Federalne Ministerstwo Zdrowia Publicznego wyraziło w poniedziałek poważne zaniepokojenie tempem szczepień przeciwko chorobie niebieskiego języka wśród prywatnych hodowców owiec i bydła. Choć większość profesjonalnych rolników zdążyła już zabezpieczyć swoje stada, ponad połowa właścicieli przydomowych hodowli nie zarejestrowała jeszcze żadnej szczepionki, mimo że do końca obowiązkowej kampanii pozostało niewiele ponad miesiąc.
Choroba niebieskiego języka, znana również jako gorączka kataralna owiec, stanowi realne zagrożenie dla belgijskiego sektora hodowlanego. Dane z ubiegłego roku pokazują dramatyczną skalę epidemii – infekcja doprowadziła do śmierci dziesiątek tysięcy zwierząt i objęła aż 3645 gospodarstw. Najwięcej ognisk odnotowano we Flandrii (1870), następnie w Walonii (1770) i pięć przypadków w regionie stołecznym.
Obecnie w Belgii wykrywany jest głównie serotyp 3 wirusa, ale dodatkowe zagrożenie stanowi obecność serotypu 8 oraz choroby krwotocznej epizootycznej (EHD) we Francji. Bliskość ognisk choroby za granicą zwiększa ryzyko przeniesienia wirusa na terytorium Belgii, co skłoniło władze do rozszerzenia obowiązku szczepień na wszystkie trzy zagrożenia.
Choroba przenoszona jest przez drobne owady żądlące, co znacznie utrudnia kontrolę jej rozprzestrzeniania się. Zakażone zwierzęta cierpią m.in. na gorączkę, trudności w oddychaniu i charakterystyczne zwieszenie języka – objaw, od którego pochodzi nazwa choroby. Choć wirusy te nie stanowią zagrożenia dla ludzi, mogą być śmiertelne dla owiec i bydła.
W związku z brakiem skutecznych metod leczenia jedyną formą ochrony pozostaje profilaktyka. Ministerstwo jednoznacznie wskazuje, że tylko szczepienia mogą ograniczyć cierpienie zwierząt i zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa. Tym samym hodowcy, także ci nieprowadzący działalności komercyjnej, muszą jak najszybciej podjąć działania.
Rząd federalny zabezpieczył 40 milionów euro na sfinansowanie kampanii szczepień, co pokazuje, jak poważnie traktuje zagrożenie i jak ważna jest ochrona krajowej produkcji rolnej.
Ministerstwo apeluje do prywatnych hodowców o jak najszybszy kontakt z lekarzami weterynarii i wykonanie szczepień. Władze sanitarne podkreślają, że odpowiedzialność za zdrowie zwierząt nie kończy się na granicach jednego gospodarstwa – niewłaściwe decyzje jednej osoby mogą wpłynąć na sytuację całej okolicy.
Kampania szczepień kończy się 1 września. Opóźnienia mogą nie tylko narazić zwierzęta na zakażenie, ale także przyczynić się do dalszego szerzenia się choroby, której skutki mogą być kosztowne nie tylko dla prywatnych hodowców, ale również dla całego belgijskiego sektora hodowlanego.