Zabójstwo 19-letniego mężczyzny przed wejściem do stacji metra Clemenceau w Anderlecht miało być częścią porachunków między gangami narkotykowymi. Sprawca, uzbrojony w potężną broń wojskową, pozostaje nieuchwytny.
Nagrania z monitoringu pokazują, jak zamaskowany mężczyzna w sobotni wieczór, około godziny 21:30, podchodzi do wejścia do metra i bez wahania oddaje kilka strzałów w stronę swojej ofiary. Po ataku ucieka skradzionym pojazdem. 19-latek nie miał żadnych szans – jedna z kul trafiła go w kręgosłup, co doprowadziło do natychmiastowej śmierci.
Śledczy podejrzewają, że morderstwo było aktem zemsty – miało być odpowiedzią na inną śmiertelną strzelaninę, która tydzień wcześniej miała miejsce w dzielnicy Peterbos. Brukselskie gangi coraz częściej sięgają po brutalne środki, a kolejne akty przemocy wskazują na narastającą eskalację walk o terytorium i kontrolę nad handlem narkotykami.
Policja była blisko, ale nie mogła zapobiec atakowi
Najbardziej szokujący w całej sprawie jest fakt, że w momencie strzelaniny policja znajdowała się zaledwie 70 metrów od miejsca zdarzenia. Ze względu na niedawne ataki w okolicy, funkcjonariusze patrolowali teren w pobliżu stacji metra Clemenceau. Jednak sprawca, prawdopodobnie dobrze przygotowany do akcji, skorzystał z innego wejścia do metra, aby uniknąć wykrycia przez policję.
Według informacji zebranych przez śledczych, kilka minut przed zabójstwem gangsterzy mieli przejechać obok policyjnego radiowozu i demonstracyjnie wymierzyć broń w kierunku funkcjonariuszy. To pokazuje, jak pewnie czują się przestępcy i jak bezwzględnie działają.
Policja: „To sygnał alarmowy”
Jurgen De Landsheer, szef policji w strefie Bruksela-Południe, podkreśla, że ta sytuacja wymaga głębokiej analizy i nowej strategii działania. – „Musimy teraz dokładnie ocenić, co się wydarzyło, i zastanowić się, jakie kroki podjąć. Nasza obecność była widoczna, co niestety pozwoliło sprawcy ustalić, gdzie jesteśmy. Nie możemy jednak rozstawić policjantów na każdym rogu ulicy. To wymaga szerszego podejścia” – tłumaczy De Landsheer.
Burmistrz Anderlecht, Fabrice Cumps, który w sobotę wieczorem pojawił się na miejscu zbrodni wraz z ministrem spraw wewnętrznych Bernardem Quintinem, również wyraził swoje zaniepokojenie. – „To pokazuje, że ci przestępcy nie cofną się przed niczym. Musimy wciąż patrolować ulice, ale to nie wystarczy. Śledztwa muszą zostać zintensyfikowane, aby rozbić całe siatki przestępcze i dotrzeć do osób stojących za tym procederem” – stwierdził.
Gangsterzy zarabiają nawet 80 tysięcy euro dziennie
Dzielnice takie jak Peterbos stały się prawdziwymi fortecami narkotykowymi, gdzie gangi czerpią ogromne zyski. Szacuje się, że w ciągu jednego dnia mogą zarobić nawet 80 tysięcy euro ze sprzedaży narkotyków. – „Wszystko kręci się wokół pieniędzy” – wyjaśnia De Landsheer. – „Terytorium to zysk. Musimy znaleźć sposób na skuteczną walkę z tym problemem, ale nie możemy polegać wyłącznie na policji”.
Brutalne egzekucje na ulicach Brukseli stają się coraz bardziej zuchwałe i spektakularne, co pokazuje, że gangi narkotykowe nie tylko walczą między sobą, ale także chcą pokazać swoją siłę. Walka z tym zjawiskiem wymaga nie tylko wzmożonej obecności policji, ale przede wszystkim skutecznych działań wymiaru sprawiedliwości, które pozwolą rozbić przestępcze struktury od środka.