Z danych zebranych przez posłankę VB Britt Huybrechts wynika, że wydatki na oficjalne wyjazdy rodziny królewskiej w minionym roku ponownie utrzymały się na wysokim poziomie. Na różnego rodzaju wizyty prestiżowe wydano ponad 300 tysięcy euro. Informacje te ujawnił minister spraw zagranicznych Maxime Prévot (Les Engagés) w odpowiedzi na interpelację parlamentarzystki z Vlaams Belang, która ostro skrytykowała te wydatki w kontekście trudnej sytuacji finansowej wielu rodzin w Belgii.
Budżet na podróże królewskie w ramach wizyt zagranicznych znajduje się w gestii Federalnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Co roku przeznacza się na ten cel 312 tysięcy euro, z czego niemal całość jest regularnie wykorzystywana – w 2024 roku wydano ponad 300 tysięcy euro, w 2023 roku 305 tysięcy, a w 2022 roku, w okresie jeszcze dotkniętym skutkami pandemii, 285 tysięcy euro.
„Do tego dochodzą coroczne misje gospodarcze pod przewodnictwem księżnej Astrid. W 2024 roku odbyły się one do Brazylii i Norwegii i kosztowały budżet państwa prawie 83 tysiące euro” – wskazuje Huybrechts. „Łącznie to prawie milion euro w zaledwie trzy lata, wyłącznie na królewskie wyjazdy i misje gospodarcze, bez jakichkolwiek mierzalnych czy weryfikowalnych korzyści”.
Zróżnicowane koszty wizyt zagranicznych
Nie zawsze jednak najdalsze podróże okazują się najdroższe. Dla porównania, wizyta państwowa we Francji kosztowała prawie 83 tysiące euro – znacznie więcej niż udział w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ w Stanach Zjednoczonych (ponad 50 tysięcy euro) czy oficjalna wizyta w Wybrzeżu Kości Słoniowej (31 tysięcy euro). Udział w Światowym Forum Ekonomicznym (WEF) w Szwajcarii pochłonął prawie 14 tysięcy euro, natomiast oficjalna wizyta w Namibii została rozliczona stosunkowo nisko – na poziomie 19 tysięcy euro.
„Warto też zauważyć, że koszty bywają rozkładane na dwa lata budżetowe, jak rezerwacja na kolejną edycję WEF w 2025 roku (prawie 12 tysięcy euro zarezerwowane już w 2024) czy zaliczka na hotele i organizację wizyty państwowej w Wietnamie w 2025 roku (prawie 32 tysiące euro wydane w 2024)” – dodaje Huybrechts.
Krytyka z pozycji skrajnie prawicowej
Dla partii Vlaams Belang tak wysokie kwoty są nie do przyjęcia. „Zwykli obywatele widzą, jak ich siła nabywcza maleje, muszą liczyć każdy grosz, by związać koniec z końcem, i mogą tylko marzyć o takich sumach na podróże” – podkreśla posłanka Huybrechts.
„Trzeba położyć kres tym kosztownym praktykom. Środki podatkowe ciężko pracujących ludzi nie powinny służyć jako finansowe paliwo dla luksusowych wyjazdów i dyplomatycznych pokazów jednej rodziny, która nie ma z tego żadnego obowiązku rozliczenia. Rząd znów planuje oszczędzać kosztem Flamandów, ale lepiej byłoby zacząć od Laeken” – konkluduje parlamentarzystka.
Kontekst instytucjonalny i debata publiczna
Wydatki na reprezentację państwa przez rodzinę królewską stanowią część szerszej dyskusji o roli monarchii w nowoczesnym państwie demokratycznym. Zwolennicy monarchii argumentują, że oficjalne wizyty królewskie wspierają belgijską dyplomację, promują interesy gospodarcze kraju i wzmacniają relacje międzynarodowe. Misje gospodarcze z udziałem członków rodziny królewskiej mają otwierać rynki i ułatwiać kontakty belgijskim przedsiębiorcom.
Krytycy, zwłaszcza z ugrupowań republikańskich i eurosceptycznych, kwestionują natomiast efektywność tych wydatków, domagając się większej przejrzystości finansowej oraz mierzalnych wskaźników zwrotu z inwestycji publicznych w tego typu działania. W kontekście rosnących kosztów życia i presji na budżety domowe wielu mieszkańców Belgii, w tym polskojęzycznych rezydentów, temat królewskich wydatków zyskuje dodatkowy wymiar społeczny.
Debata ta wpisuje się w szerszy europejski trend dyskusji nad reformą monarchii – coraz częściej pojawiają się postulaty większej transparentności finansów dworów królewskich i dostosowania ich kosztów do współczesnych realiów ekonomicznych.