Napięcia między Georges-Louisem Bouchezem, przewodniczącym Ruchu Reformatorskiego (MR), a belgijską telewizją publiczną RTBF osiągnęły punkt kulminacyjny po ujawnieniu nagrania, na którym polityk formułuje słowa interpretowane jako groźby fizyczne wobec dziennikarza. Sprawa wywołała mobilizację organizacji dziennikarskich i ożywiła debatę o granicach wolności prasy w Belgii.
Geneza konfliktu i nagranie
Spór rozpoczął się po publikacji artykułu RTBF dotyczącego używania pojazdu z kartą parkingową dla osób o ograniczonej mobilności. Tekst powstał na podstawie materiału magazynu Le Vif z 30 lipca, który ujawnił umieszczenie takiej karty w samochodzie należącym do MR, używanym m.in. przez Boucheza. W artykule RTBF znalazły się jednak liczne błędy faktograficzne, co wywołało gwałtowną reakcję polityka.
W opublikowanym nagraniu rozmowy telefonicznej z dziennikarką RTBF Bouchez mówi m.in.:
„Wyślij do mnie tego faceta, przysięgam, że będzie bardzo dobrze przyjęty. I to on może potem będzie potrzebował karty, to mogę ci zagwarantować.” [uwaga redakcji: cytat zmodyfikowano by brzmiał naturalniej w j. polskim]
Reakcja środowiska dziennikarskiego
Stowarzyszenie Dziennikarzy RTBF (SDJ) uznało te słowa za „zastraszanie dziennikarza i grożenie samosądem – agresję rzadkiej przemocy, stanowiącą przestępstwo”. Podkreślono, że jeśli polityk dostrzega błędy, powinien zwrócić się do dyrekcji informacji w celu sprostowania.
Podobne stanowisko zajęło Stowarzyszenie Dziennikarzy Zawodowych (AJP), które „zdecydowanie potępiło” wypowiedź Boucheza i jego „próby wpływania na treści redakcyjne”. Organizacja podkreśliła, że takie zachowania wpisują się w długotrwały schemat nacisków i dyskredytowania mediów.
Wymiar międzynarodowy
Europejska Federacja Dziennikarzy (FEJ) zgłosiła sprawę Radzie Europy jako „zamach na bezpieczeństwo i integralność fizyczną dziennikarzy”. Alert trafił na najwyższy poziom zagrożenia w systemie monitoringu wolności mediów. FEJ domaga się publicznych przeprosin od Boucheza, potępienia gróźb przez władze oraz wszczęcia postępowania sądowego.
Sekretarz generalny FEJ Ricardo Gutiérrez porównał sytuację do strategii stosowanych przez populistycznych liderów w Europie i podkreślił konieczność publicznego reagowania na takie przypadki.
Rada Deontologii Dziennikarskiej i nieufność Boucheza
Rada Deontologii Dziennikarskiej (CDJ) wyraziła gotowość do rozmowy z Bouchezem, który w wywiadzie dla L’Avenir stwierdził, że nie ma zaufania do tego organu. Polityk argumentował, że w dobie internetu sprostowania publikowane po latach nie mają realnej siły naprawczej.
Podziały wewnątrz MR
Kontrowersyjne zachowanie Boucheza budzi niepokój również w jego partii. Źródła wewnątrz MR przyznają, że „są błędy po obu stronach”, ale krytykują wulgarny ton przewodniczącego. Część polityków mówi wprost o narastającym zmęczeniu jego medialnymi „wybrykami” oraz o potrzebie rozmowy po przerwie wakacyjnej.
Stanowisko rządu i reakcje polityczne
Wicepremier David Clarinval określił ton wypowiedzi Boucheza jako „godny ubolewania”, ale zaznaczył, że RTBF również popełniła błędy i kilkukrotnie korygowała swój materiał. Szef frakcji MR w Izbie, Benoît Piedboeuf, unikał komentarzy, deklarując skupienie na „ważniejszych sprawach”.
Obrona Boucheza
Sam Bouchez zaprzecza, by kiedykolwiek wywierał presję na dziennikarzy. Twierdzi, że reaguje jedynie na „faktyczne nieścisłości” i że media publiczne „zbyt często opowiadają absurdy, zasłaniając się wolnością prasy, by uchylić się od odpowiedzialności”.
Atmosfera w RTBF
W stacji przyznano, że publikacja była obarczona błędami, wynikającymi m.in. z pośpiechu w cytowaniu materiału Le Vif. Mimo to dziennikarze podkreślają, że groźby fizyczne są absolutnie niedopuszczalne. Dziennikarka, z którą Bouchez rozmawiał, stała się celem internetowej kampanii nękania.
Możliwe konsekwencje prawne
Bouchez zapowiedział, że będzie dochodził swoich racji w sądzie, omijając procedury CDJ. Rada Europy oczekuje od Belgii oficjalnych wyjaśnień do 11 listopada.
Sprawa stała się symbolem napięć między światem polityki a mediami w Belgii i testem dla standardów demokracji oraz wolności słowa w kraju.