Przed sądem stanął były pracownik browaru, który przez lata miał potajemnie wynosić beczki piwa i sprzedawać je po zaniżonej cenie. Łącznie miało zniknąć ponad 3 000 beczek, co przyniosło sprawcom setki tysięcy euro zysku. Piwo trafiało następnie do barów i hurtowni w różnych częściach kraju.
Znikające zapasy piwa
W maju 2022 roku pracownicy magazynu browaru w Leuven zauważyli poważny problem – brakowało dużej partii beczek, przez co nie udało się zrealizować planowanej dostawy. W tym samym czasie śledczy prowadzili dochodzenie w sprawie nielegalnego handlu alkoholem, a podejrzenia padły na jednego z wieloletnich pracowników.
Mężczyzna miał systematycznie wynosić z magazynu palety z beczkami piwa i sprzedawać je pośrednikowi, który następnie rozprowadzał towar do barów i hurtowni w wielu belgijskich miastach, m.in. w Gandawie, Tienen, Sint-Truiden czy Elsene.
Piwo sprzedawane za gotówkę
Śledztwo wykazało, że proceder był dobrze zorganizowany. Analiza połączeń telefonicznych pozwoliła ustalić, że beczki były sprzedawane nielegalnie za 50 euro za sztukę. Towar przekazywano w ustronnych miejscach, a płatności dokonywano wyłącznie gotówką, aby nie pozostawić śladów transakcji.
W czerwcu 2022 roku policja przeprowadziła przeszukania w domach podejrzanych. W jednym z garaży znaleziono sześć pełnych beczek piwa, a w innym miejscu – dodatkowe palety z mocnym alkoholem.
Straty sięgające setek tysięcy euro
Według wyliczeń browaru, w okresie działalności oskarżonego zniknęło dokładnie 3 076 beczek piwa. Firma oszacowała straty na 461 400 euro, żądając odszkodowania w wysokości 150 euro za każdą skradzioną beczkę.
Podczas rozprawy obrona podważała dokładność tych obliczeń, twierdząc, że lista brakujących beczek mogła zawierać również te, które zostały zakwalifikowane jako wadliwe i przeznaczone do zniszczenia. Wątpliwości budziła również możliwość, że w proceder mogło być zamieszanych więcej osób.
Surowe konsekwencje
Prokuratura domaga się surowych kar dla osób zamieszanych w nielegalny handel. Główny pośrednik może otrzymać wyrok dwóch lat więzienia oraz zakaz prowadzenia działalności związanej z handlem alkoholem przez pięć lat. Jego żona, która miała wiedzę o przestępstwie i przyjmowała gotówkę, może zostać skazana na osiem miesięcy więzienia, choć liczy na uniewinnienie.
Pracownik browaru, który dokonywał kradzieży, przyznał się do winy, ale wnosi o złagodzenie kary. Grozi mu osiemnaście miesięcy pozbawienia wolności. Drugi dostawca, który również miał dostarczać pośrednikowi nielegalny alkohol, nie stawił się na rozprawie.
Proces nadal trwa, a wyrok w tej sprawie może stać się ważnym precedensem w walce z nielegalnym obrotem alkoholem w kraju.