Minister Éléonore Simonet z partii MR, odpowiedzialna za klasy średnie, przedsiębiorców i małe oraz średnie przedsiębiorstwa, przedstawiła propozycję automatycznego włączenia osób czerpących dochody z handlu narkotykami do systemu składek społecznych dla przedsiębiorców. Inicjatywa ta ma na celu uderzenie w portfele przestępców poprzez obciążenie ich składkami społecznymi oraz odcięcie dostępu do świadczeń socjalnych, nawet bez prawomocnego wyroku sądowego, na podstawie protokołów policyjnych.
Mechanizm prawny już funkcjonuje
Propozycja opiera się na systematycznym stosowaniu artykułu rozporządzenia królewskiego numer 38, który określa zasady podlegania statusowi społecznemu przedsiębiorców. Zgodnie z tym przepisem, każda osoba czerpiąca dochody z działalności zawodowej, nawet nielegalnej, może zostać przypisana do INASTI i zobowiązana do opłacania składek społecznych. Mechanizm ten istnieje już w belgijskim systemie prawnym, jednak jest wykorzystywany w bardzo ograniczonym zakresie.
Nowością w propozycji gabinetu Simonet jest przekształcenie tego instrumentu w bardziej bezpośrednie narzędzie represji finansowej. Wyroki sądowe, protokoły policyjne lub zwykłe ustalenia przekazane przez prokuratur pracy mogą wystarczyć do uruchomienia procedury przypisania, bez oczekiwania na prawomocne skazanie karne. Cel jest podwójny: odzyskanie składek społecznych stanowiących około 20,5 procenta dochodów netto oraz uniemożliwienie beneficjentom dalszego pobierania pomocy społecznej, zasiłków czy korzystania z mieszkań komunalnych.
Precedensy międzynarodowe w opodatkowaniu nielegalnych dochodów
Takie podejście nie stanowi precedensu w skali międzynarodowej. W Kanadzie administracja podatkowa już obecnie nakłada podatki na dochody pochodzące z działalności nielegalnej. Kilka lat temu diler z Quebecu otrzymał żądanie zapłaty blisko dwóch milionów dolarów od Revenu Québec i Kanadyjskiej Agencji Podatkowej. Nie jest to uznanie legalności działalności, lecz metoda tropienia majątków przestępczych. Niektórzy postrzegają to jako formę zalegalizowanego prania pieniędzy, gdzie państwo akceptuje pobieranie swojej części z działalności, którą jednocześnie zakazuje.
Miliardy w obiegu, grosze w odzyskach
Skuteczność tej strategii w generowaniu rzeczywistych wpływów budżetowych pozostaje jednak wątpliwa. Dziennikarze L’Echo wykazali na podstawie danych z 2020 roku, że handel kokainą przynosi w Belgii około 30 miliardów euro rocznie. Mimo to, jedynie 11,5 miliona euro związanego z handlem narkotykami zostało przekazanych wymiarowi sprawiedliwości przez komórkę przeciwdziałaniu praniu pieniędzy w tym samym roku. Gdyby zastosować do tej kwoty stawkę składek przedsiębiorców wynoszącą 20,5 procenta, wpływy wyniosłyby około 2,5 miliona euro – kropla w morzu przestępczości.
Innymi słowy, dopóki przepływy nielegalne pozostają w dużej mierze niewidoczne lub niewyśledzalne, efekt budżetowy tej miary będzie marginalny. Zdecydowana większość pieniędzy z narkotyków wymyka się sieciom państwowym poprzez wyrafinowane kanały: kryptowaluty, spółki przykrywki, inwestycje nieruchomościowe.
Logika wykluczenia społecznego za fasadą składek
W związku z tym rzeczywisty cel może leżeć gdzie indziej. Poprzez powiązanie nielegalnych dochodów ze statusem przedsiębiorcy, państwo będzie mogło łatwiej skreślać niektórych beneficjentów z zasiłków dla bezrobotnych, pomocy CPAS czy mieszkań socjalnych. Podstawą takiego skreślenia może być jedynie protokół policyjny, bez prawomocnego wyroku sądowego. Metoda ta grozi otwarciem drzwi dla błędów, a nawet nadużyć, szczególnie wobec osób w trudnej sytuacji społecznej podejrzewanych, czasami niesłusznie, o udział w handlu narkotykami.
Uderzenie w portfel przestępców może być celem deklarowanym, ale w obecnej formule to przede wszystkim osoby w trudnej sytuacji materialnej mogą ponosić konsekwencje tego rozwiązania.