Sektor edukacyjny wchodzi w nowy rok szkolny w atmosferze napięcia i konfliktu. Związki zawodowe zapowiadają intensyfikację działań protestacyjnych wobec reform forsowanych przez minister edukacji Valérie Glatigny.
Roland Lahaye, sekretarz generalny CSC-Enseignement, ocenia nadchodzący rok jako wyjątkowo trudny. W jego opinii główną barierą jest przekonanie rządu o słuszności obranego kursu, który w praktyce prowadzi system w błędnym kierunku.
Lista spornych reform jest długa. Obejmuje m.in. podniesienie progu zdawalności egzaminów certyfikacyjnych do 60 procent, likwidację nominacji nauczycielskich na rzecz umów na czas nieokreślony, rezygnację z siódmej klasy w technikach kwalifikacyjnych, zatrzymanie rozwoju wspólnego trzonu programowego oraz zakaz korzystania z telefonów komórkowych do matury.
Dodatkowym problemem pozostaje niedobór kadry, który utrudnia wdrażanie zmian. Minister Glatigny broni swojego podejścia, opartego na Dekrecie Paysage Communautaire, jednak brak ustępstw tylko pogłębia kryzys zaufania między rządem a środowiskiem nauczycielskim.
Związki zapowiadają aktywną mobilizację. Jeszcze we wrześniu do rodziców, uczniów i nauczycieli trafi drugi numer gazety „Chrońmy edukację”, wyjaśniającej konsekwencje reform. Lokalne strajki planowane są już na wrzesień i październik, a nauczyciele zamierzają przyłączyć się także do strajków międzysektorowych – 24 września w Namur i 14 października w Brukseli.
Luc Toussaint, przewodniczący CGSP Enseignement, przestrzega, że obecna wizja edukacji prowadzi w stronę prywatyzacji, a Dekret Paysage Communautaire niszczy jakość nauczania i warunki pracy.
Nie wyklucza się także dużej manifestacji na wzór styczniowej demonstracji w Brukseli, która zgromadziła ponad 30 tysięcy osób. Związki zawodowe rozważają nawet ogłoszenie długofalowej strategii protestów, aby utrzymać presję na rząd przez cały rok szkolny.