Rodzina czeka na sprawiedliwość
Bliscy ofiar podkreślają, że proces ma dla nich ogromne znaczenie. „Do dziś noszą fizyczne i psychiczne konsekwencje tamtych wydarzeń. Przez ostatnie lata pracowali nad powrotem do normalności, ale tego procesu nie da się w pełni zakończyć. Liczą, że proces przyniesie jasność i pozwoli zamknąć rozdział, który odmienił ich życie” – przekazali pełnomocnicy rodziny.
„To horror najwyższej próby – i naprawdę nie ma lepszego określenia dla tej sprawy” – mówi adwokat ojca zamordowanego Jarne’a. „Ojciec nigdy nie pogodzi się z tym, co się stało”.