Braki kadrowe w kolejowej policji osiągnęły niepokojące rozmiary, co znacząco wpływa na bezpieczeństwo na stacjach i w pociągach. W niektórych regionach Flandrii zdarza się, że w nocy dyżur pełni tylko jedna załoga patrolowa, co wydłuża czas reakcji i sprawia, że wiele przestępstw pozostaje bez odpowiedzi. Związki zawodowe oraz politycy biją na alarm, podkreślając, że kryzys wymaga pilnych działań.
Alarmujące braki kadrowe
Policja kolejowa, będąca częścią federalnej policji, od lat zmaga się z dużym odpływem funkcjonariuszy. Z najnowszych danych wynika, że w dwóch kluczowych strefach – Zachód (Flandria Wschodnia i Zachodnia) oraz Północ (Antwerpia, Brabancja Flamandzka i Limburgia) – pracuje zaledwie 66 funkcjonariuszy, podczas gdy zgodnie z założeniami powinno być ich 137. Oznacza to niedobór aż 71 osób.
„Nasze szeregi topnieją z każdym rokiem” – mówi jeden z doświadczonych funkcjonariuszy. „Coraz więcej kolegów odchodzi do innych korpusów, a rekruci praktycznie do nas nie trafiają.”
Problemy z infrastrukturą i sprzętem
Związki zawodowe wskazują, że kolejowa policja przegrywa rywalizację o młodych funkcjonariuszy z bardziej nowoczesnymi lokalnymi jednostkami. „Młodzi ludzie wolą pracować w dobrze wyposażonych i nowoczesnych korpusach, takich jak te w Antwerpii, Gandawie czy Leuven” – tłumaczy Joery Dehaes z ACV Politie. „Tymczasem kolejowa policja często działa w przestarzałych biurach i korzysta z wysłużonego sprzętu. To odstrasza nowych kandydatów.”
Funkcjonariusze potwierdzają te problemy. „Dopiero dwa lata temu dostaliśmy nowe pojazdy, ale wcześniej przez prawie dwie dekady jeździliśmy samochodami, których drzwi otwierały się tylko od środka” – wspomina jeden z policjantów. „A biuro w Antwerpii, znane jako 'bunkier’, nie ma nawet okien.”
Długie czasy reakcji
Braki kadrowe i problemy logistyczne prowadzą do opóźnień w interwencjach. „Zdarza się, że zespół musi jechać z Brugii do Tongeren. To ponad dwie godziny drogi w jedną stronę” – mówią funkcjonariusze. W takich sytuacjach lokalna policja musi przejmować obowiązki kolejowej jednostki. „W Kortrijk to już rutyna. Nie możemy czekać na ich przyjazd, więc interweniujemy sami” – potwierdza rzecznik policji strefy VLAS.
Mniej kontroli, większe ryzyko
Zdaniem posłanki N-VA Maaike De Vreese kryzys kadrowy przekłada się na spadek liczby kontroli na stacjach, co zmniejsza szanse na wykrycie przestępstw. „To niedopuszczalne. Musimy szybko rozwiązać ten problem, aby poprawić bezpieczeństwo na stacjach i w pociągach” – apeluje De Vreese.
Systemowy problem
Związki zawodowe podkreślają, że obecny kryzys to efekt wieloletnich oszczędności i niewystarczających działań na rzecz wzmocnienia kolejowej policji. „Problemy zaczęły się za czasów byłego ministra spraw wewnętrznych, Jana Jambona, który w imię racjonalizacji wprowadził cięcia budżetowe” – wskazują.
Obecna minister spraw wewnętrznych, Annelies Verlinden, przyznaje, że sytuacja jest poważna. „Kryzys kadrowy wynika z trudności na rynku pracy oraz lokalizacji biur kolejowej policji, które znajdują się w dużych miastach, takich jak Gandawa czy Antwerpia. Konkurują one z lokalnymi korpusami, które oferują więcej możliwości rozwoju kariery” – tłumaczy Verlinden. Dodaje, że trwają prace nad rozwiązaniami mającymi uczynić pracę w kolejowej policji bardziej atrakcyjną.
Potrzebne pilne działania
Braki kadrowe w kolejowej policji wymagają szybkich i skutecznych działań. Inwestycje w infrastrukturę, lepsze warunki pracy i kampanie rekrutacyjne mogłyby poprawić sytuację. W przeciwnym razie pasażerowie i personel stacji kolejowych pozostaną narażeni na zwiększone ryzyko, a bezpieczeństwo w tym sektorze będzie nadal zagrożone.