W najnowszym wydaniu z 21 marca Le Figaro Magazine opublikował siedmiostronicowy reportaż, w którym Bruksela została ukazana jako miasto pogrążone w chaosie kulturowym i religijnym. Według autorów tekstu Belgia stała się państwem rzekomo „rozbijanym od środka” przez islam i ruchy określane mianem „wokizmu”.
Narracja oparta na kontrastach i atmosferze zagrożenia
Materiał rozpoczyna się od opisu dzielnicy Schaerbeek, gdzie zestawione zostają dwie ulice: d’Aerschot, kojarzona z prostytucją, oraz ulica Brabant, w której – jak zaznaczono – codzienność wyznacza publiczne wezwanie do modlitwy. Autorzy twierdzą, że wystarczy krótki spacer po Brukseli, aby rzekomo dostrzec postępującą dominację islamu oraz rosnącą separację społeczną. W artykule znalazły się sugestie, że niektóre dzielnice funkcjonują już wyłącznie w ramach „ekonomii islamskiej”, przywołując jako przykład sklepy z religijną odzieżą czy salony fryzjerskie prowadzone wyłącznie dla jednej płci.
Brak równowagi i wyważonych perspektyw
W tekście brakuje głosów przeciwnych tej narracji. Zamiast tego cytowane są osoby – często anonimowe – wyrażające zaniepokojenie obecnym stanem stolicy Belgii. Wśród nich znajdują się m.in. niezidentyfikowana radna z na anderlecht, samorządowiec z partii MR, była pracowniczka socjalna oraz policjant, który określa Brukselę jako miasto „przeżarte od środka”. Ten sam funkcjonariusz stwierdza również, że media zostały „uciszone przez islamolewicowe środowiska”.
W artykule pojawia się także rozmowa z byłym wychowawcą, przedstawianym jako „dumny Belg”, który ostrzega Francuzów, że podobne zjawiska mogą wkrótce dotknąć także ich kraj.
Mieszanka tematów i brak spójności w narracji
W dalszej części tekstu autorzy przywołują m.in. sukces wyborczy listy Team Fouad Ahidar w wyborach samorządowych oraz recytację wersetu Koranu przez imama pakistańskiego pochodzenia w brukselskim parlamencie w 2024 roku. Artykuł rozciąga się również na tematy niezwiązane bezpośrednio z islamem, takie jak transmisja inauguracyjnego przemówienia Donalda Trumpa z opóźnieniem przez RTBF, działania dekolonizacyjne w przestrzeni publicznej czy usuwanie pomników, a także odnosi się do ceremonii rozdania nagród filmowych Magritte.
Zarzuty o jednostronność i ideologiczny wydźwięk
Reportaż został skrytykowany za brak obiektywności i tendencyjne ujęcie tematu. Autorzy nie oddali głosu ani przedstawicielom środowisk muzułmańskich, ani ekspertom zajmującym się zagadnieniami społecznymi czy religijnymi. Narracja opiera się niemal wyłącznie na emocjach, uogólnieniach i sugestywnym języku, co może prowadzić do utrwalania stereotypów i pogłębiania społecznych podziałów.
Choć poruszane kwestie mogą wzbudzać debatę, sposób, w jaki zostały przedstawione, budzi wątpliwości co do rzetelności dziennikarskiej i intencji autorów. Tekst łączy różne zjawiska w jedną narrację, której celem zdaje się być wzbudzenie niepokoju, a nie analiza rzeczywistej złożoności życia społecznego w stolicy Belgii.