W brukselskim ratuszu wybuchła gorąca dyskusja wokół Ayşe Malçikan, przedstawicielki ugrupowania Team Fouad Ahidar. Cała sprawa rozpoczęła się od wpisu, który radna zamieściła w mediach społecznościowych w minioną sobotę. Malçikan pochwaliła się w nim „udzieleniem pierwszego w swojej kadencji ślubu”, dołączając fotografię, na której widać ją za biurkiem zwykle zarezerwowanym dla urzędu stanu cywilnego.
Post nie przeszłedł bez echa. Jak ujawnił dziennik „La Capitale”, natychmiast zareagowała Clémentine Buggenhout z liberalnej partii MR, która sprawuje funkcję kierownika urzędu stanu cywilnego. Buggenhout oskarżyła radną o podszywanie się pod urzędnika stanu cywilnego, wyraźnie podkreślając, że to ona sama prowadziła ceremonię, a Malçikan uczestniczyła w niej wyłącznie jako gość zaproszony przez państwa młodych.
Jak się okazuje, Ayşe Malçikan rzeczywiście brała udział w ceremonii, a nawet wygłosiła przemówienie w związku ze znajomością nowożeńców. Wszystko odbyło się za przyzwoleniem kierowniczki urzędu stanu cywilnego. Radna z ramienia Team Fouad Ahidar utrzymuje jednak, że pierwotnie zwróciła się z prośbą o możliwość oficjalnego poprowadzenia ceremonii ślubnej, lecz spotkała się z odmową, której powodów jej nie wyjaśniono. Ostatecznie udało się wypracować rozwiązanie kompromisowe, umożliwiające jej uczestnictwo w uroczystości.
Przepisy teoretycznie pozwalają radnym miejskim na udzielanie ślubów, jednak wymagana jest zgoda kierownika urzędu stanu cywilnego. Buggenhout tłumaczy swoją odmowę polityką, zgodnie z którą tę odpowiedzialność deleguje wyłącznie na członków koalicji rządzącej. Dodatkowym argumentem miał być brak doświadczenia Malçikan, którą określiła jako „bardzo młodą” radną.
Ayşe Malçikan widzi jednak w całej sytuacji głębszy problem. Jej zdaniem odmowa może mieć związek z noszoną przez nią chustą muzułmańską. „To, co ukrywa się za argumentami o neutralności i przepisach, to w rzeczywistości chęć ograniczania podstawowych swobód obywatelskich” – stwierdziła, wyrażając zaniepokojenie rozwojem sytuacji.
Tymczasem Buggenhout nie zamierza pozostawić sprawy bez dalszych konsekwencji. Zleciła analizę prawną całego zajścia i oczekuje, że kolegium miejskie wypowie się w kwestii ewentualnych kroków dyscyplinarnych. W jej opinii zaufanie do instytucji publicznych opiera się na ścisłym przestrzeganiu zasad, których radna nie uszanowała.
Mimo narastającej krytyki, Ayşe Malçikan stoi przy swoim stanowisku. Zapewnia, że jej działania były pozbawione kalkulacji politycznych, a wynikały jedynie z dumy z uczestnictwa w tej wyjątkowej uroczystości. Wyraziła nadzieję, że w przyszłości otrzyma możliwość oficjalnego udzielania ślubów „z entuzjazmem, na jaki zasługuje ta funkcja”.