W czwartek 20 lutego nauczyciele pracujący w szkołach europejskich w Brukseli przeprowadzili dwugodzinny strajk, domagając się poprawy warunków zatrudnienia. Ich głównym postulatem jest brak stabilności zawodowej i nierówność w traktowaniu nauczycieli rekrutowanych lokalnie w porównaniu do tych delegowanych przez państwa członkowskie UE. Protestujący zapowiadają kolejne akcje, w tym strajk zaplanowany na 1 kwietnia.
Niepewność zatrudnienia i brak ochrony
W szkołach europejskich w Brukseli uczy ponad 14 000 uczniów, w tym ponad 2 400 belgijskich dzieci. Placówki te mają na celu zapewnienie edukacji dzieciom pracowników instytucji unijnych, a kadra nauczycielska składa się zarówno z nauczycieli delegowanych przez państwa członkowskie, jak i rekrutowanych lokalnie, czyli tzw. chargés de cours.
Nauczyciele ci stanowią już 45,5% kadry pedagogicznej brukselskich szkół europejskich, a ich liczba wciąż rośnie ze względu na brak chętnych do delegowania ze strony poszczególnych państw UE. Mimo to ich status zawodowy pozostaje niepewny – mogą tracić godziny pracy lub nawet stanowisko, gdy do szkoły przychodzi nowy nauczyciel delegowany.
– Wykonujemy dokładnie tę samą pracę, co nasi koledzy, ale nasze warunki zatrudnienia są gorsze. Nie mamy stabilności zawodowej, a nasze wynagrodzenie jest nawet dwa razy niższe – podkreśla jeden z nauczycieli protestujących w Brukseli.
Dodatkowym problemem jest brak ochrony prawnej i niemożność tworzenia związków zawodowych, co sprawia, że nauczyciele obawiają się represji ze strony administracji szkół europejskich, jeśli podejmą otwartą krytykę warunków pracy.
Brak dialogu i zapowiedzi dalszych protestów
Belgijski chrześcijański związek zawodowy (CNE) oskarża kierownictwo szkół europejskich o brak chęci do podjęcia negocjacji. – Gdy nauczyciel zostaje delegowany do szkoły, lokalnie zatrudnieni nauczyciele mogą stracić swoje stanowisko niezależnie od stażu pracy. Nie mają też żadnej ochrony, jeśli nie realizują oczekiwań dyrekcji w sposób, który administracja uzna za „właściwy” – wskazuje związek.
W odpowiedzi na brak reakcji ze strony kierownictwa, nauczyciele planują kolejne akcje protestacyjne. Po czwartkowym dwugodzinnym strajku zaplanowano pełnoprawny strajk na 1 kwietnia, a protesty mogą stopniowo przybierać na sile.
Reakcja instytucji unijnych – czy sytuacja się poprawi?
We wrześniu 2023 roku Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą do zapewnienia nauczycielom szkół europejskich „stabilnych i sprawiedliwych warunków zatrudnienia”. W odpowiedzi na ten apel, Centralne Biuro Szkół Europejskich zobowiązało się do przedstawienia propozycji zmian do kwietnia 2025 roku.
W komentarzu do tej inicjatywy zaznaczono jednak, że choć obecne regulacje są zgodne z prawem unijnym, to problem braku stabilności zatrudnienia oraz coroczne zmiany w wymiarze godzin nie sprzyjają tworzeniu bezpiecznych warunków pracy.
Nie tylko kwestia wynagrodzenia, ale i przyszłości zawodowej
Problemem dla nauczycieli zatrudnionych lokalnie nie jest jedynie kwestia niższego wynagrodzenia, ale także brak stabilności zawodowej i związane z tym obawy o przyszłość.
– W szkołach europejskich pełny etat dla nauczyciela to 20 godzin zajęć tygodniowo, co niekoniecznie odpowiada normom obowiązującym w innych krajach UE. Może to mieć wpływ na nasze uprawnienia emerytalne – zauważa jeden z nauczycieli.
Inni podkreślają, że samo podejmowanie działań protestacyjnych jest ryzykowne, ponieważ kultura pracy w szkołach europejskich nie sprzyja otwartemu wyrażaniu niezadowolenia. – Strajki nie są mile widziane w tym systemie. To dość sztywna struktura, która nie lubi kwestionowania istniejących zasad – mówi inny nauczyciel, dodając, że w kontraktach nauczycieli znajdują się zapisy ograniczające ich prawo do publicznego wypowiadania się o warunkach pracy.
Co dalej?
Wprowadzenie zmian w statusie nauczycieli rekrutowanych lokalnie jest jednym z priorytetów Parlamentu Europejskiego, ale konkretne rozwiązania mają zostać zaproponowane dopiero za ponad rok. Tymczasem frustracja wśród nauczycieli rośnie, a kolejne protesty mogą doprowadzić do większej presji na instytucje zarządzające szkołami europejskimi.
Najbliższe miesiące pokażą, czy centralne władze systemu edukacji europejskiej są gotowe na podjęcie realnych działań, czy też nauczyciele będą musieli dalej walczyć o swoje prawa w warunkach niepewności zawodowej i braku stabilności zatrudnienia.