W centrum niemieckiego Mannheim doszło do dramatycznego incydentu, który wstrząsnął mieszkańcami. Samochód wjechał w grupę przechodniów, powodując śmierć dwóch osób i ciężkie obrażenia u kilku innych. Sprawca, 40-letni mężczyzna, próbował odebrać sobie życie po ataku, jednak przeżył i obecnie przebywa w areszcie. Niemieckie służby starają się ustalić, co skłoniło go do tego tragicznego czynu.
Zamach w strefie pieszej
Do zdarzenia doszło w poniedziałek po południu w centrum Mannheim, w jednej z głównych ulic handlowych miasta. W tym czasie w okolicy odbywały się wydarzenia związane z trwającym karnawałem – działały jarmarki, stoiska i atrakcje dla mieszkańców. Nagle, czarny Ford Fiesta prowadzony przez mężczyznę wjechał z dużą prędkością w tłum.
Na miejscu zginęły dwie osoby – 83-letnia kobieta i 54-letni mężczyzna. Jedenaście innych osób doznało obrażeń, z których kilka walczy o życie w szpitalach. Sprawca, Alexander S., został zatrzymany tuż po zdarzeniu. Jak podają śledczy, bezpośrednio po ataku mężczyzna próbował popełnić samobójstwo, strzelając sobie w usta z pistoletu hukowego. Mimo poważnych obrażeń przeżył i jego stan jest obecnie stabilny.
Brak motywów politycznych – śledczy badają stan psychiczny sprawcy
Niemieckie służby nie dopatrują się w tej tragedii motywacji politycznej ani ideologicznej. Według prokuratury istnieją natomiast mocne przesłanki wskazujące na problemy psychiczne sprawcy. Już wcześniej, w 2018 roku, Alexander S. był karany za szerzenie mowy nienawiści w mediach społecznościowych. Ponadto, dekadę temu odbył krótką karę więzienia za przemoc fizyczną.
Śledczy starają się ustalić dokładne powody, dla których mężczyzna zdecydował się na tak brutalny czyn. W jego samochodzie znaleziono notatkę zawierającą matematyczne obliczenia dotyczące prędkości i drogi hamowania, a także rysunki i symbole. Mimo że zapiski wydają się mieć związek z przygotowaniami do ataku, policja nie przypisuje im kluczowego znaczenia w śledztwie.
Seria podobnych ataków w Niemczech
Wydarzenia w Mannheim wpisują się w serię niepokojących incydentów, które w ostatnich miesiącach wstrząsnęły Niemcami. W grudniu ubiegłego roku samochód prowadzony przez 50-letniego lekarza saudyjskiego wjechał w jarmark bożonarodzeniowy w Magdeburgu, powodując śmierć pięciu osób i raniąc ponad 200 innych. Kilka tygodni później, w styczniu, w Bawarii doszło do ataku nożownika, w wyniku którego zginęło dwuletnie dziecko. Natomiast w lutym, w Monachium, samochód celowo potrącił kobietę i jej dwuletnią córkę – obie zmarły na miejscu. Sprawcą tego ostatniego ataku był 24-letni Afgańczyk, który miał działać z powodów religijnych.
Sprawca opuszcza szpital – śledczy liczą na przełom w sprawie
Po hospitalizacji Alexander S. został wypisany i przewieziony do aresztu, gdzie ma zostać przesłuchany przez policję. Niemieckie służby liczą, że dostarczy on kluczowych informacji dotyczących motywów swojego działania. Zdaniem funkcjonariuszy, atak był celowy – samochód poruszał się z nadmierną prędkością, a sposób uderzenia wskazuje na to, że sprawca celowo wymierzył w grupę ludzi.
Minister spraw wewnętrznych Badenii-Wirtembergii podkreślił, że nic nie wskazuje na to, by za atakiem stały pobudki ekstremistyczne czy religijne. Śledczy koncentrują się przede wszystkim na stanie psychicznym mężczyzny i możliwych czynnikach, które mogły skłonić go do takiego czynu.
Miasto w żałobie
Po tragedii mieszkańcy Mannheim są wstrząśnięci. Władze miasta zdecydowały o zamknięciu części sklepów w centrum na znak żałoby. Wiele osób odwiedza miejsce tragedii, składając kwiaty i znicze, wyrażając solidarność z rodzinami ofiar. Policja w dalszym ciągu zabezpiecza teren i prowadzi analizę dowodów.
W kolejnych dniach śledczy będą próbować ustalić, czy atak był wynikiem długotrwałego planowania, czy też impulsywnego działania sprawcy. Wszyscy mają nadzieję, że przesłuchanie Alexandra S. przyniesie odpowiedzi na pytania, które wstrząsnęły nie tylko Mannheim, ale i całymi Niemcami.