Podczas gdy związki zawodowe i partie lewicowe sprzeciwiają się rządowi Bart De Wevera, koalicja Arizona zyskuje także nowego przeciwnika – z prawej strony sceny politycznej. Liderka grupy Open VLD w parlamencie, Alexia Bertrand, krytykuje nowe przepisy, twierdząc, że najbardziej ucierpi na nich klasa średnia.
Klasa średnia zapłaci rachunek
Alexia Bertrand zarzuca rządowi brak realnych korzyści dla większości pracujących obywateli. Podkreśla, że klasa średnia poniesie konsekwencje ukrytych kosztów, a jednocześnie nie odczuje znaczących korzyści z reformy podatkowej.
Według niej rząd ogranicza się jedynie do podwyższenia kwoty wolnej od podatku, co przyniesie pewne korzyści dla osób o najniższych dochodach, ale nie dla tych, którzy pracują i płacą podatki.
Wśród innych zarzutów wymienia:
- wzrost składki solidarnościowej na dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne, co uderzy w niezależnych przedsiębiorców, takich jak piekarze czy rzeźnicy,
- zmniejszenie możliwości odliczenia składek na ubezpieczenie ochrony prawnej,
- nową opłatę lotniczą,
- większe koszty dla małych i średnich firm, które będą musiały pokryć wyższe wydatki na długotrwale chorych pracowników,
- podatek od zysków kapitałowych, który zdaniem Bertrand nie dotknie najbogatszych, lecz właśnie klasę średnią.
Rząd bez wizji i kierunku
Bertrand zarzuca również koalicji Arizona brak strategicznego kierunku i odwagi do przeprowadzenia kluczowych reform. Jej zdaniem:
- rząd nie zmienia statusu prawnego związków zawodowych,
- nie harmonizuje systemu emerytalnego dla pracowników sektora publicznego i prywatnego, odkładając to na 2062 rok,
- nie reformuje systemu opieki zdrowotnej, który jest o 20-30 procent droższy niż średnia europejska, bez proporcjonalnej poprawy jakości,
- nie ogranicza nadmiernej konsumpcji leków,
- nie zmniejsza kosztów funkcjonowania państwa.
Kiedy zapytano ją o polityczny profil obecnego rządu, określiła go jako konserwatywny, jeśli spojrzeć na niski udział kobiet w rządzie, oraz rząd księgowych, który bardziej skupia się na tabelach budżetowych niż na rzeczywistych reformach. Jej zdaniem koalicja nie daje obywatelom żadnej pewności i stawia klasę średnią pod coraz większą presję.
Według niej to zmarnowana szansa na realne reformy.