Podczas gdy pierwsze samoloty F-35 dotarły do Belgii, seria ostatnich cyberataków i zdarzeń z dronami w Europie ponownie rozbudziła dyskusję o zasadności inwestowania w te wyjątkowo kosztowne myśliwce.
Po niemal siedmiu latach od złożenia zamówienia pierwsze cztery F-35 zakupione przez Belgię wreszcie wylądowały na belgijskiej ziemi, przylatując z Fort Worth w Teksasie. Mimo kontrowersji dotyczących ich ceny – ponad 110 mln euro za sztukę – oraz wyboru amerykańskiego dostawcy kosztem europejskich kandydatów (Eurofighter Typhoon i Rafale), rząd przygotowuje uroczyste powitanie maszyn w bazie lotniczej Florennes. W wydarzeniu, zaplanowanym na poniedziałek, wezmą udział król Belgii oraz liczni goście.
Minister obrony Theo Francken w swojej strategii na lata 2025–2034 zapowiada zakup kolejnych jedenastu samolotów od producenta Lockheed Martin, oprócz 34 już zamówionych.
Zaawansowana technologia i realne możliwości
Choć F-35 od lat wzbudza kontrowersje, coraz więcej ekspertów przyznaje, że maszyna ta rzeczywiście reprezentuje najwyższy poziom technologiczny. Jej skuteczność potwierdziły m.in. izraelskie operacje przeciwko infrastrukturze irańskiej w czerwcu ubiegłego roku. „To emblematyczny system XXI wieku – niewidzialny dla radarów, z zaawansowaną łącznością i zintegrowanymi czujnikami” – komentuje Wally Struys, profesor emeritus Królewskiej Szkoły Wojskowej. „To nie tylko samolot, lecz latająca sieć czujników i centrum danych.”
Ograniczenia w kontekście obrony narodowej
Zdaniem Alaina De Neve z Królewskiej Akademii Wojskowej F-35 to przede wszystkim długo oczekiwana modernizacja belgijskiego lotnictwa. „Nasze F-16, zakupione w latach 70., zbliżają się do kresu możliwości operacyjnych. F-35 potrafi działać w silnie bronionych przestrzeniach powietrznych, wyposażonych w nowoczesne systemy obrony ziemia–powietrze. Dzięki niewykrywalności i fuzji czujników może neutralizować zagrożenia, zanim sam zostanie wykryty” – tłumaczy ekspert.
Jednocześnie podkreśla: „Nie łudźmy się – same w sobie te samoloty nie czynią Belgii lepiej chronionej. Wzmacniają natomiast spójność obronną Europy i NATO, zwłaszcza w ramach odstraszania nuklearnego Sojuszu, gdyż F-35 będzie zdolny do przenoszenia nowych amerykańskich bomb atomowych. To narzędzie strategicznej integracji, a nie narodowa tarcza obronna.”
Dylematy wobec nowych zagrożeń
W ostatnich tygodniach Europa doświadczała licznych incydentów z dronami – w tym również w Belgii – często przypisywanych Rosji. Fakt, że F-35 nie pełni funkcji „tarczy”, wywołuje pytania o jego adekwatność wobec współczesnych zagrożeń. „Trzeba zapytać, czy tak kosztowna flota myśliwców ma jeszcze sens w epoce wojny dronów” – zauważa poseł François De Smet z partii Défi, którego opinię podziela socjalista Christophe Lacroix.
Nawet wśród partii rządzącej pojawiają się wątpliwości. Mathieu Michel (MR) przyznał, że nie jest przekonany co do zasadności zakupu kolejnych egzemplarzy w obecnej sytuacji. „Priorytety leżą gdzie indziej” – stwierdził. Podobne zastrzeżenia wyraził Stéphane Lasseaux z partii Les Engagés.
Komplementarność systemów obronnych
Minister Francken odpiera te zarzuty, podkreślając, że „Belgia ma zobowiązania w ramach doktryny nuklearnej NATO, których nie można wypełnić bez dodatkowych zdolności bojowych F-35”. Jednocześnie zaznacza, że rząd inwestuje również w drony i systemy antydronowe.
Według Wally’ego Struysa te technologie nie są zamiennikami, lecz uzupełnieniem dla F-35. „Potrzebna będzie równowaga między różnymi systemami, ale drony i systemy antydronowe nie zastąpią F-35 w starciu z przeciwnikiem wysokiego szczebla” – argumentuje ekspert.
Perspektywa czasowa i rosnąca niepewność
Na razie dostarczono jedynie cztery maszyny, a ostatnie egzemplarze pojawią się dopiero za kilka lat. Opóźnienia budzą obawy niektórych polityków. „Inwestowanie dziś w sprzęt, który będzie operacyjny dopiero w 2035 roku, to ryzyko nabycia technologii niedostosowanej do realiów hybrydowych i mobilnych zagrożeń” – ostrzega Mathieu Michel.
„To uzasadniony niepokój” – przyznaje Alain De Neve. „Ale ewolucja zagrożeń dotyczy obu stron – to nieustanna gra akcji i reakcji między środkami ofensywnymi a defensywnymi” – dodaje Wally Struys.
Debata wokół F-35 doskonale obrazuje wyzwania, przed jakimi stoi europejska obrona w czasach szybko zmieniających się technologii. Belgijscy decydenci muszą znaleźć równowagę między zobowiązaniami sojuszniczymi a realnymi potrzebami bezpieczeństwa narodowego, nie zapominając o efektywnym wykorzystaniu ograniczonych środków budżetowych.