W sobotę weszła w życie kolejna część unijnej regulacji dotyczącej sztucznej inteligencji – tzw. „AI Act”, która określa zasady działania modeli ogólnego przeznaczenia, w tym dużych modeli generatywnych. Nowe przepisy mają zwiększyć przejrzystość procesów szkolenia systemów AI, chronić prawa autorskie i promować bardziej odpowiedzialny rozwój tej technologii.
Wraz z implementacją przepisów, państwa członkowskie Unii Europejskiej miały zatwierdzić tzw. kodeks postępowania – niewiążący dokument mający doprecyzować zasady etycznego korzystania z AI. Podczas głosowania w ramach „AI Board” Belgia jako jedno z nielicznych państw opowiedziała się przeciwko przyjęciu tego dokumentu.
Minister cyfryzacji Vanessa Matz (Les Engagés) tłumaczy, że przyjęty tekst nie spełnia oczekiwań Belgii, szczególnie w obszarze ochrony praw twórców i sprawiedliwego wynagradzania autorów treści wykorzystywanych do trenowania modeli sztucznej inteligencji.
Belgijskie zastrzeżenia dotyczą przede wszystkim braku konkretnych zobowiązań w zakresie poszanowania praw autorskich. Choć temat ten został częściowo ujęty w samym AI Act, zdaniem belgijskich władz to właśnie kodeks postępowania powinien wzmocnić pozycję uprawnionych podmiotów. Belgia postulowała m.in. ułatwienie stosowania klauzuli opt-out dla właścicieli praw autorskich, zagwarantowanie godziwego wynagrodzenia oraz całkowite wykluczenie możliwości wykorzystywania treści pochodzących z nielegalnych źródeł – nawet jeśli nie służy to celom komercyjnym.
Mimo że ostateczna wersja kodeksu zawiera pewne poprawki względem pierwotnego projektu, belgijski rząd uznał je za niewystarczające. Minister Matz podkreśliła, że Belgia – podobnie jak inne państwa – będzie zabiegać o dalsze prace nad dokumentem. Komisja Europejska zadeklarowała, że możliwe będzie wcześniejsze niż pierwotnie planowane dokonanie przeglądu kodeksu i jego ewentualnej rewizji.
Kodeks został dotąd podpisany przez 26 firm technologicznych, w tym takich gigantów jak Google, Microsoft czy OpenAI (twórcy ChatGPT). Jednym z głośnych wyjątków jest Meta, właściciel Facebooka i Instagrama, który odmówił podpisania dokumentu, argumentując, że może on prowadzić do większej niepewności prawnej.
Komisja Europejska ostrzegła jednak, że firmy, które nie podpiszą kodeksu i wybiorą alternatywną drogę wdrożenia unijnych zasad, muszą liczyć się z bardziej rygorystycznym nadzorem ze strony organów regulacyjnych. To sygnał, że Bruksela traktuje poważnie egzekwowanie nowych standardów – niezależnie od stanowiska największych korporacji technologicznych.
Belgijski sprzeciw wpisuje się w szerszy trend żądań zaostrzenia regulacji sektora AI – szczególnie w kontekście ochrony dziennikarzy, wydawców i twórców. Minister Matz zapowiedziała, że jej resort będzie nadal zabiegać o rozwiązania gwarantujące, że systemy AI będą szanować prawa autorów i wynagradzać ich za wykorzystywane treści.
Debata nad kodeksem unaocznia złożoność wyzwań stojących przed europejską polityką technologiczną. Z jednej strony trwa wyścig o innowacje, z drugiej – coraz głośniej wybrzmiewają głosy domagające się realnej ochrony praw twórców i przejrzystości działania systemów AI.