Minister obrony Theo Francken (N-VA) zaproponował nowy sposób finansowania wydatków na obronność – emisję specjalnych obligacji państwowych, które miałyby pokryć część planowanych inwestycji wojskowych. Pomysł opiera się na modelu znanym z klasycznych obligacji skarbowych, a atrakcyjna oferta podatkowa oraz odpowiednia kampania promocyjna mogłyby zachęcić inwestorów do zakupu. Jednak eksperci przypominają, że choć środki w ten sposób mogą zostać szybko pozyskane, w przyszłości trzeba je będzie spłacić wraz z odsetkami.
Inspiracja sukcesem obligacji skarbowych
Pod koniec ubiegłego roku belgijskie Ministerstwo Finansów odniosło ogromny sukces, emitując obligacje skarbowe „Van Peteghem”, dzięki którym udało się zgromadzić niemal 22 miliardy euro. Sukces tej inicjatywy skłonił Franckena do rozważenia podobnej strategii, tym razem w celu sfinansowania wydatków obronnych, które do lata mają wynieść 4 miliardy euro.
Ekspert finansowy i profesor KU Leuven Pascal Paepen zwraca jednak uwagę, że mimo nowej nazwy, w rzeczywistości byłoby to klasyczne zadłużenie państwowe. „Obligacje obronne to przede wszystkim kwestia marketingu – w praktyce to zwykłe obligacje skarbowe. Prawdopodobnie byłyby emitowane na okres dziesięciu lat, co odpowiada typowemu czasowi amortyzacji dla inwestycji w sektorze prywatnym” – wyjaśnia.
Czy to rzeczywiście opłacalne?
Paepen przyznaje, że tego rodzaju instrument finansowy może okazać się skuteczny w krótkiej perspektywie. „Można to przedstawić jako inwestycję w bezpieczeństwo narodowe. Jeśli oferta będzie odpowiednio atrakcyjna – na przykład poprzez wyższe oprocentowanie i korzystniejsze opodatkowanie, podobnie jak w przypadku obligacji Van Peteghem – znajdą się chętni. Jednak nie można się spodziewać, że będzie to rozwiązanie na dużą skalę. W porównaniu do tradycyjnych pożyczek od instytucjonalnych wierzycieli wpływy z takiej emisji pozostaną stosunkowo niewielkie” – tłumaczy.
Największym problemem pozostaje fakt, że państwo będzie musiało zwrócić pozyskane środki wraz z odsetkami. Choć Komisja Europejska przyjęła obecnie bardziej elastyczne podejście do wydatków obronnych, to nie oznacza, że tego rodzaju dług nie wpłynie na stan finansów publicznych. „To sytuacja podobna do kupna domu na kredyt” – wyjaśnia Paepen. „Jeśli pożyczysz więcej, niż jesteś w stanie spłacić, w dłuższej perspektywie pogorszysz swoją sytuację finansową”.
Kolejne zobowiązania finansowe
Eksperci ostrzegają, że Belgia od lat zmaga się z nadmiernym zadłużeniem i brakiem kontroli nad wydatkami publicznymi. Choć emisja obligacji może chwilowo pomóc sfinansować wojskowe inwestycje, nie zmienia to faktu, że kraj wciąż będzie musiał spłacić zaciągnięty dług.
„Obecnie panuje przekonanie, że wydatki na obronność nie podlegają kryteriom z Maastricht, co daje rządowi większą swobodę. Jednak Belgia nigdy nie spełniła tych kryteriów, więc ta euforia jest nieuzasadniona” – zaznacza Paepen.
Podsumowując, obligacje obronne mogą zapewnić tymczasowy zastrzyk gotówki na potrzeby armii, ale nie rozwiązują strukturalnych problemów budżetowych. Każda pożyczka, niezależnie od celu, musi zostać w przyszłości spłacona, co stanowi dodatkowe obciążenie dla finansów publicznych.