Pacjenci ze skręconą kostką, bólem pleców czy skaleczonym palcem nie będą już musieli czekać godzinami w poczekalni. Szpital ZAS Middelheim w Antwerpii wprowadza system umawiania wizyt dla tak zwanych „niskozłożonych” przypadków medycznych. Celem jest skrócenie czasu oczekiwania i lepsza organizacja pracy. To pierwsza tego typu inicjatywa w Belgii.
Mniej kolejek, więcej porządku
Około 30 procent pacjentów trafiających na izbę przyjęć zgłasza się z dolegliwościami, które nie zagrażają życiu i nie wymagają natychmiastowej interwencji. Od teraz tacy pacjenci będą mogli umówić wizytę z wyprzedzeniem. Dotyczy to między innymi lekkich złamań, urazów mięśni i stawów, skaleczeń, oparzeń, bólu pleców czy infekcji uszu i gardła.
„Trzy lata temu zaczęliśmy opracowywać ten pomysł, szukając sposobu na zmniejszenie tłoku w naszym oddziale” – wyjaśnia dr Hannelore Raemen, kierownik izby przyjęć ZAS Middelheim. „Pacjenci z nagłymi i mniej pilnymi problemami przychodzą w tym samym czasie, co powoduje zatory i długie oczekiwanie. W godzinach szczytu czas oczekiwania potrafi przekroczyć dwie godziny.”
System rezerwacji i osobny zespół
Izba przyjęć w Middelheim obsługuje średnio 120 pacjentów dziennie, a w szczycie nawet 160. Na początek system obejmie 20 wizyt dziennie, realizowanych przez oddzielny zespół lekarzy i pielęgniarek. Aby umówić wizytę, pacjent musi najpierw przekazać informację o swoim problemie zdrowotnym – personel oceni, czy przypadek kwalifikuje się do umówionego terminu.
„Rozłożenie niskozłożonych przypadków w ciągu dnia pozwala nam lepiej wykorzystać zasoby. Skracamy czas leczenia ze średnio 140 do 60 minut, a pacjent nie czeka w kolejce – jest obsługiwany natychmiast. To oznacza mniej stresu dla personelu i większe zadowolenie pacjentów” – mówi Raemen.
Nie zamiast lekarza rodzinnego
Lekarka podkreśla, że nowy system nie zastępuje lekarzy rodzinnych ani nocnej opieki medycznej. „W nagłych przypadkach pacjenci nadal mogą przyjść bez umawiania wizyty” – zaznacza.
W regionie Antwerpii niedobór lekarzy rodzinnych jest jednak coraz większym problemem. Według badań, do 2030 roku liczba lekarzy pierwszego kontaktu może spaść o 26 procent. „Sama mieszkam w Berchem i od półtora roku nie mam lekarza rodzinnego, odkąd mój poprzedni przeszedł na emeryturę” – mówi Raemen.
Zmiana mentalności pacjentów
Wprowadzenie systemu wymaga także zmiany przyzwyczajeń. „Nie wiemy jeszcze, ilu pacjentów zdecyduje się zadzwonić wcześniej, a ilu mimo wszystko przyjdzie bez zapowiedzi. Ja osobiście wolę czekać w domu niż w szpitalu” – mówi lekarka.
Pacjenci umawiający się na wizytę otrzymują też praktyczne porady: jak postępować w oczekiwaniu na konsultację, np. przyłożyć lód czy wziąć lek przeciwbólowy.
Możliwość rozszerzenia projektu
Jeśli pilotaż się powiedzie, system ma zostać wdrożony także w innych kampusach ZAS w Antwerpii. W planach jest również uruchomienie „szybkiego laboratorium” do prostych badań – np. w kierunku zakrzepów krwi czy wczesnych powikłań ciążowych – z wynikami dostępnymi w pół godziny.
Szerszy kontekst reform w ochronie zdrowia
Projekt ZAS Middelheim wpisuje się w szerszą dyskusję o przyszłości belgijskiej służby zdrowia i rosnącym obciążeniu izb przyjęć. Eksperci wskazują, że przyspieszenie i uporządkowanie przepływu pacjentów to konieczność – ale nie rozwiąże to problemu niedoboru lekarzy i pielęgniarek.
„Takie reformy mogą poprawić organizację pracy, ale bez inwestycji w kadry medyczne system wciąż będzie działał na granicy wydolności” – podkreślają analitycy zdrowia publicznego.
Dla mieszkańców Antwerpii, w tym polskiej społeczności, projekt oznacza realną szansę na krótsze oczekiwanie i lepszy dostęp do pomocy w nagłych, ale niekrytycznych przypadkach. Jeśli system się sprawdzi, może stać się wzorem dla innych belgijskich szpitali.