W Molenbeek wybuchła burza polityczna wokół odprawy w wysokości 45 000 euro dla byłej szefowej gabinetu burmistrz Catherine Moureaux. Decyzja o wypłacie tej sumy, mimo że zainteresowana nie przepracowała okresu wypowiedzenia, wzbudziła sprzeciw opozycji, która zarzuca władzom gminy niegospodarność i kumoterstwo.
W lipcu 2024 roku, w związku ze zbliżającymi się wyborami samorządowymi, wszyscy pracownicy gabinetu burmistrza otrzymali wypowiedzenia, w tym także szefowa gabinetu. Jej okres wypowiedzenia wynosił 15 tygodni, jednak już po czterech dniach od zwolnienia przeszła na zwolnienie lekarskie, co zgodnie z prawem wstrzymało bieg wypowiedzenia. Tymczasem po zwycięstwie PS w wyborach większość zwolnień anulowano, ale nie jej.
Pod koniec roku, będąc wciąż na zwolnieniu lekarskim, znalazła nowe zatrudnienie w Iris Care, gdzie rozpoczęła pracę w styczniu 2025 roku. W związku z tym zwróciła się do władz Molenbeek o niewymaganie od niej przepracowania okresu wypowiedzenia, jednocześnie domagając się wypłaty należnych jej środków, czyli 41 000 euro za niewykorzystany okres wypowiedzenia oraz 4 000 euro za niewykorzystany urlop. Decyzja o zaakceptowaniu tej prośby została podjęta przez nową większość polityczną w Molenbeek 30 grudnia 2024 roku.
Krytyka ze strony opozycji
Sprawa wywołała ostrą reakcję opozycji, a przede wszystkim liderki MR, Glorii Garcii Fernandez, która zarzuca rządzącej koalicji PS/PTB/Molenbeek Autrement nieodpowiedzialne zarządzanie finansami publicznymi. Jej zdaniem odprawa powinna zostać wypłacona tylko w przypadku przepracowania okresu wypowiedzenia, a jeśli zwolniona pracownica odmówiłaby jej przepracowania, nie miałaby prawa do żadnej rekompensaty.
Według polityk MR, decyzja ta jest kolejnym przykładem „polityki kolesiostwa i niekompetencji budżetowej” obecnej administracji, która traktuje gminne finanse jak prywatny fundusz dla swoich współpracowników. Jej zdaniem Molenbeek nie może być zarządzane w ten sposób, a każda złotówka z budżetu powinna być wydawana z najwyższą starannością.
Argumenty obrony
Zwolennicy decyzji o wypłacie odprawy podkreślają, że sytuacja była skomplikowana z powodów formalnych. Jako że zainteresowana była na zwolnieniu lekarskim, władze gminy nie mogły skontaktować się z nią i formalnie rozpocząć jej okresu wypowiedzenia. Gdy dowiedziały się, że podjęła nową pracę, po prostu zatwierdziły jej odejście.
Niektórzy urzędnicy obawiali się, że sytuacja mogłaby się przeciągać, gdyż przedłużające się zwolnienia lekarskie mogłyby sprawić, że gmina musiałaby wciąż uwzględniać tę osobę w budżecie. Wypłata odprawy miała na celu szybkie zakończenie sprawy i uniknięcie dalszych komplikacji administracyjnych.
Kontrowersje wokół wcześniejszych spraw
To nie pierwszy raz, gdy nazwisko byłej szefowej gabinetu pojawia się w publicznych dyskusjach. W 2014 roku została już raz zwolniona z pracy w gminie, otrzymując wtedy odprawę w wysokości 110 000 euro. Decyzję tę zakwestionowała w sądzie, domagając się wyższej rekompensaty, ale ostatecznie sprawę przegrała.
Jej nazwisko pojawiło się także w sprawie dotyczącej mianowania nowej sekretarz gminnej, co wywołało kolejny skandal administracyjny w Molenbeek. Obecnie trwa jeszcze postępowanie apelacyjne w sprawie, w której jest stroną.
Mimo że oficjalnie zakończyła współpracę z gminą, jej sprawa wciąż budzi emocje i prawdopodobnie jeszcze długo będzie przedmiotem politycznych sporów.