Franky D. (59) ze Zwevegem, oskarżony o przemyt co najmniej 1,8 tony kokainy przez port w Antwerpii, przez cały czas utrzymywał, że działał na zlecenie amerykańskiej DEA oraz belgijskiej policji. Teraz sąd apelacyjny potwierdził, że istnieją przesłanki wskazujące na to, iż był cywilnym infiltrantem, co oznacza, że sprawa przemytu zostanie umorzona.
Historia jak z filmu
Franky D. był w latach 90. przedsiębiorcą zajmującym się importem drewna z Ameryki Południowej. Ze względu na duży wolumen transportowanych kontenerów zwrócił na siebie uwagę południowoamerykańskiej mafii narkotykowej, która chciała wykorzystać jego sieć do przemytu. Kiedy odmówił, zaczęto mu grozić, a jego dom i samochód zostały ostrzelane. Wtedy też miał po raz pierwszy nawiązać kontakt z tajemniczym „panem Manny’m”, agentem amerykańskiej DEA pracującym w ambasadzie USA w Brukseli.
Według Franky’ego, DEA zaproponowała mu możliwość infiltracji siatek narkotykowych. W tej roli działał przez lata, mimo wcześniejszego wyroku za przestępstwa narkotykowe w 2020 roku.
Aresztowanie i sądowy zwrot akcji
W październiku 2022 roku Franky D. został aresztowany za przemyt 1,8 tony kokainy z Urugwaju i Surinamu do portu w Antwerpii. Utrzymywał, że działał na zlecenie DEA, przy wiedzy i współpracy belgijskiej policji federalnej (FGP). Jednak w styczniu 2024 roku sąd w Kortrijk uznał jego wersję za niewiarygodną.
Po roku postępowań sąd apelacyjny w Gandawie zmienił tę decyzję. Stwierdzono, że istnieją dowody wskazujące na to, że Franky D. od 2017 roku faktycznie działał jako agent DEA za wiedzą belgijskiej policji. Co więcej, trzej funkcjonariusze FGP mieli go zachęcać do wznowienia działalności logistycznej, aby pomóc w schwytaniu przemytników narkotykowych.
Nielegalne operacje bez dokumentacji
Problemem jest brak oficjalnej dokumentacji, która potwierdzałaby legalność działań Franky’ego D. Sąd uznał operacje za „clandestine” – tajne i nielegalne. Z tego powodu funkcjonariusze FGP nie mogą korzystać z immunitetu, ale jednocześnie nie mogą być zmuszeni do samooskarżenia.
Rezultat? Cała sprawa ulega unieważnieniu. Zarzuty wobec Franky’ego D. i jego czterech wspólników zostają wycofane, a 1,8 tony kokainy pozostanie bez konsekwencji prawnych.
„Zwycięstwo dla praworządności”
Adwokat Franky’ego, Walter Van Steenbrugge, określił decyzję sądu jako „odważną”. „W tym przypadku z pewnością są osoby o złych intencjach, które unikną odpowiedzialności. Ale lepiej przestrzegać prawa, nawet jeśli czasem ktoś wymknie się wymiarowi sprawiedliwości, niż całkowicie zignorować zasady” – skomentował.
Franky D. spędził pewien czas w areszcie, ale obecnie jest na wolności pod warunkowym zwolnieniem. „Przeszedł przez piekło. Groziło mu dziesięć lat więzienia. Teraz wszyscy wiedzą, że był infiltrantem. Chce tylko wrócić do swojej rodziny” – dodał adwokat.
Sprawa może jeszcze trafić do Sądu Kasacyjnego, ale decyzja sądu apelacyjnego w praktyce kończy tę niezwykłą historię.