Nadawca publiczny zareagował w środę po południu na komunikat prasowy wydany przez kierownictwo partii liberalnej, które wyraziło obawy dotyczące rzekomych uchybień redakcji RTBF. Opozycja zwróciła się z interpelacją do minister ds. Mediów.
Konflikt między RTBF a partią liberalną narasta. Medium publiczne potrzebowało doby, aby szczegółowo przemyśleć i sformułować odpowiedź na komunikat prasowy, który dzień wcześniej wywołał szerokie poruszenie. W treści oświadczenia ugrupowanie wskazało na „uchybienia redakcji RTBF” i skrytykowało brak publicznego przyznania się do błędów, grożąc jednocześnie zerwaniem dalszych kontaktów z nadawcą publicznym.
RTBF w odpowiedzi podkreśliła, że ewentualne nieścisłości zostały „skorygowane wyraźnie i szybko, w ciągu 45 minut, zgodnie z Kodeksem Deontologii Dziennikarskiej”. Przeprosiny przekazano stronie zainteresowanej, a samo nadanie nagrania, na którym słychać było krzyk skierowany do dziennikarki, zostało jednoznacznie potępione. Kulisy tego zdarzenia zostały już wcześniej opisane w artykule z 11 sierpnia.
W swoim oświadczeniu RTBF zaznaczyła również, że partia liberalna nie wyraziła żadnych ubolewań wobec dziennikarki za naciski, zastraszanie i groźby fizyczne, które nadawca uznał za niedopuszczalne zarówno w formie, jak i treści. Redakcja zadeklarowała, że mimo gróźb bojkotu nadal będzie prowadzić swoją misję dziennikarską, opartą na pluralizmie opinii i szacunkowym dialogu, oraz nie zaprzestanie zapraszania przedstawicieli ugrupowania do udziału w programach.
Partia Socjalistyczna wezwała minister ds. Mediów, aby nie dopuściła do powstania „niebezpiecznego precedensu” i potępiła działania ugrupowania liberalnego, które – jak wskazano – mają przykryć prawdziwy problem związany z używaniem karty parkingowej dla osób z niepełnosprawnościami. Zdaniem socjalistów, jeśli dana partia kwestionuje artykuły prasowe, powinna kierować sprawę do Rady Deontologii Dziennikarskiej, gdzie zostanie ona rozpatrzona w trybie kontradyktoryjnym. Podkreślono, że w demokracji to nie partie polityczne decydują o tym, co mogą mówić dziennikarze, a RTBF nigdy nie powinna stać się medium rządowym – jej niezależność i wolność redakcyjna muszą być zagwarantowane.
Spór wokół tzw. „karty PMR” zatruwa relacje między partią liberalną a RTBF od końca lipca. Media ujawniły wówczas, że samochód korzystający z karty parkingowej dla osób niepełnosprawnych był wykorzystywany przez współpracownika ugrupowania. Na podstawie materiału opublikowanego przez inne medium RTBF przygotowała własny reportaż, w którym pojawiły się błędy faktograficzne. Wywołało to ostrą reakcję ze strony kierownictwa partii i doprowadziło do głośnej konfrontacji z dziennikarką, której nagranie trafiło następnie do internetu.
Cała sprawa unaocznia napięcia między światem polityki a niezależnością mediów publicznych, stawiając pytania o granice wpływu politycznego na dziennikarstwo i o standardy komunikacji pomiędzy reprezentantami władzy a mediami w systemie demokratycznym.