Szef Ryanair zapowiada, że lotnisko w Charleroi ma potencjał, by w ciągu pięciu lat podwoić liczbę pasażerów do 20 milionów. Jednak, jego zdaniem, belgijski podatek od odprawy oraz brak działań ze strony Europy zamrażają rozwój sektora lotniczego.
Michael O’Leary, wierny swojemu bezpośredniemu stylowi, uważa, że wzrost liczby pasażerów w Charleroi jest nieunikniony – pod warunkiem, że Belgia przestanie „niepotrzebnie” obciążać podróżnych podatkami. Jego zdaniem to tanie linie lotnicze są jedynym realnym motorem rozwoju w Europie, zapewniając wzrost ruchu dzięki nowym samolotom oraz konkurencyjnym taryfom.
Obecnie przeszkodą jest 150-procentowa podwyżka podatku od odprawy, który wynosi teraz 5 euro dla wszystkich lotów. Z tego powodu Charleroi będzie musiało ograniczyć się do trzech tras zimowych: Katowic, Salerno i Volos – które były już obsługiwane latem. Dla lotniska w Brukseli nie przewidziano żadnych nowych kierunków.
O’Leary podkreśla, że w krajach, które podniosły podatki lotnicze – jak Belgia, Niemcy, Francja czy Wielka Brytania – nie będzie rozwoju. Natomiast tam, gdzie je obniżono, jak w Szwecji, na Węgrzech, we Włoszech i w Albanii, Ryanair zwiększy swoją obecność. Według niego, gdyby nie belgijski podatek, Charleroi mogłoby w pięć lat przejść z 10 do 20 milionów pasażerów, bazując nie 18, ale nawet 30 samolotów. To oznaczałoby znaczący wzrost zatrudnienia w regionie.
Szef Ryanair wskazuje, że inwestycje potrzebne do tego rozszerzenia wynoszą około 40 milionów euro. Obecnie brak miejsc parkingowych dla samolotów ogranicza odloty porannej fali o 6:30, ale dostępne są jeszcze sloty poza godzinami szczytu. Aby zwiększyć bazę do 30 maszyn, konieczne byłoby stworzenie nowych miejsc postojowych po drugiej stronie pasa startowego, w rejonie dawnego terminala.
Lotnisko w Charleroi ma przygotowany plan rozwoju oraz 20-letnie pozwolenie środowiskowe, lecz z bardziej ostrożnymi prognozami. Oficjalne plany przewidują wzrost do 16 milionów pasażerów do 2045 roku, co nie pozwala obecnie na realizację scenariusza przedstawionego przez Ryanair. Prace modernizacyjne i rozbudowa terminala, umożliwiające obsługę tego pułapu pasażerów, powinny rozpocząć się w najbliższych latach, a ich zakończenie planowane jest na 2028 rok.
Ryanair powróci do Tel-Awiwu bez zasady dobrowolności dla personelu
Ryanair nie planuje wznowienia lotów do Tel-Awiwu wcześniej niż w październiku. Inne linie już uruchomiły takie połączenia, opierając się na zasadzie dobrowolności wśród załogi pokładowej – loty odbywają się bez nocowania, wyłącznie z personelem zgłaszającym chęć pracy na tych trasach.
Michael O’Leary wyjaśnia jednak, że w momencie powrotu Ryanair do Tel-Awiwu, gdy władze lotnicze potwierdzą bezpieczeństwo, obsada rejsów będzie obowiązkiem załogi. „Sprzedajemy naszym klientom usługę w gwarantowanych warunkach bezpieczeństwa – wobec nich i wobec personelu. Nie możemy pytać każdego o indywidualne preferencje, bo otworzyłoby to drogę do nadużyć” – argumentuje.
Możliwe, że związki zawodowe będą naciskać na zachowanie zasady dobrowolności, lecz przewoźnik nie przewiduje jej stosowania. Data wznowienia lotów pozostaje jeszcze nieokreślona.