Premier Bart De Wever i minister obrony Theo Francken potwierdzili w środę w parlamencie, że Belgia będzie inwestować rocznie kwotę odpowiadającą 2% PKB na obronność, a nawet więcej, jeśli NATO podwyższyłoby próg. W bieżącym roku oznacza to wydatki rzędu czterech miliardów euro, z których tylko połowa ma pokrycie w budżecie. W perspektywie czterech lat konieczne będzie sfinansowanie łącznie 5 miliardów. Pozostaje jednak kluczowe pytanie: skąd rząd zamierza pozyskać brakujące środki?
Historyczne porozumienie bez jasnych szczegółów
W miniony weekend rząd De Wevera ogłosił osiągnięcie „wielkanocnego porozumienia”, obejmującego trudną kwestię finansowania wydatków obronnych. Premier określił to porozumienie jako „historyczne”, jednak powstrzymał się od konfrontacji z prasą w celu przedstawienia szczegółów. A tych brakuje, i to nie drugorzędnych.
W kwestii obronności koalicja Arizona zdecydowała o podniesieniu budżetu do poziomu 2% produktu krajowego brutto już w tym roku. Oznacza to konieczność znalezienia dodatkowych 3,8 miliarda euro w roku bieżącym, ponad już zaplanowane wysiłki budżetowe, oraz kwoty między 3 a 3,5 miliarda euro rocznie aż do 2029 roku, czyli końca kadencji.
Niekompletne finansowanie
Mimo ogłoszenia porozumienia w weekend, szczegółowa analiza wskazuje, że daleko do osiągnięcia pełnej kwoty. Z potrzebnych w tym roku 3,8 miliarda euro, 1,2 miliarda pochodzi z dochodów z podatku od odsetek generowanych przez zamrożone w Belgii rosyjskie aktywa, 500 milionów ma pochodzić z dywidendy od Belfiusa, choć nie przeprowadzono formalnych konsultacji z bankiem, a 125 milionów oczekuje się z inwestycji regionalnych. Brakuje zatem „rozwiązań” na kwotę 2 miliardów euro. W kolejnych latach luka do wypełnienia wyniesie 2,7 miliarda, co pozostawia łącznie niemal 5 miliardów euro niedoboru w budżecie koalicji Arizona.
Ograniczone wyjaśnienia w parlamencie
W środę, podczas posiedzenia komisji spraw wewnętrznych Izby Reprezentantów, deputowani liczyli na dodatkowe informacje, ale ich oczekiwania nie zostały spełnione. Premier nie przedstawił szczegółów działań, które mogłyby sfinansować te wydatki, obiecując je najpóźniej w przyszłym tygodniu, wraz z przedstawieniem budżetu.
„Opracowanie budżetu wymaga czasu. Formowanie rządu zajęło kilka miesięcy, czego żałuję, a deficyt pozostawiony przez poprzedni rząd nie ułatwia nam zadania” – stwierdził De Wever. Nie podając konkretnych liczb, przyznał jednak, że pozyskiwanie funduszy na obronność w nadchodzących latach nie będzie łatwe. „Jedni powiedzą, że nie chcą dodatkowego zadłużenia, inni nie chcą podatków, jeszcze inni sprzeciwiają się oszczędnościom w zabezpieczeniu społecznym – nie zamierzam twierdzić, że będzie łatwo.”
Szeroka interpretacja wydatków obronnych
Premier był nieco bardziej precyzyjny w kwestii przeznaczenia funduszy. Krytykowany za pomysł włączenia elementów ochrony cywilnej lub infrastruktury do wydatków obronnych, bronił tej szerokiej wizji. „To nie jest kamuflowanie wydatków, to są zasady samego NATO, a jak wiecie, nie są to amatorzy” – argumentował.
Wydatki na mobilność, takie jak połączenie kolejowe z Renem czy regionalne inwestycje w infrastrukturę ułatwiającą przemieszczanie się wojsk NATO, mogą zostać włączone do budżetu obronnego, podobnie jak wydatki na „odporność medyczną”. Premier jednoznacznie odniósł się również do zakupu nowych myśliwców. „Będą one zakupione, ponieważ NATO tego wymaga, i będą to F-35 z braku europejskiej alternatywy, ale będą produkowane we Włoszech.”
Ambicje obronne kontra rzeczywistość finansowa
„Ten kraj w końcu dotrzyma swoich obietnic wobec NATO, będzie to największa inwestycja w obronność od 40 lat” – skomentował Theo Francken podczas posiedzenia komisji obrony. Minister obrony nie pozostawił wątpliwości co do determinacji rządu w realizacji zobowiązań sojuszniczych.
Francken potwierdził decyzję o zakupie myśliwców F-35, odkładając dyskusję o europejskiej autonomii obronnej na później, w kontekście produkcji „samolotu przyszłości”. Na rynku konkurują obecnie dwa duże projekty: włosko-brytyjski „Tempest” oraz francusko-niemiecko-hiszpański „Scaf”. Jak stwierdził Francken, „dobrze byłoby mieć jeden projekt, a w międzyczasie bezcelowe jest zajmowanie stanowiska.”
Choć ambicje są jasno określone, finansowanie pozostaje mglistą kwestią. „Osiągnęliśmy porozumienie w tej sprawie w rządzie, to bardzo ważne, ten kraj w końcu dotrzyma swoich obietnic wobec NATO” – podkreślił minister obrony. „Będzie to największa inwestycja w obronność od 40 lat i wyraźny sygnał dla społeczności międzynarodowej. Belgia jest gotowa, zresztą jesteśmy gotowi uczestniczyć w ewentualnej koalicji chętnych w Ukrainie, jeśli negocjacje w sprawie zawieszenia broni miałyby zakończyć się sukcesem w najbliższych dniach lub tygodniach.”
Co do finansowania, minister Francken odesłał pytających do premiera i ministra finansów Vincenta Van Peteghem: „Jesteśmy tu, aby realizować projekty, i to robimy. I nie mylmy: w kwestii operacji budżetowej należy skonsultować się z premierem i odpowiedzialnym ministrem…”
Analiza polityczna
Porozumienie wielkanocne i towarzyszące mu kontrowersje wokół finansowania obronności odzwierciedlają szersze wyzwania, przed którymi stoi koalicja Arizona. De Wever zmaga się z podwójną presją – z jednej strony koniecznością spełnienia zobowiązań międzynarodowych wobec NATO, z drugiej trudnościami w znalezieniu konsensusu budżetowego w złożonej koalicji.
Wybór szerokiej interpretacji wydatków obronnych może być postrzegany jako strategiczny manewr polityczny, mający na celu spełnienie wymogów NATO przy jednoczesnym rozłożeniu obciążeń na różne sektory gospodarki. Jednak brak transparentności co do źródeł finansowania stwarza ryzyko polityczne dla rządu, który już zmaga się z krytyką opozycji.
Napięcie między ambicjami geopolitycznymi a realiami budżetowymi będzie prawdopodobnie definiować działania koalicji Arizona w nadchodzących miesiącach, testując zdolność De Wevera do utrzymania jedności w rządzie przy równoczesnym wypełnianiu zobowiązań międzynarodowych.