Gmina Dour przyjęła rezolucję wzywającą władze regionalne do przekazania kompetencji w zakresie karania drobnych wykroczeń drogowych na poziom lokalny. Decyzja ta wpisuje się w szerszą debatę na temat redystrybucji dochodów z mandatów za naruszenia przepisów ruchu, które w 2024 roku przyniosły państwu belgijskiemu łącznie 577 milionów euro.
Obecny system przewiduje, że znacząca część tych wpływów trafia do regionów zgodnie z ostatnią reformą instytucjonalną, natomiast gminy nie uzyskują żadnych środków z mandatów wystawionych na ich terenie. Taki stan rzeczy budzi niezadowolenie władz lokalnych, które ponoszą koszty instalacji i utrzymania infrastruktury kontrolnej, a nie czerpią z niej żadnych korzyści finansowych.
Prawne ramy dekryminalizacji wykroczeń
Dekret z kwietnia 2019 roku umożliwił dekryminalizację określonych kategorii wykroczeń drogowych i karanie ich w trybie administracyjnym zamiast sądowym. Dotyczy to głównie przekroczeń prędkości do 20 km/h, które z powodu przeciążenia sądów rzadko były skutecznie ścigane. Choć przepisy obowiązują od pięciu lat, ich praktyczne wdrożenie wciąż nie nastąpiło.
Zdaniem władz Dour przekazanie kompetencji gminom przyniosłoby wiele korzyści. Samorządy, które najlepiej znają lokalne problemy związane z bezpieczeństwem drogowym, mogłyby szybciej reagować i efektywniej inwestować środki. Brak dochodów z mandatów ogranicza bowiem możliwości finansowania nowych systemów kontroli prędkości.
Flamandzkie doświadczenia jako wzór
Region flamandzki wprowadził system sankcji administracyjnych nakładanych przez gminy już w 2021 roku, co daje możliwość oceny jego skuteczności. Dane pokazują wyraźną poprawę bezpieczeństwa: porównując lata 2016–2019 z okresem 2021–2023, liczba ofiar śmiertelnych spadła o 11,7%, a liczba ciężko rannych o 12%.
System flamandzki cechuje się szybszym reagowaniem na wykroczenia oraz lepszym wykorzystaniem wpływów z mandatów na potrzeby lokalne. Burmistrz Dour Carlo Di Antonio podkreśla, że gminy od lat domagają się podobnych rozwiązań, które w północnej części kraju już funkcjonują. Według niego gminy powinny mieć dostęp przynajmniej do dochodów z mandatów o niewielkich kwotach, zwłaszcza gdy same finansują instalację i utrzymanie fotoradarów czy kamer.
Wyzwania i obawy
Doświadczenia flamandzkie ujawniły również trudności. Część gmin korzystała z usług prywatnych firm nastawionych przede wszystkim na maksymalizację liczby mandatów, co prowadziło do nadużyć i oderwania od rzeczywistych potrzeb bezpieczeństwa. Di Antonio deklaruje, że chce uniknąć takiej komercjalizacji systemu i opowiada się za utrzymaniem publicznej kontroli nad jego funkcjonowaniem.
Temat powrócił niedawno na forum parlamentu walońskiego. Gabinet ministra Desquesnes, odpowiedzialnego za bezpieczeństwo ruchu drogowego, sygnalizuje jednak wolę zachowania kompetencji w tym zakresie na szczeblu regionalnym. Di Antonio przyznaje otwarcie, że spór dotyczy w dużej mierze kwestii finansowych, określając go jako „dotknięcie nerwu wojny”. Podkreśla, że gminy powinny otrzymywać udział w dochodach proporcjonalny do ponoszonych kosztów.
W czerwcu podobną rezolucję przyjęła gmina Seraing, co wskazuje, że postulaty te mają coraz szersze poparcie wśród władz lokalnych. Pozostaje jednak pytanie, czy minister bezpieczeństwa ruchu drogowego – będący jednocześnie ministrem spraw lokalnych – uwzględni oczekiwania gmin w przyszłych rozwiązaniach legislacyjnych.