W Antwerpii ponownie zdecydowano się na symboliczny bojkot Coca-Coli w geście sprzeciwu wobec polityki Donalda Trumpa. Po tym, jak w 2017 roku znana kawiarnia Zeezicht wycofała amerykańskie produkty ze swojej oferty podczas pierwszej kadencji Trumpa, teraz podobny krok podjął lokal Café Tati w Berchem. Właściciele zdecydowali się całkowicie zastąpić Coca-Colę belgijską marką Ritchie.
„Nie robimy tego dla zysku, bo Ritchie kosztuje dwa razy więcej niż Coca-Cola, ale mimo to uważamy, że to słuszna decyzja” – mówi Georges Lazic, właściciel Café Tati.
Powtórka z 2017 roku
Sytuacja przypomina akcję sprzed siedmiu lat, gdy kawiarnia Zeezicht w dzielnicy Zurenborg usunęła ze swojego menu wszystkie amerykańskie produkty, protestując przeciwko polityce nowo zaprzysiężonego prezydenta Trumpa. Wówczas z oferty zniknęła nie tylko Coca-Cola, ale także woda Chaudfontaine (należąca do tej samej grupy), chipsy Lay’s, papierosy Marlboro i Lucky Strike, amerykańskie whiskey oraz keczup Heinz.
Gdy w 2021 roku prezydentem został Joe Biden, produkty amerykańskich marek powróciły do Zeezicht. Teraz, mimo kolejnej kadencji Trumpa, właściciele nie zamierzają ponownie podejmować bojkotu, tłumacząc, że „w dzisiejszym świecie takie działania nie mają już większego sensu”.
„Nie jestem antyamerykański, ale Trump wymaga reakcji”
Tymczasem w Café Tati, znanej z miłości do jazzu i muzyki amerykańskiej, właściciele uważają, że nie mogą pozostać obojętni wobec obecnej sytuacji politycznej w USA.
„Nie jestem przeciwnikiem Ameryki. Uwielbiam jazz, country, rockabilly. Ale to, co wyprawia Trump, sprawia, że czujemy potrzebę jakiejś reakcji” – tłumaczy Georges Lazic.
Jego brat i współwłaściciel lokalu, Michael, podkreśla, że chodzi o konkretne decyzje polityczne: „Trumpowe pomysły na temat Kanady, Grenlandii, Gazy, ceł – to czyste szaleństwo. W czasie jego pierwszej kadencji widzieliśmy w nim błazna, teraz uważamy go za niebezpiecznego”.
Belgijska cola zamiast amerykańskiej
Café Tati od dawna stawia na lokalne produkty, dlatego decyzja o rezygnacji z Coca-Coli wydaje się konsekwentnym krokiem.
„Europa jest w dużej mierze uzależniona od Ameryki, ale nie możemy wyeliminować wszystkiego. Trzeba dokonywać wyborów. Kiedy skończą się nasze zapasy Coca-Coli, całkowicie przechodzimy na Ritchie, belgijską alternatywę” – mówi Georges.
Właściciel zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy klienci będą zadowoleni z tej zmiany. „Wszyscy dorastaliśmy ze smakiem Coca-Coli. Dlatego osobiście będę wyjaśniał naszą decyzję gościom” – dodaje.
Zmiana nie jest też opłacalna finansowo – butelka Coca-Coli (20 cl) kosztowała w Café Tati 2,80 euro, natomiast Ritchie (27 cl) sprzedawana będzie za 3,50 euro.
Co wyróżnia Ritchie?
Belgijska cola Ritchie zyskuje na popularności, mimo że jest znacznie droższa od amerykańskiego giganta.
„To zupełnie inny produkt” – tłumaczy Jan Verlinden, twórca marki Ritchie. „Coca-Cola zawiera tanie kwasy fosforowe, natomiast nasza cola bazuje na fermentowanym soku jabłkowym i cytrynowym. To wyjaśnia część różnicy w cenie”.
Podkreśla też, że Ritchie jest jedyną colą, którą mogą spożywać pacjenci poddawani dializie nerek. „Coca-Colą można wyczyścić zardzewiałą śrubę. Ritchie tego nie zrobi” – dodaje z uśmiechem.
Inne motywacje do bojkotu
Ritchie zyskała także nowych klientów wśród lokali prowadzonych przez muzułmanów, którzy w ostatnich miesiącach decydowali się na bojkot Coca-Coli w związku z konfliktem w Strefie Gazy.
„Nie słyszałem jeszcze o bojkocie związanym z Trumpem, ale ludzie mają różne powody, by wybierać nasze produkty” – komentuje Verlinden. „Osobiście wolę, gdy ludzie wybierają Ritchie, bo ją lubią, a nie dlatego, że są przeciwko Coca-Coli”.
Jedna z kawiarni w Borgerhout, która w ubiegłym roku zastąpiła Coca-Colę niemiecką Fritz-kolą, zauważyła, że wielu klientów zaczęło wybierać ich lokal właśnie z powodu bojkotu amerykańskiego napoju.
„Początkowo było trudno, bo ludzie są przyzwyczajeni do Coca-Coli, ale ostatecznie wszystko się dobrze ułożyło. Nawet ci, którzy uwielbiali ten napój, po prostu wybierają wodę lub herbatę. A niektórzy specjalnie przychodzą do nas, bo nie sprzedajemy Coca-Coli. Dla mnie to symbol niesprawiedliwości, a ja chcę żyć zgodnie ze swoimi wartościami” – tłumaczy właściciel lokalu.
Symbol globalnego sprzeciwu
Coca-Cola od lat staje się celem różnych bojkotu na całym świecie, ale ich skuteczność bywa wątpliwa. Przeciwnicy takich działań przypominają, że Coca-Cola zatrudnia w Belgii około 2 500 osób, a razem z dostawcami i partnerami generuje rocznie 728 milionów euro wpływów podatkowych.
Pomimo tego niektórzy przedsiębiorcy są gotowi ponieść koszty swoich decyzji i zrezygnować z kultowego amerykańskiego napoju – czy to w proteście przeciwko polityce USA, czy w ramach poparcia dla lokalnych alternatyw.