Sytuacja finansowa regionu Brukseli staje się coraz bardziej napięta. Władze regionalne mogą wkrótce napotkać poważne trudności z utrzymaniem płynności finansowej. Thierry Geerts, szef brukselskiej izby handlowo-przemysłowej (Beci), ostrzegł w środę, że już od lipca region może nie dysponować wystarczającymi środkami na bieżące zobowiązania. Minister Finansów Sven Gatz przyznaje otwarcie, że zabezpieczenie potrzeb finansowych na bieżący rok udało się osiągnąć „dosłownie na styk”.
Czarne scenariusze dla stolicy Belgii
Szokujące prognozy przedstawione przez Thierry’ego Geertsa, dyrektora generalnego Beci i byłego szefa belgijskiego oddziału Google, stawiają pod znakiem zapytania zdolność regionu do regulowania podstawowych zobowiązań. W wywiadzie udzielonym lokalnej stacji telewizyjnej BX1, Geerts nie pozostawił złudzeń co do powagi sytuacji.
„Oczywiście nie możemy wskazać konkretnej daty, ale obserwujemy systematyczne ograniczanie dostępnych linii kredytowych. Chodzi o środki, których region jeszcze nie wykorzystał, ale które będą niezbędne w najbliższej przyszłości. Według naszych analiz gdzieś na przełomie lipca i sierpnia może nastąpić moment, w którym dostępna gotówka po prostu się skończy” – stwierdził Geerts w późniejszej rozmowie.
Dyrektor podkreślił, że problem nie jest wyłącznie teoretyczny: „Musimy przestać myśleć o braku rządu jako czymś abstrakcyjnym. W pewnym momencie pojawi się bardzo konkretne zagrożenie – brak możliwości opłacenia faktur i wynagrodzeń pracowników administracji.”
Sektor bankowy traci zaufanie
Swoje przewidywania Geerts opiera na konsultacjach z ekspertami sektora bankowego. Jako przykład podaje niedawną decyzję banku Belfius, który pod koniec lutego zredukował linię kredytową dla regionu brukselskiego z 500 do zaledwie 200 milionów euro. W ocenie szefa Beci to dopiero początek problemów, ponieważ inne instytucje finansowe prawdopodobnie podążą tą samą ścieżką.
„Banki nie działają w tym przypadku złośliwie – mają po prostu związane ręce. Od 2010 roku wszystkie instytucje finansowe muszą przestrzegać ściśle określonych wskaźników wypłacalności. Jeśli region nie ma silnego przywództwa, które może wiarygodnie zapewnić o kontroli nad finansami, żaden bank nie ma możliwości zwiększenia linii kredytowych. To nie jest kwestia dobrej woli – po prostu przepisy im na to nie pozwalają” – wyjaśnia szczegółowo Geerts.
Sytuację komplikuje fakt, że mimo upływu dziewięciu miesięcy od wyborów, negocjacje dotyczące utworzenia nowego rządu regionalnego utknęły w martwym punkcie. Wzajemne weta, polityczne kalkulacje i nieustępliwe stanowiska różnych ugrupowań uniemożliwiają wyłonienie nowej stabilnej większości.
Stanowisko władz regionalnych nie uspokaja
Gdy zwrócono się do gabinetu ministra finansów Svena Gatza (Open VLD) z pytaniem o ryzyko niezdolności regionu do regulowania zobowiązań wobec pracowników i usługodawców, odpowiedź nie rozwiała obaw.
„Minister kilkakrotnie informował o tym parlamentarzystów: w bieżącym roku płynność finansowa regionu jest zabezpieczona, ale dosłownie na granicy możliwości. Region wciąż może zaciągać pożyczki na względnie akceptowalnych warunkach, jednak kwoty tych pożyczek są znacząco niższe niż w przeszłości” – brzmi komunikat z gabinetu ministra.
W poniedziałek siedem partii zaangażowanych w proces formowania rządu oficjalnie powierzyło flamandzkiemu liberałowi zadanie pilnego opracowania projektu budżetu na pozostałą część 2025 roku. Głównym celem tej inicjatywy jest uspokojenie coraz bardziej zaniepokojonych rynków finansowych. Warto przypomnieć, że w 2024 roku deficyt budżetowy regionu osiągnął alarmujący poziom 1,6 miliarda euro, co jeszcze bardziej pogłębia obecny kryzys zaufania.