Środowa sesja rady gminy w Jette przerodziła się w poważny skandal po wypowiedziach Oliviera Corhay, przewodniczącego grupy MR-VLD. Nagranie ze zdarzenia szybko trafiło do mediów społecznościowych, wywołując falę krytyki i doprowadzając do przedwczesnego opuszczenia sali przez kilka ugrupowań.
Do napięcia doszło po wystąpieniu radnej socjalistycznej Leili Agic, która zwróciła się do kolegium burmistrza w sprawie zbyt krótkiego – jej zdaniem – czasu wywieszenia flagi palestyńskiej na budynku ratusza. Określając sytuację na Bliskim Wschodzie mianem ludobójstwa, podkreśliła znaczenie symbolicznego gestu solidarności. Jej słowa spotkały się z ostrą repliką Oliviera Corhay, który stwierdził, że wywieszono flagę ruchu terrorystycznego, sugerując utożsamianie wszystkich zwolenników sprawy palestyńskiej z terroryzmem.
Eskalacja nastąpiła, gdy Corhay bezpośrednio zwrócił się do Agic słowami: „Jesteście jak terroryści”. To nagranie wywołało oburzenie obecnych radnych. Leila Agic wyraziła szok z powodu oskarżenia deputowanej brukselskiej o terroryzm, podkreślając niedopuszczalność takich stwierdzeń. Brak natychmiastowej reakcji ze strony pozostałych uczestników sesji skłonił przedstawicieli PS, a następnie radnych PTB i Team Fouad Ahidar do demonstracyjnego opuszczenia obrad.
Krytyka ze strony innych ugrupowań pojawiła się już następnego dnia. Burmistrz Claire Vandevivere z partii Les Engagés wraz ze swoją grupą potępiła wypowiedź radnego, publikując oświadczenie na Facebooku. Podkreślono w nim, że rada gminy powinna pozostać miejscem demokratycznej, merytorycznej i pełnej szacunku dyskusji. Z kolei przewodniczący rady, Joris Poschet z LBJette, wystosował pismo do wszystkich radnych, w którym potępił słowa Corhay i wezwał go do przeprosin.
W rozmowie z agencją Belga burmistrz Vandevivere nazwała wypowiedź nieakceptowalnym amalgamatem i jednoznacznie zdystansowała się od stanowiska Corhay. Jak zaznaczyła, takie zachowania podważają standardy debaty publicznej i osłabiają zaufanie do lokalnej polityki.
Olivier Corhay odpiera zarzuty, twierdząc, że nie nazwał Leili Agic terrorystką, a jedynie porównał jej zachowanie do terrorystycznego z uwagi na – jak argumentuje – brak poszanowania zasad i podnoszenie głosu. Radny przekonywał, że czuł się „sterroryzowany” i „zszokowany” podczas sesji, a w obliczu krytyki rozważa nawet podjęcie kroków prawnych w celu ochrony swojego dobrego imienia.
Sprawa w Jette ujawnia rosnące napięcia polityczne w Belgii wokół konfliktu na Bliskim Wschodzie. Skandal obnażył głębokie podziały ideologiczne w lokalnej radzie i postawił pytania o granice wolności wypowiedzi w demokratycznej debacie publicznej. Konsekwencje tej sytuacji mogą zaważyć na przyszłej współpracy między ugrupowaniami w gminie oraz wpłynąć na ocenę standardów etycznych w życiu politycznym na poziomie lokalnym.