Władze Walonii podjęły decyzję, która od dawna była przedmiotem debat na szczeblu lokalnym. Gminy regionu wkrótce będą mogły zatrzymywać wpływy z mandatów za przekroczenia prędkości rejestrowane na ich drogach. Rozwiązanie to, które zostanie wprowadzone w drodze dekretu, cieszy się poparciem wielu burmistrzów, choć budzi też obawy dotyczące sposobu wykorzystania tych środków.
W czasie, gdy wszystkie szczeble administracji poszukują sposobów na zrównoważenie budżetów, kwestia dochodów z mandatów drogowych od dawna powodowała napięcia między gminami a władzami regionalnymi. Dotychczasowy system był szczególnie frustrujący dla samorządów, które finansowały instalację odcinkowych fotoradarów – każde urządzenie kosztuje około 100 tysięcy euro – podczas gdy wpływy z mandatów trafiały wyłącznie do kasy regionu.
Aurélien Brabant, burmistrz gminy Pecq z ugrupowania Ecolo/Community, w rozmowie z lokalną telewizją No Télé podkreślił skalę problemu: „Jeśli weźmiemy pod uwagę bieżący rok, w którym wystawiono około 1 500 mandatów, daje to łączną kwotę 165 tysięcy euro. To znaczące środki, które moglibyśmy zainwestować w infrastrukturę poprawiającą bezpieczeństwo”.
Przeznaczenie środków: swoboda czy ściśle określony cel?
Kluczową kwestią pozostaje, czy gminy będą mogły dowolnie dysponować nowymi wpływami, czy też ich wykorzystanie zostanie ograniczone przepisami. Jak się okazuje, władze regionalne planują jasno ukierunkować wydatki. „Celem jest, by gminy inwestowały więcej w bezpieczeństwo drogowe” – potwierdza Jean Homerin, radny odpowiedzialny za finanse w gminie Boussu (Partia Socjalistyczna). W rozmowie z Télé MB doprecyzował: „Minister wskazał, że środki te mają być przeznaczane na działania poprawiające bezpieczeństwo na drogach, ścieżkach rowerowych i chodnikach”.
To podejście różni się wyraźnie od modelu obowiązującego we Flandrii, co Homerin również podkreślił: „To nie jest jak we Flandrii, gdzie środki z mandatów stanowią prawdziwy zastrzyk gotówki. Tam gminy otrzymały łącznie 177 milionów euro i mogły wydawać je według własnego uznania”.
Obawy o nadużycia i komercjalizację bezpieczeństwa
Różnica w podejściu między regionami ma swoje uzasadnienie w doświadczeniach flamandzkich. Belgijski instytut bezpieczeństwa ruchu drogowego Vias wyraża obawy wobec tamtego systemu, zwracając uwagę, że niektóre gminy zaczęły instalować odcinkowe fotoradary w miejscach, gdzie ograniczenia prędkości do 30 km/h nie były uzasadnione względami bezpieczeństwa.
Vias apeluje o wprowadzenie w Walonii mechanizmów zapobiegających podobnym nadużyciom o charakterze komercyjnym i o zapewnienie, by pozyskane środki rzeczywiście służyły poprawie bezpieczeństwa na drogach. Obawy instytutu są uzasadnione – istnieje ryzyko, że niektóre gminy mogłyby wykorzystywać fotoradary przede wszystkim jako źródło dochodu, a nie narzędzie prewencji.
Dobrowolność i celowe wykorzystanie środków
Nowy dekret wprowadzi zasadę dobrowolności – gminy będą mogły samodzielnie zdecydować, czy chcą uczestniczyć w systemie kontroli prędkości. Uzyskane w ten sposób środki będą musiały zostać przeznaczone na inwestycje zwiększające bezpieczeństwo drogowe. To kompromis między wsparciem lokalnych budżetów a zapobieganiem sytuacji, w której kontrola prędkości stałaby się przede wszystkim sposobem na generowanie dochodów.
Dla mieszkańców Walonii, w tym polskich rezydentów, oznacza to, że w najbliższych miesiącach i latach można spodziewać się większej liczby kontroli prędkości na drogach gminnych. W zamian środki z mandatów mają być przeznaczane na modernizację infrastruktury – poprawę dróg, budowę bezpiecznych chodników i ścieżek rowerowych. Ostateczny efekt będzie jednak zależał od tego, czy mechanizmy nadzoru okażą się wystarczająco skuteczne, by zagwarantować, że priorytetem pozostanie bezpieczeństwo, a nie dochodowość.